Szpitale są winne budżetowi NFZ niemal 300 mln zł, a 141 lecznic nie wykonało świadczeń zgodnie z planem – toczą się właśnie rozmowy z resortem zdrowia i NFZ dotyczące ich przyszłości finansowej.

Od kilku tygodni trwają spotkania z dyrektorami szpitali powiatowych. Zgodnie z przepisami lecznice powinny oddać pieniądze, które otrzymały w ramach wsparcia jeszcze z czasów pandemii, z zastrzeżeniem, że później będą musiały to odrobić. Jak? Przyjmując większą liczbę pacjentów czy też wykonując większą liczbę świadczeń. Termin rozliczeń był już kilka razy przesuwany. Teraz szpitale proszą znowu o kolejną zmianę. Jak wynika z naszych informacji, kłopot dotyczy 25 proc. podmiotów, a do rozliczenia pozostało prawie 283,3 mln zł. To jednak nie koniec problemów.

Część szpitali nie wyrobiła ryczałtu, czyli stałej kwoty przekazywanej na świadczenia z NFZ, co oznacza, że w przyszłym okresie rozliczeniowym otrzymałyby niższe środki.

– Dla placówki, która kiepsko sobie radzi, dodatkowa obniżka oznacza krytyczne pogorszenie kondycji finansowej – mówi jeden z naszych rozmówców. Takich szpitali jest 141. Niemal trzykrotnie większa jest jednak liczba szpitali, które ryczałt przekroczyły. 454 lecznice oczekują teraz zapłaty za te dodatkowe świadczenia.

Z naszych informacji wynika, że część postulatów środowiska zostanie spełniona. Na pewno zostanie odroczony obowiązek spłacania pomocy przekazanej w trakcie pandemii, czyli tzw. mechanizmu 1/12. Być może także szpitalom, którym nie udało się wyrobić ryczałtu, nie zostanie zmniejszone finansowanie na kolejny rok. Jednak to tylko czasowe rozwiązanie. Eksperci wskazują, że problem w przyszłym roku będzie narastał. Największym wyzwaniem są rosnące koszty wynagrodzeń dla personelu medycznego. W przyszłym roku w lipcu kierownictwo szpitali czeka kolejna podwyżka, wynikająca z ustawowych zapisów. Wysokość pensji personelu jest uzależniona od średniego wynagrodzenia w gospodarce. Placówki jednak muszą zapłacić je ze swojego budżetu. A pieniądze na ten cel otrzymują poprzez podwyżkę wyceny świadczeń. – Jednak nie mamy pojęcia, jak i ile, bo algorytm, jak to jest liczone, nadal jest tajny – podkreśla Waldemar Malinowski, prezes Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Szpitali Powiatowych.

W bardzo dobrej kondycji finansowej jest 29 proc. lecznic

Sytuacja szpitali jest bardzo zróżnicowana. Z danych firmy analitycznej Dun & Bradstreet, opracowanych dla DGP, wynika, że 29 proc. lecznic jest w bardzo dobrej kondycji finansowej, 42,6 proc. w dobrej, 24,3 proc. w słabej i 4 proc. w bardzo złej. Na ocenę kondycji finansowej szpitali bezpośredni wpływ miały takie wskaźniki jak płynność, wysokość zadłużenia i rentowność.

Dane pokazują, że rozwarstwienie w finansach szpitali rośnie. – Sytuacja dla nowego ministra będzie bardzo trudna, bo część szpitali być może powinna zostać nie tyle zlikwidowana, co powinna zmienić charakter swojej działalności – mówi jeden z dyrektorów szpitali, który jednak podkreśla, że trudno nawet mówić o tym głośno. Szczególnie przed wyborami samorządowymi, podczas których nie ma mowy o „majstrowaniu” przy szpitalach.

Sonda, którą przeprowadziliśmy wśród szpitali, potwierdza, że sytuacja w poszczególnych jednostkach jest różna. – Mamy zachowaną płynność finansową, nie mamy obecnie żadnych zobowiązań wymagalnych, mamy zdolność do bieżącej obsługi aktualnego zadłużenia krótkoterminowego i długoterminowego, wynikającego z wcześniej zaciągniętych zobowiązań. Z tych też powodów mamy stabilną kondycję ekonomiczno-finansową – mówi Marcin Drozd, dyrektor Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu. Jakub Kraszewski, dyrektor naczelnego Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku, również mówi, że sytuacja finansowa jest dobra. UCK płaci wszystkie swoje zobowiązania w stosunku do pracowników, kontrahentów, ale przede wszystkim ma stabilną sytuację, jeśli chodzi o płynność. – Warto podkreślić, że wynik finansowy szpitala jest od kilku lat dodatni. Osiągamy rentowność na poziomie kilku procent, a przychód w 2022 r. wyniósł ponad 1 mld 400 mln zł – zaznacza.

Nie wszędzie jest tak dobrze, zwłaszcza jeśli zejdzie się na poziom mniejszych miast, choć i tu widać poprawę. Na przykład szpital w Bolesławcu sygnalizuje, że zobowiązania wymagalne zmniejszył o 10 proc. Nadal jednak jest zadłużony. Nie on jeden – nadal część szpitali zamyka rok na minusie. Czy zniesienie limitów na leczenie szpitalne i płacenie przez NFZ za każdego pacjenta, które zapowiada KO, może zmienić sytuację? – Dobrze, że ostatecznie w umowie koalicyjnej pojawił się zapis, że chodzi o zniesienie limitów na świadczenia, ale już zniknęło słowo „szpitalne”. Pozostawia to furtkę do tego, żeby zrobić to mądrze, a nie dawać wszystkim, jak leci – mówi kolejny z naszych rozmówców.

Nie chodzi tylko o koszty – te są szacowane na ok. 25 mld zł. Ale także o to, że wzmocniłoby to po raz kolejny przekaz, że leczenie odbywa się przede wszystkim w szpitalu. Tymczasem dobrze funkcjonujące systemy ochrony zdrowia opierają się przede wszystkim na opiece POZ i specjalistów, poza murami szpitala. Potrzebna byłaby też sprawna kontrola, czy na pewno leczenie udzielone w szpitalu było niezbędne z punktu widzenia medycznego. – System się uczy i puszczenie na żywioł pomysłu płacenia za każdego pacjenta i każdy zabieg w szpitalu mogłoby być niebezpieczne. Także dla budżetu NFZ – podkreśla jeden z naszych rozmówców z NFZ. ©℗