Proponowana lista leków, które najmłodsi pacjenci będą mogli otrzymać za darmo, trafia w potrzeby wielu grup. Od jej ostatecznego kształtu zależy, czy poprawią się efekty leczenia, czy będzie to tylko bonus finansowy dla rodziców.
Sejm na trwającym w tym tygodniu posiedzeniu zajmuje się poprawkami Senatu do ustawy wprowadzającej bezpłatne leki dla dzieci oraz młodszych niż do tej pory seniorów, czyli powyżej 65., a nie, jak dotąd, 75. roku życia. Senat domaga się zmiany źródła finansowania, ale ogólnie przychylił się do pomysłu Sejmu, by wprowadzić nieodpłatne leki dla większej grupy pacjentów. Sama lista leków zostanie przygotowana na podstawie rekomendacji ekspertów. Podstawą jest opinia Rady Przejrzystości nr 130/2023 z 31 lipca 2023 r. w sprawie efektywności produktów leczniczych u dzieci i młodzieży poniżej 18. roku życia, którą opublikowała Agencja Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji.
Dobre wybory
Lista darmowych leków dla dzieci jest dużo krótsza niż dla seniorów. Profesor Jan Styczyński, konsultant krajowy w dziedzinie onkologii i hematologii dziecięcej oraz członek zarządu Polskiego Towarzystwa Pediatrycznego ocenia ją jako bardzo wartościową inicjatywę. Obejmuje ona ok. 230 medykamentów.
– Co prawda wiele z tych leków było już wcześniej refundowanych w mniejszym czy większym stopniu, niemniej jednak jest to ważny krok dla pacjentów. Fundusze państwa są ograniczone i dokonano możliwie najlepszego wyboru – komentuje.
Eksperci chwalą konkretne rozwiązania zapisane na liście.
– W mojej opinii dzieci z chorobami przewlekłymi oraz rzadkimi, takimi jak mukowiscydoza, zespół nieruchomych rzęsek czy tak powszechnymi jak astma, atopowe zapalenie skóry oraz alergiczny nieżyt nosa powinny jak najbardziej mieć zapewnione bezpłatne leki – stwierdza dr hab. Marta Rachel, ekspert Polskiego Towarzystwa Alergologicznego.
Profesor Styczyński uważa, że najważniejsze z populacyjnego punktu widzenia jest wpisanie na listę szczepionek przeciwko grypie i wirusowi HPV. Docenia również uwzględnienie leków stosowanych w chorobach cywilizacyjnych, takich jak cukrzyca, zaburzenia lękowe i depresja, choroby immunologiczne czy alergiczne.
Pogłębienie refundacji
Rodzice chorych dzieci mogli już wcześniej liczyć na wsparcie w postaci refundacji, ale nie takie szerokie, jakie wynika z listy.
– Leki dla dzieci chorujących na białaczki i chłoniaki były już wcześniej refundowane, natomiast do pozytywów należy zaliczyć dodanie bezpłatnych leków ambulatoryjnych w zakresie postępowania w neutropenii, leków immunosupresyjnych, przeciwgrzybiczych czy stosowanych w cytomegalii. Są one bardzo ważne dla pacjentów onkologicznych. Uwzględniono też jeden lek na poprawę apetytu w chorobach nowotworowych – wskazuje prof. Styczyński.
Jako przykład pozytywnych zmian można przytoczyć wprowadzenie na listę bezpłatnych leków tych stosowanych u dzieci z ADHD. Do tej pory były one refundowane, ale nie w każdym przypadku. Atomoxetinum do tej pory refundowano tylko w przypadkach współistnienia takich problemów jak np. tiki, zespół Tourette’a czy zaburzenia lękowe. Takie warunki wykluczały dzieci bez współistniejących problemów. Z kolei methylphenidati hydrochloridum podlega refundacji wyłącznie jako element kompleksowego (zawierającego psychoterapię) leczenia u dzieci powyżej szóstego roku życia. Tymczasem nie wszystkie dzieci z ADHD wymagają psychoterapii, co nie oznacza, że nie mają poważnych objawów zaburzenia. Zmiany oznaczają ograniczenie wydatków dla rodziców, którzy i tak ze względu na specyfikę ADHD muszą korzystać z zajęć i terapii niefinansowanych przez NFZ.
Ryzyko nadużyć
Listę leków otwiera pokaźne wyliczenie medykamentów stosowanych w zakażeniach bakteryjnych. To rodzi obawy, że antybiotyki będą nadużywane w leczeniu dzieci. Eksperci są podzieleni w ocenach.
– Na liście jest wiele dobrych antybiotyków, które teraz będą jeszcze bardziej dostępne dla pacjentów – mówi prof. Styczyński. – Nie widzę ryzyka nadużywania antybiotyków, bo są one zapisywane przez lekarzy. Natomiast dla wielu rodzin wydatek nawet kilkunastu złotych na antybiotyk był znaczący – dodaje.
Marta Rachel jest jednak sceptycznie nastawiona do pomysłu nieodpłatnego wydawania antybiotyków czy innych leków stosowanych na powszechne u dzieci dolegliwości, jak biegunka czy gorączka.
– Uważam, że rodzice dzieci nadużywają antybiotyków, nie mają cierpliwości w leczeniu zwykłych infekcji, tzw. przeziębień. Teraz, jeżeli dziecko średnio korzysta z antybiotyku trzy–cztery razy w roku, to wypisanie go z ryczałtem 50 proc. oznacza wydatek ok. 30–50 zł na rok. Nie jest to wygórowana cena. Natomiast zwiększona refundacja sprawia, że leki są natychmiast wypisywane częściej, i widać to po statystykach dotyczących recept – wskazuje.
Nierozwiązane problemy
Propozycja wprowadzenia bezpłatnych leków miała krótką drogę od pomysłu do realizacji. To proste działanie, tymczasem wiele problemów systemowych wymagających głębszej refleksji pozostaje nierozwiązanych. W przypadku przywołanego ADHD sama bezpłatność nie zapewni skutecznego leczenia, ponieważ znalezienie leku w aptece graniczy z cudem. Marta Rachel wymienia również inne leki, których dostępność jest problematyczna.
– Pankreatyna jest bezpłatna, ale bywa trudno z dostępnością. Leki po przeszczepie wątroby i/lub płuc są drogie i niełatwo je dostać. Na liście zabrakło też preparatów doustnych SLIT/SCIT, zwłaszcza jeżeli chodzi o leczenie alergii na roztocza kurzu domowego. Preparaty są trudno dostępne, a ceny zależne od producenta. Pacjent w trakcie odczulania jest narażony na wahania cen oraz nierzadko na stres z powodu braku niezbędnych mu leków – zaznacza ekspertka.
Sytuacja zdrowotna polskich dzieci nie napawa optymizmem. Z raportu NIK z 2021 r. wynika, że otyłość i nadwaga dotyczyły 22 proc. analizowanych przypadków, najczęściej dzieci w wieku 10–14 lat, ale nie były skutecznie leczone. Dzieci zmagają się także z problemami psychicznymi – 9 proc. wymaga wsparcia psychologa lub psychiatry, a statystyki samobójstw rosną z roku na rok.
– Lista darmowych leków nie rozwiąże tych problemów, czyli nie zmniejszy śmiertelności, nierówności zdrowotnej, różnic w wynikach leczenia w poszczególnych województwach czy też otyłości u dzieci, palenia papierosów, zażywania narkotyków czy zaburzeń emocjonalnych, o których coraz częściej słyszymy – podsumowuje Marta Rachel.©℗