W odpowiedzi na słowa premier Zarząd Krajowy Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy wystosował oświadczenie, w którym wyraził opinię, że stwierdzenie, iż w ochronie zdrowia nastąpiła już "normalność" i widać "dobrą zmianę", jest zdecydowanie przedwczesne. "Nie przemawia za tym fakt, że przedłużone zostały – bez głośnych protestów - umowy na 2016 r. z lekarzami POZ i innymi placówkami ochrony zdrowia" - uznali lekarze z OZZL.
NFZ już pod koniec zeszłego roku informował, że świadczenia na 2016 r. zostały w pełni zabezpieczone, oddziały wojewódzkie zakończyły proces aneksowania umów i ustalania warunków finansowych na 2016 r.
Na przełomie lat 2014 i 2015 w związku z wprowadzeniem m.in. zmian zasad funkcjonowania i finansowania podstawowej opieki zdrowotnej (POZ) ówczesny minister zdrowia Bartosz Arłukowicz zmagał się z protestem lekarzy rodzinnych, głównie związanych z Porozumieniem Zielonogórskim. Gabinety lekarskie były zamknięte od 1 do 7 stycznia.
Tym razem lekarze rodzinni porozumieli się z resortem zdrowia i NFZ jeszcze przed końcem 2015 r. Informowali, że podpiszą aneksy do 30 czerwca 2016 r. - czas ten ma pozwolić "spokojnie zmieniać sprawy, które takich zmian wymagają".
OZZL przypomniał, że w przeszłości również takie "spokojne" przedłużanie kontraktów miało miejsce, a sytuacja w ochronie zdrowia "daleka była od normalności".
"Jakkolwiek wszyscy dostrzegają pozytywną zmianę sposobu pełnienia swojej funkcji przez obecnego ministra zdrowia w stosunku do jego poprzednika (będącego ministrem przez kilka lat w rządzie PO-PSL), to jednak egzamin na "dobrą zmianę"w całej ochronie zdrowia jest ciągle przed nami" - podkreślił OZZL.
Zdaniem lekarzy nastąpi ona wtedy, gdy znikną kolejki do leczenia, szpitale przestaną się zadłużać, a pracownicy ochrony zdrowia będą sprawiedliwie wynagradzani. W opinii OZZL warunkiem tego jest zrównoważenie nakładów publicznych na opiekę zdrowotną z „koszykiem” świadczeń gwarantowanych. Konieczne jest też - jak wskazali - ograniczenie wielu niepotrzebnych obciążeń biurokratycznych, które utrudniają pracę lekarzom.
"Pierwszym sprawdzianem dobrych intencji nowego Ministerstwa Zdrowia na tym polu będzie nowelizacja przepisów dotyczących refundacji leków i wypisywania recept" - uznał OZZL. Przypominał, że główne postulaty lekarzy to uwolnienie ich od obowiązku oznaczania na recepcie odpłatności za leki refundowane oraz zniesienie powiązania refundacji leku ze wskazaniami zarejestrowanymi przez producenta określonego preparatu handlowego.
"Powyższe przepisy bardzo utrudniają lekarzom wypisywanie leków refundowanych i powodują, że wielu pacjentów ich nie otrzymuje" - dodał OZZL.
Związek przypomniał przy tym, że zarówno obecny minister zdrowia, jak i wiceminister odpowiedzialny za politykę lekową przed objęciem swoich stanowisk popierali te postulaty.
"Jeżeli by teraz zmienili zdanie, na co może wskazywać stanowisko ministerstwa przekazane do Sejmu w związku z rozpatrywaniem społecznego projektu zmian w ustawie refundacyjnej, oznaczałoby to nie dobrą, ale złą zmianę i kontynuację złej polityki poprzedniego rządu i poprzedniego ministra. Zarząd Krajowy OZZL wyraża nadzieję, że do tego nie dojdzie" - napisali lekarze.
Postulaty, na które wskazuje OZZL, realizuje obywatelski projekt ustawy refundacyjnej, zgłoszony przez Porozumienie Zielonogórskie, w grudniu skierowany przez Sejm do dalszych legislacyjnych.
Nowelizację ustawy refundacyjnej oraz zmiany w negocjacjach z przemysłem farmaceutycznym zapowiadał wielokrotnie wiceminister Krzysztof Łanda, który odpowiada za politykę lekową.
Mówił, że "duża nowelizacja" ustawy jest przygotowywana. Odnosząc się do projektu obywatelskiego, opowiedział się m.in. za zawartą tam propozycją powrotu do refundacji ze względu na wskazania kliniczne do zastosowania leku, nie zgodził się jednak z tym, aby określanie poziomu odpłatności za lek refundowany nie wchodziło w zakres działań lekarza wykonywanych przy wystawianiu recept.