O ponad 1/3 wzrosną wydatki na leczenie osoby po 60. roku życia do 2030 r. Najdrożsi są starsi mężczyźni.



Przez następne 15 lat budżet na leczenie musi wzrosnąć nawet o 12 proc. – wynika z szacunków Narodowego Funduszu Zdrowia. Nie w celu poprawy standardów, tylko po to, by poziom opieki zdrowotnej pozostał przynajmniej na dzisiejszym poziomie. Zmiany w finansowaniu wymusi demografia. W 2030 r. będzie o dwa miliony więcej osób po sześćdziesiątce niż obecnie. Właśnie ich leczenie kosztuje najwięcej.

Wydatki na pacjenta po 66. roku życia to obecnie ok. 3,5 tys. zł rocznie. Tymczasem średni koszt leczenia jednego Polaka jest ponad dwukrotnie niższy i wynosi 1,3 tys. zł.

Za 15 lat grupa 60 plus wzrośnie z 7 mln 380 tys. (stan na rok 2015) do 9 mln 289 tys. Ogółem Polaków będzie mniej o 1,5 mln. Przy czym zmniejszy się liczebność najmniej kosztochłonnych grup społecznych – osób poniżej 42. roku życia.

W roku 2030 siedem roczników – od 73-latków do 80-latków – pochłaniać będzie po 2,5 proc. wszystkich wydatków przeznaczonych na leczenie. Obecnie nie ma takiego rocznika, który by wymagał aż tak wysokiego finansowania. Grupy te nie są bowiem aż tak liczne w porównaniu z resztą ludności.

Najdroższym pacjentem dla systemu są obecnie mężczyźni w wieku 78 lat – leczenie tej grupy to wydatek rzędu 800 mln zł. Za piętnaście lat będzie to koszt... dwukrotnie większy. Pochłonie 1,6 mld zł. Największym obciążeniem są panowie. To na leczenie mężczyzn po sześćdziesiątce wydawane jest obecnie o wiele więcej niż na leczenie kobiet w tym wieku. Przykładowo wspominamy 78-latek dziś kosztuje NFZ rocznie 4,7 tys. zł. Kobieta w tym samym wieku to wydatek rzędu 3,2 tys. zł.

Obszar, w którym wydatki poszybują w górę, to leczenie związane z wiekiem, m.in. uzdrowiskowe, usługi pielęgnacyjno-opiekuńcze, opieka paliatywna i hospicyjna, rehabilitacja i świadczenia odrębnie kontraktowane. Do tego leki.

Największy nominalny wzrost będzie dotyczył leczenia szpitalnego – ponad 3 mld zł w roku 2030. Refundacja za leki wzrośnie w tym samym okresie o ponad 1,2 mld zł (przy założeniu braku zmian na liście tych refundowanych).

Procentowy wzrost wydatków będzie najwyższy na świadczenia pielęgnacyjno-opiekuńcze – aż o 30 proc. Z 1 mld do ok. 1,5 mld zł. Taki wzrost pozwoli utrzymać opiekę na tym poziomie, który jest obecnie. A ten jest bardzo niski.

Z raportu OECD analizującego m.in. opiekę nad osobami starszymi wynika, że Polska jest ostatnia w zestawieniu, jeżeli chodzi o zapewnienie im miejsc długoterminowych. Mamy również najmniejszy odsetek osób starszych objętych taką opieką.

Nowy minister zdrowia Konstanty Radziwiłł w rozmowie z DGP przyznaje, że trzeba będzie poszukać rozwiązań, które zminimalizują efekty starzenia się społeczeństwa. – Potrzeby będą coraz większe. A nie może być tak, że będziemy na ostatnich miejscach w międzynarodowych ocenach opieki zdrowotnej – komentuje Radziwiłł. Zaraz jednak dodaje, że zwiększenie budżetu na zdrowie będzie zależeć również od ministra finansów.

Na razie rząd ma zamiar dotrzymać obietnicy wyborczej i wprowadzić darmowe leki dla osób po 75. roku życia. Diabeł tkwi jednak w szczegółach. Prace nad kryteriami, które będą musiały spełniać osoby i rodzaje darmowych leków dla nich, dopiero się rozpoczną w ministerstwie.

Co wiemy dziś? Ulgi obejmą osoby o najniższych dochodach. Z przygotowywanego przez Senat projektu wynika, że to wydatek rzędu 200 mln zł. Te koszty obecnie ponoszą pacjenci (miałyby zostać przeniesione na barki państwa).

– Doświadczenie z ubiegłych lat pokazuje, że ograniczenie finansowania potrzeb, nawet jeżeli jest oparte na racjonalnych przesłankach, bywa niezwykle trudne z przyczyn społecznych. Należy przyjąć, że faktyczne skutki finansowe będą istotnie wyższe od wyliczonych w niniejszym opracowaniu. W celu utrzymania obecnego poziomu dostępności do świadczeń niezbędne jest coroczne zwiększanie finansowania o ok. 500 mln zł tylko w celu zaspokojenia potrzeb zwiększonych zmianami demograficznymi – uważa autor opracowania Dariusz Dziełak z NFZ.

Prof. Andrzej Fal, ekspert ds. zdrowia publicznego z Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu, przekonuje, że trzeba będzie postawić na profilaktykę. Ale nawet nie tyle osób starszych, ile pracowników. – Musimy ze zdwojoną siłą zadbać o stan zdrowia osób pracujących. Również dlatego, że ich liczba będzie mniejsza, a to oni się składają na budżet ochrony zdrowia – tłumaczy prof. Fal.

Jego zdaniem należy zmniejszyć w tej grupie liczbę nieuzasadnionych absencji chorobowych. Aby tak się stało, musi istnieć np. szybki dostęp do badań profilaktycznych, a także dobrej rehabilitacji czy też pomocy psychologicznej w razie pierwszych oznak złego samopoczucia. – Inwestować w to powinni pracodawcy, ale w zamian za zachętę polegającą np. na odliczeniu od podatku kosztów poniesionych na zdrowie pracowników – dodaje prof. Fal. Doświadczenie firm, które wprowadziły tego rodzaju rozwiązania, pokazały, że na przestrzeni 2–3 lat udało im się o 1 proc. zmniejszyć liczbę zwolnień.

Potrzebna będzie również profilaktyka osób starszych. Jednak oszczędności nie da się łatwo policzyć. Jeżeli stan zdrowia 65-latków poprawi się, będą żyli dłużej. W efekcie wygenerują koszty w grupie 90 plus.