Kardiologia dziecięca i chirurgia staną się priorytetowe. Zwiększy się liczba miejsc rezydenckich i wzrosną wynagrodzenia dla młodych lekarzy, którzy zechcą się kształcić w tych kierunkach.
W polskich szpitalach dramatycznie zaczyna brakować chirurgów. Jest ich już poniżej 9 tys. przy średniej wieku 55 lat. Jednocześnie obserwuje się przechodzenie specjalistów z tej dziedziny do innych. Powód:
praca chirurgów nie jest dobrze wyceniana przez Narodowy Fundusz Zdrowia, w efekcie oddziały chirurgiczne są nierentowne. Nasza medycyna boryka się także z problemem braku kardiologów dziecięcych. W całym kraju jest ich zaledwie 123 i na razie nie ma szans na szybkie zwiększenie ich liczby, bo specjalizację wybierają pojedyncze osoby (w ubiegłym roku tytuł taki uzyskało zaledwie ośmiu lekarzy). Jednocześnie rośnie zapotrzebowanie na specjalistów, którzy potrafią nieoperacyjnie leczyć wady serca u maluchów. Są one stwierdzane u coraz większej liczby noworodków.
Obie dziedziny medycyny łączy jedno: młodzi lekarze nie garną się do nauki tych trudnych specjalizacji. Minister zdrowia chce to zmienić – podjął decyzję o uznaniu ich za deficytowe. Projekt nowelizacji rozporządzenia z 20 grudnia 2012 r. w sprawie określenia priorytetowych dziedzin medycyny (Dz.U. poz. 1489) został właśnie przekazany do konsultacji. Zgodnie z nim lista 16 takich specjalizacji zostanie poszerzona właśnie o kardiologię dziecięcą i chirurgię ogólną. Jednocześnie zniknie z niej neonatologia (zajmuje się schorzeniami, wadami wrodzonymi oraz prawidłowym rozwojem dzieci w okresie noworodkowym). Resort zdrowia uznał, że preferencje dla tej dziedziny medycyny nie są już potrzebne, bo w Polsce jest obecnie aż 1436 neonatologów.
Dzięki zmianom ma wzrosnąć nie tylko liczba miejsc rezydenckich na kardiologii dziecięcej i chirurgii, ale także pensje młodych lekarzy, którzy wybiorą te specjalizacje. Zgodnie z przepisami osoby, które podejmują kształcenie w priorytetowej dziedzinie medycyny, otrzymują wyższe wynagrodzenie (w pierwszych dwóch latach rezydentury – 3602 zł, po dwóch latach 3890 zł, podczas gdy wszyscy pozostali w pierwszych dwóch latach – 3170 zł, a następnie – 3458 zł.).
– To nie jest wielka różnica w wynagrodzeniu, ale dla młodych ludzi jest ona ważna. Dotychczas nie było chętnych, którzy chcieliby się uczyć kardiologii dziecięcej. To trudna specjalizacja, do której nie każdy się nadaje, bo wiąże się z dużym stresem. Przy czym w tym roku w porównaniu z ubiegłym jest więcej chętnych – podkreśla prof. Jacek Białkowski, konsultant krajowy w dziedzinie kardiologii dziecięcej.
Młodych medyków do specjalizowania się zachęciła także inna zmiana, która już obowiązuje – skrócenie specjalizacji. W przypadku kardiologii dziecięcej trwała ona wcześniej osiem lat, a w nowym modułowym systemie specjalizowania się – o dwa lata krócej. Ministerstwo Zdrowia ma nadzieję, że dodatkowo – w przypadku chirurgii – do jej nauki zachęci młodych lekarzy unowocześnienie kształcenia.
– Należy wprowadzić nowoczesne metody szkolenia chirurgów w centrach symulacji medycyny zabiegowej. To uczyni chirurgię atrakcyjniejszą dla studentów medycyny i młodych lekarzy – przekonuje Marian Zembala, minister zdrowia.
Uczelnie medyczne na tworzenie takich centrów będą mogły pozyskać środki unijne.
166,5 tys. osób wykonuje zawód lekarza w Polsce
10 tys. tylu lekarzy wyjechało z Polski do pracy