Polacy niechętnie zgłaszają się na badania profilaktyczne, choć ich dostępność w Polsce jest na niezłym poziomie. Przekonanie do udziału w badaniach wymaga długofalowego działania na wielu poziomach. Nie wystarczą kampanie społeczne; trzeba poprawić organizację badań, usuwać bariery i lepiej dobrać kanały dotarcia do pacjentów – wskazywali uczestnicy dyskusji poświęconej profilaktyce onkologicznej „Zapobiegać, żeby nie leczyć”.
Uczestnicy dyskusji zgodzili się, że pakiet dostępnych badań profilaktycznych jest w Polsce dość szeroki, choć z pewnością nie jest idealny.
Potrzebne jest – jak zaznaczał prof. Michał F. Kamiński, kierownik Zakładu Profilaktyki Nowotworów w Narodowym Instytucie Onkologii – np. obniżenie wieku kobiet uprawnionych do skorzystania z mammografii przesiewowej (z 50 do 45 lat), dopuszczenie, obok cytologii, także nowych technologii badań pod kątem raka szyjki macicy oraz udostępnienie zalecanego przez Światową Organizację Zdrowia testu FIT na obecność krwi utajonej w kale – jako alternatywnej do kolonoskopii metody wykrywania nowotworów jelita grubego.
– Nie wszyscy akceptują dość inwazyjną kolonoskopię jako pierwszoplanowe badanie przesiewowe. Oferując w badaniach profilaktycznych obie metody – test FIT i kolonoskopię – nawet o 50 proc., zwiększylibyśmy zainteresowanie badaniami przesiewowymi pod kątem raka jelita grubego – przekonywał profesor. I apelował, by w tworzeniu oferty badań profilaktycznych zaufać lekarzom, ale sposób organizacji badań profilaktycznych powierzyć ekspertom, którzy wiedzą, jak skłonić pacjentów do zgłaszania się na badania.
Na pierwszej linii – lekarz rodzinny
Maria Libura, ekspertka Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego ds. zdrowia, szefowa Zakładu Dydaktyki i Symulacji Medycznej Collegium Medicum Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego, przyznała, że niski poziom zgłaszalności na badania profilaktyczne w Polsce wskazuje, że problem nie leży w ofercie dostępnych badań – choć i ją należy w miarę możliwości poszerzać – ale w wykorzystaniu tej oferty.
– Trzeba znaleźć skuteczną metodę, by ludzie chcieli i rzeczywiście mogli skorzystać z tej oferty. Wiele osób nie ma świadomości, jak ważne są takie badania. Jednak drugi problem dotyczy faktycznej, a nie tylko teoretycznej dostępności tych badań. Staje się ona iluzoryczna, jeżeli do wykonującego badania ośrodka z mniejszych miejscowości trzeba pokonać czasem kilkadziesiąt kilometrów, a w przypadku kolonoskopii nawet do 200 km. Dla części osób jest to niewykonalne, szczególnie że kwestie zdrowotne konkurują z innymi obowiązkami w domu czy w pracy – tłumaczyła ekspertka.
– Inną sprawą, co potwierdzają też badania międzynarodowe, są obawy, że jeśli wykryję chorobę nowotworową, to system mi w tym pomoże. Potrzebna jest akcja przybliżająca zyski z badania profilaktycznego; chodzi o zaangażowanie osób, do których pacjent ma zaufanie. W tym kontekście kluczowa jest rola lekarzy rodzinnych, lekarzy pierwszego kontaktu, zwłaszcza w mniejszych miejscowościach – przekonywała Libura.
POZ to nie tylko lekarz
Artur Prusaczyk, ginekolog-onkolog, wiceprezes działającego na Mazowszu Centrum Medyczno-Diagnostycznego, potwierdził ważną rolę zespołu lekarza rodzinnego w namawianiu pacjentów do badań profilaktycznych, choć zaznaczył, że nie musi robić tego bezpośrednio lekarz – w CMD w 95 proc. zajmują się tym rejestratorki czy asystentki medyczne, które często – wobec wdrażania w przychodniach zasad koordynowanej opieki nad pacjentem – stają się również koordynatorkami – nawigatorami ścieżki pacjenta.
Zdaniem dr. Prusaczyka skuteczne przekonanie do profilaktyki jest możliwe. – To tylko kwestia umiejętności znalezienia właściwej ścieżki dotarcia dla pacjentów – ocenił lekarz, wyliczając, że na wschodnim Mazowszu udało się osiągnąć udział pacjentów w tzw. bilansie zdrowia rzędu 50–70 proc., a w ujęciu pięcioletnim – powyżej 80 proc. – Problemem nie jest mentalność Polaków, ale sposób organizacji badań profilaktycznych i zastosowania adekwatnych sposobów zapraszania, dotarcia, akwizycji do programów i konsekwentnej edukacji pacjentów; to jest wielkie pole do działania – mówił dr Artur Prusaczyk, wyrażając przekonanie, że dzięki wprowadzeniu opieki koordynowanej i bilansu zdrowia mnóstwo rzeczy pójdzie znacznie lepiej. Kluczowe jest efektywne wykorzystanie pielęgniarek, położnych czy koordynatorów.
Elwira Gliwska, specjalistka w Zakładzie Epidemiologii i Prewencji Pierwotnej Nowotworów w Narodowym Instytucie Onkologii – Państwowym Instytucie Badawczym, nie ma wątpliwości, że największym obecnie problemem profilaktyki nie jest zawartość dostępnego pakietu badań, ale to, że społeczeństwo w niewielkim zakresie z nich korzysta. – Z pewnością największy nacisk musimy położyć na to, by likwidować te bariery i zwiększyć liczbę osób zgłaszających się na badania – oceniła ekspertka. Największe jej zdaniem znaczenie ma dostosowanie kanału przekazania informacji o badaniach do poszczególnych grup odbiorców. – Do młodszych bardziej trafią social media, do starszych banery czy telewizja. Z pewnością osiągniemy większą skuteczność, zapraszając konkretne osoby na konkretny termin badań. Zgłaszalność na badania będzie tym większa, im mniej barier będą mieli do pokonania pacjenci – podsumowała Elwira Gliwska.
Nie pomogą magiczne sztuczki
Bezpośrednie zaproszenia na badania wysyłano przed kilkoma laty do pacjentek uprawnionych do bezpłatnej mammografii. Zdaniem prof. Michała F. Kamińskiego fatalnie, że zaniechano tej praktyki.
– Uważano, że przynosi to niewielki efekt, ale to nieprawda. Zgłaszalność na badania mammograficzne stale rosła, osiągając w szczycie ok. 45 proc. Nie było to jeszcze tyle, ile byśmy chcieli, ale po zaprzestaniu wysyłania zaproszeń – spadła do 35 proc. A to znaczy, że dzięki zaproszeniom podnosimy zgłaszalność o co najmniej 10 pkt proc. – argumentował profesor i wyliczał, że kolejne 20 proc. dałaby zmiana systemu badań z oportunistycznego, kiedy pacjent wie jedynie, że ma możliwość zgłoszenia się na badania, na zorganizowany, w którym łatwo umawia się na konkretny termin w konkretnym ośrodku.
O dalsze 20 pkt proc. – uważa prof. Kamiński – poprawiłoby zgłaszalność wprowadzenie „nawigatorów”, odpowiedzialnych za likwidację barier – organizacyjnych, finansowych, komunikacyjnych czy językowych – zniechęcających pacjentów do badań.
Maria Libura zwróciła uwagę na olbrzymie szkody dla profilaktyki, jakie przynosi propagowanie rozmaitych pseudonaukowych teorii – jak mówiła – w szarych strefach mediów społecznościowych, gdzie nurt antyszczepionkowy niejako rozszerzył się na inne dziedziny, często zniechęcając także do profilaktyki.
– Olbrzymie znaczenie ma też profilaktyka pierwotna, szczególnie profilaktyka nowotworów. Bardzo dużo do zrobienia jest w sferze związanej z naszym stylem życia, dietą, używkami, spożyciem cukru, ruchem i aktywnością fizyczną. Połowy zachorowań moglibyśmy uniknąć, stosując się do tych zasad – wskazała Gliwska. Jak zauważono w dyskusji, w zakresie profilaktyki pierwotnej bardzo wiele sznurków jest w gestii władz publicznych – niekoniecznie w Ministerstwie Zdrowia – które powinny kreować inicjatywy adresowane do różnych grup społecznych. – Żeby działać skutecznie i kompleksowo, potrzebny jest cały pakiet działań zarówno w ujęciu formalno-prawnym, jak i praktycznym. Dziś w tym systemie są luki – podsumował dr Artur Prusaczyk.
____________________________________________
Skuteczna profilaktyka kluczowa w leczeniu nowotworów
Jak zachęcić Polaków do badań profilaktycznych? Może pomóc edukacja, skuteczne działania lekarzy rodzinnych i kompleksowa opieka nad pacjentami z rozpoznaną chorobą – mówi wiceminister zdrowia Waldemar Kraska
Niestety, większość Polaków podchodzi do nich dość ostrożnie. Nie chcemy badać się profilaktycznie, choć wiemy, że wczesne rozpoznanie choroby, szczególnie nowotworowej, jest kluczowe dla skuteczności leczenia. Większość chorych trafia do lekarza w trzecim lub czwartym stopniu zaawansowania choroby, podczas gdy w Europie Zachodniej większość zaczyna leczenie w pierwszym lub drugim stadium, kiedy – przy obecnej wiedzy, technologii i możliwościach terapeutycznych – te choroby są wyleczalne. Nie do przecenienia jest rola badań profilaktycznych.
Badania profilaktyczne są dostępne dla wszystkich chętnych. Mamy ponad 40 różnych programów profilaktycznych – po to, by wykryć najwcześniejsze stadia choroby nowotworowej, m.in. raka piersi, jelita grubego czy płuc. Niestety, nie korzystamy z nich. Dlaczego? Nie ma jednoznacznych odpowiedzi. Jedną z nich jest obawa pacjentów przed tym, co robić dalej w przypadku diagnozy potwierdzającej nowotwór. Tworząc Krajową Sieć Onkologiczną i wprowadzając funkcję koordynatora, niwelujemy te obawy. Koordynator nie tylko prowadzi pacjentów przez system, umawia konsylia i wizyty, ale często także w prosty sposób, z dużą empatią tłumaczy sprawy związane z chorobą i leczeniem. Świadomość, jak działa ten system, może przyczynić się do zmiany nastawienia do badań.
To już działa na poziomie praktyki lekarzy rodzinnych, czyli tych, którzy mają najbliższy kontakt z pacjentem. W programie „POZ Plus” rolę osób przekonujących do badań profilaktycznych przejęli nie sami lekarze, ale rejestratorki czy pielęgniarki środowiskowe. Płaciliśmy im za to z pełnym przekonaniem, że warto zainwestować nieduże pieniądze, by uzyskać efekt: zarówno leczniczy, jak i ekonomiczny, bo leczenie nowotworów w pierwszym stadium jest zdecydowanie tańsze niż w trzecim czy czwartym. Kierunek, aby poprzez lekarzy rodzinnych być jak najbliżej pacjenta, jest tym, w którym chcemy konsekwentnie iść. W przekonywaniu do badań ważna jest też rola osób w trakcie leczenia chorób nowotworowych oraz tych, które zwyciężyły chorobę. Stawiamy też na edukację od najmłodszych lat. Od przyszłego roku szkolnego chcemy wprowadzić nastawione na profilaktykę onkologiczną programy dla dzieci w klasach I–III oraz IV–VIII. Będziemy mówili o tym, jak zapobiegać i jaki tryb życia prowadzić, by minimalizować ryzyko.