Bez obowiązku informowania o błędach oraz bez 50 mln zł dla Ministerstwa Sportu – ustawa resortu zdrowia o jakości powróci w nowej wersji.

Poprzednia wersja niespodziewanie przepadła w głosowaniu – Sejm podtrzymał weto Senatu. Autor odrzuconego projektu, minister zdrowia Adam Niedzielski, zapowiedział jednak, że się nie podda się i zrobi wszystko, by posłowie znów się nim zajęli.

Problem w tym, że zostało na to niewiele czasu. Jak wynika z informacji DGP, tym razem planowane rozwiązania zostaną więc przedstawione jako projekt poselski, a nie rządowy, co pozwoli ominąć czasochłonne konsultacje. Dzięki temu będzie można wprowadzić je pod obrady już na pierwszym majowym posiedzeniu Sejmu.

Nowy projekt zostanie też okrojony ze wszystkich kontrowersyjnych kwestii, co ma zagwarantować, że tym razem pomyślnie przejdzie głosowanie. Jak wynika z naszych informacji, mają z niego zniknąć przepisy dotyczące tzw. no-fault, czyli obowiązku nakazującego zgłaszać lekarzom zdarzenia niepożądane. To rozwiązanie, zdaniem samorządu lekarskiego, nie miałoby szansy zadziałać, jeżeli nie byłoby związane z ochroną prawną lekarzy zgłaszających tego rodzaju zdarzenia. Środowisko lekarskie mocno zaangażowało się w walkę o zablokowanie przepisów, przedstawiło też własny projekt.

W nowej wersji projektu najprawdopodobniej nie będzie też drugiego zapisu budzącego sprzeciw, czyli dosypania pieniędzy do Funduszu Rozwoju Kultury Fizycznej. Funduszem dysponuje minister sportu, a chodziło o przekazanie 50 mln zł na ten cel z budżetu NFZ. Nieoficjalnie słyszymy, że miała to być gwarancja głosów posłów Partii Republikańskiej – pieniądze z funduszu miałyby być rozdane przed wyborami gminom, oficjalnie na dofinansowanie prozdrowotnych kolonii dla młodzieży. Gminy wybierałby szef sportu. Wrzutkę (bo zapis został dopisany do ustawy w trakcie prac w Sejmie) bardzo krytykowała m.in. opozycja.

Nie będzie też likwidacji Centrum Monitorowania Jakości, które obecnie udziela akredytacji placówkom medycznym. Odrzucona wersja projektu zakładała, że tę funkcję ma przejąć NFZ, co wzbudziło opór. Część ekspertów podnosiła argument, że mogłoby to stanowić konflikt interesów: płatnik oceniałby jakość, wystawiając certyfikaty, od których uzależnione byłoby finansowanie.

Co zostanie? Główną zmianą, która ma szansę być wprowadzona, są odszkodowania dla pacjentów wypłacane przez rzecznika praw pacjenta. Chodzi o system, który miałby dać możliwość szybkiego dochodzenia odszkodowania za niepożądane zdarzenia w szpitalu. Wysokość rekompensat wynosiłaby od 2 tys. do 100 tys. zł. W przypadku m.in. zakażenia biologicznym czynnikiem chorobotwórczym lub za uszkodzenie ciała albo rozstrój zdrowia chory mógłby otrzymać od 2 tys. do 200 tys. zł, a rodzina za śmierć pacjenta od 20 tys. do 100 tys. zł. Dochodzenie odszkodowania nie wiązałoby się z szukaniem winnego, miałoby też stanowić szybką – alternatywną do sądowej – ścieżką otrzymania rekompensaty za szkody doznane podczas pobytu w szpitalu. Taki system działa już w przypadku płacenia za ewentualne efekty uboczne przy szczepieniach.

Rozmowy polityków dotyczące ostatecznego kształtu nowego dokumentu jeszcze będą prowadzone w najbliższych dniach. – Projekt ma gwarantować bezpieczeństwo pacjentom i jakość leczenia. Uważamy, że od początku szedł w dobrym kierunku. Nie chcemy dzielić na siłę środowiska, jednak nie chcemy rezygnować z rozwiązań, które poprawią sytuację chorych – mówi w rozmowie z DGP poseł Czesław Hoc, zastępca przewodniczącego komisji zdrowia, pilotujący ustawę.

Brak poparcia dla projektu o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta oraz jego przegrana w Sejmie była zaskoczeniem. Minister zdrowia miał zagwarantowane głosy, tymczasem nie zagłosowała część posłów z PiS, a część była nieobecna. Ostatecznie weto Senatu podtrzymano jednym głosem. To także efekt tego, że w ostatnim momencie wycofali się z poparcia m.in. kukizowcy. W sejmowych kuluarach mówi się, że to dlatego, że chwilę wcześniej z porządku obrad spadła ich ustawa referendalna. Ale w rozmowie z DGP Paweł Kukiz wskazuje, że zaważyły przede wszystkim względy merytoryczne. – To nie była dobra ustawa, zbyt restrykcyjna. W najbliższym czasie jestem umówiony na rozmowę z prezesem Kaczyńskim, wszystko zależy od jej przebiegu, dopiero potem będę mógł powiedzieć, czy zagłosuję za tą ustawą, czy przeciwko niej – mówi Kukiz. ©℗