Zakaz sprzedaży części leków na e-recepty oraz wprowadzenie obowiązkowej konsultacji z lekarzem – jak się dowiedział DGP, takie są pomysły resortu zdrowia na zapanowanie nad elektronicznym rynkiem usług medycznych.

– Z jednej strony teleporady to dziś często jedyna możliwość skorzystania przez pacjenta z pomocy lekarza. Z drugiej – widzimy nadużycia, które trzeba wyeliminować – resort zdrowia informuje DGP. Podkreśla, że nie ma zgody na funkcjonowanie e-recept bez prawdziwej konsultacji z lekarzem. – Do jednej z procedowanych w parlamencie ustaw w trybie ekstraordynaryjnym dodamy przepisy, które wyeliminują nieprawidłowości – mówi nam Wojciech Andrusiewicz, rzecznik Ministerstwa Zdrowia.

Jak by to miało wyglądać? – Ograniczymy możliwość przepisywania poprzez e-recepty określonych grup leków, które m.in. mogą powodować uzależnienia, jak opioidy. Wprowadzimy też standard obsługi pacjenta, który zagwarantuje przeprowadzenie wywiadu na temat stanu jego zdrowia, analizę schorzenia. Wyeliminujemy automatyzm pozwalający na wystawianie setek recept dziennie przez jednego lekarza – informuje nas MZ. Jednym z rozwiązań może być określenie czasu, który trzeba będzie poświęcić pacjentowi.

Urzędnicy przyznają, że opisywane przez nas przypadki nadużyć na rynku internetowych usług medycznych miały wpływ na przyspieszenie prac nad zmianami. O tym, jakie potencjalne zagrożenia niesie za sobą wypisywanie e-recept bez prawdziwej konsultacji z lekarzem, DGP alarmuje od tygodni. W kolejnych tekstach pokazujemy, jak łatwo można zdobyć za pośrednictwem internetu niemal każdy lek. A konsultacja medyczna pozostaje w takich przypadkach wyłącznie teorią. Od zamówienia i opłacenia usługi do otrzymania kodu na receptę upływają niekiedy minuty. Ujawniliśmy, że są lekarze wystawiający tą drogą tysiące recept. Sprawą zainteresowaliśmy rzecznika praw pacjenta i izby lekarskie. Ale dopiero historia, którą opisujemy w dzisiejszym wydaniu DGP, pokazuje, jaki skutek dla zdrowia może mieć taka sytuacja. To historia pacjentki, której lekarze wypisywali tysiące tabletek uzależniającego leku. A potem wykorzystali to, że wpadła w nałóg – gdy kobieta prosiła o kolejne opakowania, lekarze podnosili ceny. W wyjściu z uzależnienia pomogła rodzina i lekarz, który przyjął pacjentkę w gabinecie i sprawdził jej historię choroby.

Dziś izba lekarska w Warszawie rozpatruje sprawę kilku medyków, którzy lekką ręką wystawiali e-recepty. Ale w przypadku tej kobiety sprawa może znaleźć finał w prokuraturze, bo nie chodzi o zwykłe przewinienie lekarskie. ©℗