Mniej niż 10 proc. osób zaszczepionych przeciwko COVID-19, u których wystąpiły niepożądane odczyny poszczepienne, zgłasza się po odszkodowania.

Z danych PZH, który rejestruje niepożądane odczyny poszczepienne (NOP), wynika, że problem ich występowania dotyczy 0,05 proc. osób, które przyjęły szczepionkę. Do końca 2022 r. wykonano w Polsce 57,7 mln szczepień przeciw COVID-19 i zarejestrowano łącznie 18,7 tys. NOP. Większość to łagodne, nieutrzymujące się trwale objawy jak bóle głowy, gorączka czy boląca ręka. Jednak zdarzają się i cięższe przypadki powikłań, m.in. neurologicznych czy kardiologicznych.
Kwestia szczepionek przeciw COVID-19 nadal budzi wiele emocji. Dzieje się tak, mimo że z badań wynika, że szczepionki są skuteczne, zwłaszcza przy ryzyku zgonu lub ciężkiego przebiegu. Preparaty Pfizera czy Moderny dają w tym drugim zakresie skuteczność w okolicach 95 proc. To ważne, bowiem koronawirus jest chorobą śmiertelną: od początku pandemii na świecie zmarło 3,4 proc. zakażonych.
W Polsce 85 proc. zgonów w związku z zachorowaniem na COVID-19 stwierdzono u osób niezaszczepionych (dane za lata 2021 i 2022 z Mapy Potrzeb Zdrowotnych prowadzone przez MZ). – Jednoznacznie udowodniono, że szczepienia uratowały wiele osób – mówi prof. Andrzej Horban, szef Rady ds. COVID-19 przy premierze.

Doniesienia o NOP-ach są przesadzone

Ale śmierć to niejedyna groźba. Coraz częściej mówi się o pocovidowych powikłaniach, m.in. neurologicznych oraz kardiologicznych. Wprawdzie eksperci zauważają, że powikłania pojawiają się również po szczepieniu, ale są bardzo rzadkie.
Do końca zeszłego roku pacjenci zdecydowali się wystąpić o odszkodowania z Funduszu Kompensacyjnego Świadczeń Ochronnych prowadzonego przez rzecznika praw pacjenta w 1426 przypadkach. Ponad połowa wniosków pochodziła od osób w wieku 18–60 lat. Drugą najczęściej zgłaszającą się po odszkodowania grupą byli pacjenci w wieku ponad 60 lat – 44,7 proc. Najmniej wniosków dotyczyło dzieci – 2,8 proc.Spośród wydanych 758 decyzji niemal co czwarta (187) była pozytywna. W rezultacie w ubiegłym roku odszkodowania przyznano na łączną kwotę 3,7 mln zł.
W sprawach dotyczących wstrząsu anafilaktycznego świadczenia wyniosły od 3 do 15 tys. zł, a średnia przyznana kwota to 5,1 tys. zł. W przypadku pozostałych działań niepożądanych świadczenia wynosiły od 10 do 100 tys. zł, a średnia kwota to ok. 44 tys. zł. Maksymalna kwota 100 tys. zł została przyznana pięciu osobom. To, jak zauważa dr hab. med. Ewa Augustynowicz z Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego PZH-BIP, tylko potwierdza, że doniesienia o NOP-ach są przesadzone. – To odsetek, który występuje też przy innych szczepieniach, np. przeciw grypie. Do tego ciężkie powikłania są ekstremalnie rzadkie. Jak dotąd nie udowodniono też związku przyczynowego między podaniem szczepienia a zgonami, które też pojawiły się w rejestrze. Trafiły do statystyki, bo wystąpiły w ciągu 30 dni od podania szczepionki – tłumaczy.
Prawie połowa decyzji, która została rozpatrzona pozytywnie (92), dotyczyła przypadków wstrząsu anafilaktycznego. Pozostałe sprawy, w przypadku których pobyt w szpitalu trwał co najmniej 14 dni, dotyczyły najczęściej wystąpienia m.in. zespołu Guillaina-Barrégo, zapalenia mięśnia sercowego lub osierdzia, zakrzepicy z małopłytkowością czy zakrzepicy naczyń żylnych mózgu.

Dzieci pod nadzorem

Najwięcej emocji wciąż budzi szczepienie dzieci. Kłopot potęguje fakt, że nie obowiązują już wspólne zalecenia unijne w tej kwestii. Jak wynika z komunikatu ECDC z początku marca tego roku, szczepienia są zalecane jako podstawowy środek ochrony przed ciężkimi skutkami COVID-19 i grypy, ale zgodnie z polityką krajową. A ta jest bardzo różna.
Co mówią badania? „Chociaż koronawirus jest na ogół łagodny u dzieci poniżej 5. r.ż., to może zakończyć się ciężką chorobą, hospitalizacją lub wystąpieniem skutków, takich jak wieloukładowy zespół zapalny” – piszą w „The New England Journal of Medicine” autorzy badania nt. szczepienia najmłodszych. I podkreślają, że w USA wskaźnik hospitalizacji związanych z COVID-19 wśród dzieci w wieku poniżej piątego roku życia osiągnął szczyt w styczniu 2022 r., gdy przyjmowano 14,5 na 100 tys. dzieci. Z badania wynika, że ogólna skuteczność szczepionki przeciwko objawowemu COVID-19 u dzieci w wieku od sześciu miesięcy do czterech lat wyniosła 73,2 proc.
Profesor Christina Pagel z University College London zwraca uwagę, że na oddziały intensywnej terapii w związku z zakażeniem koronawirusem trafia tyle samo dzieci poniżej piątego roku życia co osób w wieku od 45 do 54 lat. Ryzyko spada u dzieci uczęszczających do szkoły podstawowej, a następnie zaczyna się ponownie zwiększać w grupie będących w okresie dojrzewania i w wieku dorosłym.
W Polsce lekarze mają podobne doświadczenia. – Mieliśmy kilkanaście przypadków z powikłaniami zakrzepowo-zatorowymi u najmłodszych dzieci, niektóre musiały być leczone na OIOM – mówi lekarka jednego z większych szpitali dziecięcych w Polsce. I dodaje, że w tym czasie mieli jeden przypadek powikłań po szczepionce, który wymagał kilkudniowego pobytu.
Doktor hab. med. Ewa Augustynowicz z Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego PZH-BIP potwierdza, że powikłania u dzieci to rzadkość.

Maluchy nie chcą się szczepić

W ciągu trzech miesięcy od zakupu covidowych szczepionek dla 180 tys. najmłodszych skorzystało z nich niespełna 3 tys.
Około 2,7 tys. dzieci w wieku od sześciu miesięcy do czterech lat zaszczepiono w Polsce przeciwko COVID-19. Możliwość podania im preparatu Pfizera pojawiła się w grudniu 2022 r. Minister zdrowia Adam Niedzielski poinformował wówczas o zakupie 500 tys. dawek (szczepienie, tak jak u dorosłych, obejmuje trzy dawki).
W Polsce wciąż obowiązuje rekomendacja z listopada 2022 r.: aby szczepić również niemowlęta. Priorytetowo należy tu traktować najmłodszych zagrożonych ciężkim przebiegiem zakażenia. Według WHO do tej grupy należą przede wszystkim dzieci otyłe, z chorobami serca, nerek i wątroby czy astmą. W Czechach zalecenia są podobne. Ale np. Francja pod koniec lutego ogłosiła, że szczepienia dla populacji ogólnej nie są już zalecane. Pozostają rekomendowane dla grup o podwyższonym ryzyku powikłań. Z kolei Szwecja pod koniec stycznia zdecydowała, że nie będzie zalecać przyjmowania zastrzyków nawet dzieciom starszym, pomiędzy 5. a 11. rokiem życia.
Zapytaliśmy resort zdrowia, na jakiej podstawie zrobiono dla Polski tak duże zamówienie na zastrzyki dla najmłodszych, skoro zainteresowanie szczepieniami jest już niewielkie. MZ wskazuje, że podstawą były analizy przeprowadzone na bazie poziomu zaszczepienia starszych dzieci. W grupie 5–11 lat, czyli populacji liczącej 2,7 mln dzieci, pierwszą dawkę przyjęło 478 tys., czyli niemal 17 proc.
Od momentu pojawienia się szczepionki podano 57,9 mln dawek, czyli o wiele mniej, niż zamówiliśmy. Rząd wciąż próbuje wynegocjować z Pfizerem ograniczenie pierwotnie zamówionych dostaw. Koncern domaga się odbioru jeszcze ok. 60 mln dawek dla dorosłych za cenę ok. 6 mld zł. 788 tys. już się przeterminowało i zostało zutylizowanych.
W Polsce mamy teraz ok. 450 zakażeń koronawirusem dziennie (dane z poniedziałku). To ponad dwa razy więcej niż trzy tygodnie temu. MZ nie podaje, ile dotyczy dzieci. Koszt kupionych w grudniu preparatów Pfizera dla najmłodszych to 50 mln zł. Ich termin ważności upłynie w połowie 2024 r.