"Nie mamy pojęcia, ilu przychodzi do nas chorych z COVID-19, ponieważ nie mamy możliwości kierowania wszystkich na badania pod kątem koronawirusa" – powiedział PAP dr Michał Matyjaszczyk, kierownik Zakładu Medycyny Rodzinnej w Instytucie Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi.
"Nie mamy pojęcia, ilu przychodzi do nas chorych z COVID-19, ponieważ nie mamy możliwości kierowania wszystkich na badania pod kątem koronawirusa. Dostępność testów jest znikoma. Teraz dzięki uprzejmości prywatnej firmy przez kilka tygodni będziemy mieli możliwość testowania, więc za ten czas będzie też możliwość odpowiedzenia na pytanie, ilu pacjentów zgłaszających się z objawami podobnymi do COVID-19 będzie miało dodatnie wyniki badań" – wyjaśnił kierownik Zakładu Medycyny Rodzinnej w ICZMP Michał Matyjaszczyk.
Przed budynkiem Instytutu CZMP stanął w poniedziałek mobilny punkt testowania pod kątem COVID-19, w którym każdy chętny może poddać się bezpłatnemu badaniu. Jest to akcja ufundowana przez prywatną sieć centrów medycznych prowadzących badania kliniczne. Na wymaz można umawiać się pod numerem tel. 42-300-30-33. Akcja będzie trwać do odwołania.
"Bezpłatny test antygenowy w naszym mobilnym punkcie może wykonać każdy. Nie wymagamy też skierowania. Punkt pracuje od poniedziałku do piątku w godz. od 8.00 do 16.00" – poinformowała dyrektorka ośrodka FutureMeds Łódź Renata Cendrowska.
Zdaniem dr Matyjaszczyka w przypadku wystąpienia infekcji z objawami COVID-19 warto poddać się testowi. Wiedza o zakażeniu może pomóc w terapii i w zapobieganiu dalszemu rozsiewaniu wirusa.
"Przede wszystkim dla własnego zdrowia, bo jeśli wiemy, że jest to COVID-19, to nie szukamy innych opcji i nie stosujemy przesadnie i niepotrzebnie niektórych leków, np. antybiotyków. Warto pobrać wymaz w przypadku przedłużającej się infekcji, która pierwotnie traktowana jest jako zwykłe przeziębienie – jeśli wiemy, że jest to koronawirus, nie będzie dziwić nas, że choroba trwa 2-3 tygodnie" – zaznaczył.
Z obserwacji specjalisty medycyny rodzinnej wynika, że stopniowo zbliżamy się do szczytu zachorowań na COVID-19 i grypę.
"Te dwa szczyty prawdopodobnie się nałożą, w związku z czym chorych będzie bardzo dużo. Od około dwóch tygodni widzimy wzrost zachorowań, na razie, są to liczby chorych podobne jak w tym samym okresie w latach ubiegłych" – dodał.
W opinii lekarza Polacy bardzo rozluźnili swoje podejście do ochrony przed wirusem i nie jest to dobra wiadomość.
"Po tylu latach pandemii jest to dość normalna reakcja, zwłaszcza, że wariant omikron jest raczej łagodny i większość zakażonych choruje podobnie jak w przypadku przeziębienia czy łagodniejszej grypy i rzadko kto trafia do szpitala. Główne objawy w przypadku infekcji grypopodobnej, grypy czy COVID-19 są bardzo podobne – to wysoka gorączka, kaszel, ból gardła, głowy. W przypadku koronawirusa często dochodzą także bóle brzucha czy biegunki" – wyjaśnił dr Matyjaszczyk.
Każda z wymienionych infekcji leczona jest przede wszystkim objawowo – głównym celem terapii jest zapobieżenie sytuacji, w której choroba wirusowa zostaje nadkażona chorobą bakteryjną. Według eksperta objawami bardzo niepokojącymi, które powinny skłonić do natychmiastowego kontaktu z lekarzem są: przedłużająca się gorączka, która nie spada po lekach, duszność, a także uporczywy kaszel utrudniający normalne funkcjonowanie.
"Kwarantanna obecnie nie obowiązuje, zatem wynik dodatni testu do niczego nas nie obliguje. Tylko nasze własne myślenie powinno skłonić do podjęcia odpowiednich działań. Po ostatnich dwóch latach każdy powinien wiedzieć, że chora osoba powinna w miarę możliwości nie opuszczać miejsca zamieszkania i izolować się, by nie zakażać otoczenia" – podkreślił.(PAP)