- Sytuacja pacjentów korzystających z wyrobów medycznych znacznie się poprawia. Trzeba jednak pamiętać o obecnych warunkach ekonomicznych. Ceny sprzętu wzrosły o ok. 10 proc. w tym roku, a nie wiadomo, co będzie dalej - mówi Agnieszka Siedlarska, wiceprezeska Fundacji Stomalife.

Agnieszka Siedlarska, wiceprezeska Fundacji Stomalife / Materiały prasowe
Na opublikowanie czeka znowelizowane rozporządzenie ministra zdrowia ws. wyrobów medycznych wydawanych na zlecenie. Projekt ten był długo procedowany i konsultowany, bo też wywołał wiele kontrowersji. Zmiany, które wprowadza, są chyba najbardziej rewolucyjne dla osób z wyłonioną stomią. Jak państwo oceniają ostateczną wersję? Udało się wypracować zadowalający kompromis?
Temat jest bardzo trudny, bo w rozporządzeniu pojawiły się regulacje, których dotychczas środowisko stomijne nie miało, czyli odpłatność na poziomie 20 proc. Ale w ostatecznym rozrachunku zmiana jest dobra, szczególnie w porównaniu z pierwszą wersją projektu i z poziomem limitów finansowych, które mamy w tej chwili. Ministerstwo Zdrowia podniosło poziom finasowania, i to dość znacznie.
Nowością są dwa zlecenia. Do tej pory mieliśmy jedno zlecenie i wybieraliśmy taki sprzęt stomijny, jaki był potrzebny. Po wejściu w życie nowelizacji będą dwa, a co za tym idzie, dwie oddzielne kwoty: na podstawowy sprzęt i na tzw. akcesoria. Limit na tę pierwszą kategorię, czyli worki stomijne, płytki itp., został podwyższony. W przypadku kolostomii jest to znaczne podwyższenie, bo o 50 proc. (z obecnych 300 zł na 450 zł). To jest na pewno dobra zmiana. Nie ma tu także odpłatności ze strony pacjenta, można zadowalająco dopasować sobie sprzęt.
Nadal pozostaje do wynegocjowania - i mamy obietnicę resortu, że przy kolejnej nowelizacji się nad tym pochyli - kwestia odpłatności dla grupy pacjentów do 18. roku życia, bo niestety dopłata do drugiego zlecenia, czyli na środki do pielęgnacji stomii, objęła też dzieci. Na pewno będziemy dalej wnioskować o zmianę tej decyzji.
Reasumując, wprowadzane rozwiązania refundacyjne to pozytywny ruch i choć są rzeczy do poprawy, to zmiany zostały mocno złagodzone w stosunku do pierwotnej wersji.
Czy zgadzają się państwo z diagnozą resortu, że dotychczasowy system działa źle, sprzyja nieprawidłowościom?
Naszym zdaniem co do zasady system działa dobrze, tylko są zbyt niskie limity finansowe. Choć oczywiście nadużycia się zdarzały, głównie, tak jak oceniło ministerstwo, w liczbie sprzętu pobieranego przez grupę pacjentów z dodatkowymi uprawnieniami. Jednak limity były tak niskie, niezmienione od 2003 r., że powstały ogromne różnice pod względem tego, do czego mają prawo wszyscy stomicy, i tego, co jest dostępne w ramach dodatkowych uprawnień, przy czym w tym drugim przypadku limit był bardziej realistyczny. Przeciętny limit w ramach dodatkowych uprawnień wynosił trzykrotność podstawowego i takie są realne potrzeby, jeśli chodzi o zaopatrzenie dla większości stomików.
Czym są te specjalne uprawnienia, kto je ma?
Chodzi o orzeczenia o znacznym stopniu niepełnosprawności, które dają możliwość zwiększania limitów podstawowych. Do tej grupy zaliczają się również dzieci objęte ustawą „za życiem”. Możliwość realizacji zaopatrzenia na preferencyjnych warunkach dotyczy każdego sprzętu, nie tylko stomijnego, np. częściej można wymienić wózek inwalidzki. Osobie z orzeczeniem o znacznej niepełnosprawności lekarz przepisuje więcej wyrobów medycznych lub ma możliwość wystawienia takiego zlecenia częściej. Te uprawnienia wynikają z przepisów ustawowych, nie są związane bezpośrednio z omawianym rozporządzeniem. I one oczywiście nie zostają zniesione, tego rozporządzenie nie dotyczy. W przypadku sprzętu stomijnego zmienia się przede wszystkim to, że do tej pory wszystko było bezpłatne, a teraz to drugie zlecenie, na akcesoria, z limitem 120 zł miesięcznie, będzie z 20-proc. udziałem pacjenta. Czyli jeśli osoba ze znacznym stopniem niepełnoprawności będzie miała trzykrotność limitu wynoszącego 120 zł, to będzie musiała do całości limitu dopłacić 72 zł, co w przypadku realizacji zaopatrzenia na trzy miesiące stanowi już duże obciążenie. Dodatkową trudnością wynikającą z nowych zasad refundacji jest podział na dwa zlecenia, czyli brak możliwości płynnego decydowania o rodzaju pobieranego zaopatrzenia, a limit na niezbędne środki pielęgnacyjne jest oszacowany zdecydowanie zbyt nisko.
O jak dużej grupie mówimy, jeśli chodzi o pacjentów z tymi specjalnymi uprawnieniami?
Mamy 65 tys. stomików, z czego 25 proc. ma tzw. kod dodatkowych uprawnień, czyli orzeczenie o niepełnosprawności znacznej.
Czyli nie stanowią większości. Jak w takim razie zmieni się sytuacja przeciętnego pacjenta z wyłonioną stomią?
Jeśli chodzi o sprzęt podstawowy, czyli worki i płytki, tu będzie większa dostępność i będzie można w limicie refundacyjnym więcej tego sprzętu odebrać, bo w przypadku kolostomii było 300 zł miesięczne, a będzie 450 zł, ileostomii - odpowiednio 400 zł i 450 zł, a urostomii - 480 zł i 530 zł.
Sytuacja zmienia sią w przypadku akcesoriów - past, maści, pudrów, uszczelniaczy itp. - tu, jak już wspominałam, będzie limit 120 zł miesięcznie z odpłatnością 20 proc. Jeśli stomia jest powikłana i problematyczna, to jest to bardzo mała kwota, będzie trudno zaopatrzyć się w niezbędne akcesoria w ramach refundacji. Znacznie łatwiej by było, gdyby był to jeden limit, a pacjent mógł sam decydować, co jest mu bardziej potrzebne w danym okresie - np. mniej płytek, więcej pasty. Niestety, akcesoria stomijne są traktowane jak kosmetyki, tymczasem są to wyroby medyczne, równie ważne w procesie zaopatrzenia stomii jak sprzęt podstawowy, a od ich prawidłowego doboru i stosowania zależy stan stomii i skóry wokół niej.
Trzeba jednak przyznać, że sytuacja pacjentów poprawia się, i to znacznie. Choć oczywiście trzeba pamiętać, w jakiej sytuacji ekonomicznej jesteśmy. Ceny sprzętu wzrosły o ok. 10 proc. w tym roku. Nie wiadomo, co będzie dalej.©℗
Rozmawiała Agata Szczepańska