Pielęgniarka pracująca w zespole ratownictwa medycznego nie może mieć wyższego wynagrodzenia zasadniczego niż ratownik medyczny, o ile zakres ich obowiązków jest taki sam – wynika z nieprawomocnego wyroku Sądu Rejonowego Lublin-Zachód w Lublinie

Sprawa dotyczyła grupy ratowników medycznych, którzy domagali się od pracodawcy (zakładu opieki zdrowotnej) wypłaty wyrównań zasadniczego wynagrodzenia wraz z odsetkami oraz odszkodowań za naruszenie zasady równego traktowania w zatrudnieniu. Wyrok został wydany 10 maja, jednak dopiero teraz poznaliśmy jego uzasadnienie.

Kasa mniejsza, zadania te same

Powodowie wskazywali, że pracują jako ratownicy medyczni w zespołach ratownictwa medycznego (ZRM), w których skład wchodzą również pielęgniarki (tzw. pielęgniarki systemu). Podkreślali, że mimo faktu, iż pracownicy obu tych zawodów wykonują takie same czynności, to wynagrodzenie zasadnicze ratowników jest niższe (za okres od września 2016 r. do września 2019 r. różnice te wynosiły w sumie od ok. 16 tys. zł do 33 tys. zł).
Powoływali się na przepisy dotyczące zakresu obowiązków. Chodziło o rozporządzenie ministra zdrowia z 20 kwietnia 2016 r. w sprawie medycznych czynności ratunkowych i świadczeń zdrowotnych innych niż medyczne czynności ratunkowe, które mogą być udzielane przez ratownika medycznego (Dz.U. z 2016 r. poz. 587) oraz rozporządzenie ministra zdrowia z 28 lutego 2017 r. w sprawie rodzaju i zakresu świadczeń zapobiegawczych, diagnostycznych, leczniczych i rehabilitacyjnych udzielanych przez pielęgniarkę albo położną samodzielnie bez zlecenia lekarskiego (Dz.U. z 2017 r. poz. 497). Wynikało z nich, że zakres medycznych czynności ratunkowych w przypadku obu zawodów jest tożsamy. Fakt ten potwierdził również resort zdrowia w piśmie skierowanym do powodów. Również ustawa z 8 września 2008 r. o Państwowym Ratownictwie Medycznym (Dz.U. z 2021 r. poz. 2053 ze zm.) określa trzy rodzaje zespołów ratownictwa medycznego, zaś w każdym z nich występuje alternatywnie ratownik medyczny lub pielęgniarka systemu.
Stąd też zdaniem ratowników zróżnicowanie pensji było oparte wyłącznie na wykonywanym zawodzie, co nie jest dopuszczalne. Tym bardziej że, jak podkreślali, stawki dla pielęgniarek i ratowników zatrudnianych na podstawie umów cywilnoprawnych są takie same.

Szpital - pielęgniarki uczą się dłużej

W odpowiedzi zakład opieki zdrowotnej podkreślił, że nawet jeśli na gruncie obowiązujących przepisów oba zawody uprawnione są do samodzielnego udzielania pacjentom tych samych świadczeń zdrowotnych, nie jest to wystarczające do uznania świadczonej przez nich pracy za jednakową.
Kluczem bowiem miałyby być kwalifikacje potrzebne do pracy w obu zawodach - pielęgniarką systemu jest osoba z ukończonymi studiami wyższymi, posiadająca specjalizację z określonych dziedzin i z co najmniej trzyletnim stażem pracy. Zaś wykonywanie medycznych czynności ratunkowych jest tylko jednym z wielu rodzajów świadczeń zdrowotnych, jakie może wykonywać pielęgniarka. W odróżnieniu od ratownika medycznego podlega ona również odpowiedzialności zawodowej.
Wreszcie skoro ustawodawca przewiduje istnienie obydwu zawodów, to nie sposób założyć, że ich wykonywanie sprowadza się do tej samej pracy. Tym bardziej że w ustawie z 8 czerwca 2017 r. o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych (Dz.U. z 2021 r. poz. 1801 ze zm.) wprost wskazano, że wynagrodzenie ratownika medycznego ma być niższe. Odnosząc się do kwestii stawek za kontrakty, ZOZ podkreślił, że kształtowane są one w sposób konkurencyjny (w oderwaniu od układu zbiorowego pracy). Tym samym jako udzielający zamówienia nie ma on na nie wpływu oprócz możliwości wyboru najkorzystniejszej oferty.

Sąd: ta sama praca, ta sama kasa

Sąd przychylił się do żądania wypłaty wyrównań w wynagrodzeniach, oddalając jednak roszenia o wypłatę odszkodowań.
Podkreślił, że oba zawody (mimo różnych ścieżek kształcenia) są uprawnione do udzielania świadczeń zdrowotnych w określonym zakresie. Co więcej, alternatywne określenie składów zespołu ratownictwa medycznego (ratownik medyczny lub pielęgniarka systemu) pociąga praktycznie tożsame określenie zakresów czynności tych dwóch grup zawodowych w przepisach wykonawczych (nawet jeśli ich opis w przepisach odrobinę się różni).
Sąd podkreślił, że kształcenie pielęgniarek jest co prawda dłuższe, jednak ani nabyte kompetencje, szersze ogólne kwalifikacje, ani odpowiedzialność zawodowa nie będą miały znaczenia, bowiem ocenie muszą podlegać wyłącznie czynności wykonywane w ramach systemu ratownictwa medycznego. A obie grupy zawodowe realizowały te same czynności.
Tym bardziej że, jak potwierdził powołany w toku procesu biegły z zakresu medycyny ratunkowej, to ciągły proces kształcenia i doświadczenie w pracy z pacjentami (nie wykształcenie czy zawód) wpływają na umiejętność wykonywania konkretnych czynności medycznych. I tak ratownik z wieloletnim doświadczeniem w pracy w zespołach ratownictwa medycznego będzie miał wyższe kompetencje zawodowe niż pielęgniarka dopiero rozpoczynająca pracę w systemie ratownictwa.
W uzasadnieniu wskazano, że w realiach tej sprawy pracodawca nigdy nie rozróżniał zespołów na „lepsze” z pielęgniarką lub „gorsze” bez niej. Kompletując zespoły, nie kwestionował wiedzy i doświadczenia ratowników, nie wskazywał również na konieczność obecności w zespole pielęgniarki (ze względu na jej wyższe kwalifikacje i wiedzę). Zaś do kierowania zespołami wyznaczani byli zamiennie ratownicy i pielęgniarki, przy czym kluczowe było doświadczenie i pozytywnie zaliczone testy (takie same dla obu grup).
Stąd doszło do naruszenia zasady równego traktowania powodów. Tym bardziej że - jak wskazał sąd - pracodawca miał tego świadomość, bowiem od 1 lipca 2020 r. wyrównał wynagrodzenia obu grup.

Nierówne traktowanie niezawinione

W uzasadnieniu sąd pracy wyjaśnił również, dlaczego oddalił powództwa o odszkodowania za naruszenie zasady równego traktowania. Jego zdaniem działanie pracodawcy było niezawinione, bowiem wypłacał wynagrodzenie tak, jak przewidywały to wiążące przepisy prawa (ustawa o najniższych wynagrodzeniach). Skoro nie miał pełnej swobody kształtowania wynagrodzeń, a finalnie, od 2020 r., zrównał pensje zasadnicze, to odszkodowanie nie przysługiwało.

Liczy się podstawa

Profesor Radosław Tymiński, radca prawny i autor strony PrawaLekarza.pl, wyjaśnia, że z dyskryminacją nie mamy do czynienia wtedy, gdy zatrudniamy kogoś na stanowisku, do którego wykonywania potrzeba większych kwalifikacji. Wtedy bowiem to właśnie za te dodatkowe kwalifikacje więcej płacimy, bo jest to też związane z częściowo różnym zakresem obowiązków niż na stanowisku „niższym”. - Jednak jeśli zakres czynności i wymagane wykształcenie jest takie samo, a za pracę jednej osoby płaci się mniej niż drugiej, wtedy mamy do czynienia z czymś, co mogłoby nosić znamiona dyskryminacji - podkreśla ekspert.
W przypadku tej sprawy porównywane były wynagrodzenia zasadnicze. Z takim podejściem zgadza się prof. Tymiński. - Moim zdaniem porównywanie wysokości wynagrodzenia uwzględniającego również dodatki jest błędem. Proszę zwrócić uwagę, że istnieją np. dodatki stażowe. Na tym przykładzie widać, że co prawda ratownik medyczny (z 15-letnim doświadczeniem) i pielęgniarka (z rocznym) mogą mieć te same pensje, a jednak widać, że coś tu jest nie tak. Powinniśmy porównywać wynagrodzenie zasadnicze, czyli pensję, którą otrzymuje osoba na danym stanowisku o określonym zakresie zadań - podkreśla.
Co na to środowisko? Dariusz Gruda, przewodniczący Polskiego Związku Zawodowego Ratowników Medycznych w Lublinie i jeden z powodów, nie ukrywa, że rozstrzygnięcie jest satysfakcjonujące. - Tym bardziej że za wyrównaniem naszych płac stoją konkretne argumenty, nie myślenie życzeniowe - podkreśla.
Z kolei jak wynika z rozmów ze środowiskiem, wyrok - choć nieprawomocny i (z tego co udało się nam ustalić) zaskarżony przez pracodawcę, już kształtuje obecną sytuację ratowników. Okazuje się bowiem, że część dyrektorów zrównuje przy obecnych podwyżkach sytuację ratowników i pielęgniarek w ZRM w obawie przed podobnymi pozwami. Inni czekają, czy wyrok w drugiej instancji się utrzyma (na co liczą związki zawodowe), oddolnie wymuszając podwyżki dla ratowników. ©℗
Rozmowy o obowiązkowych podwyżkach
Do 10 sierpnia miały zostać wypłacone pracownikom podmiotów leczniczych pensje w wysokości uwzględniającej podwyżki wprowadzone nowelizacją ustawy o najniższych wynagrodzeniach. Przypomnijmy, miało to być od 600 zł do ok. 2 tys. brutto podwyżki na jednej wypłacie.
W praktyce sytuacja wygląda różnie - część dyrektorów szpitali (nie tylko tych powiatowych) podkreśla, że nowe wyceny świadczeń, które miały być źródłem pieniędzy na ten cel, nie wystarczą na wypłaty nawet obowiązkowych podwyżek. Związki zawodowe z kolei informują o różnych krokach, które podejmują zarządzający, by spiąć budżet. Najwięcej kontrowersji jest w przypadku pielęgniarek - możliwość zaszeregowania ich do trzech grup otwiera furtkę do „degradacji” do niższych współczynników.
Na konferencji, która miała miejsce w ubiegły wtorek, przedstawiciel Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji zadeklarował wprowadzenie wskaźnika korygującego na poziomie 2 proc. dla szpitali I i II poziomu przez 5 miesięcy tego roku (przypomnijmy, szpitale muszą zapłacić za wyrównanie 6 miesięcy). Jak zapewniał Bernard Waśko, zastępca prezesa NFZ, ma na to zostać... przeznaczone dodatkowe 350 mln zł. Do tego ustalono podczas prac zespołu trójstronnego podniesienie wyceny punktu rozliczeniowego do 1,62 zł. Na tym nie koniec, bo rozmowy dalej trwają. ©℗
Pielęgniarki i ratownicy oraz ich wynagrodzenia / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe

orzecznictwo

Wyrok Sądu Rejonowego Lublin-Zachód, Wydział VII Pracy i Ubezpieczeń Społecznych w Lublinie z 10 maja 2022 r., sygn. akt VII P 447/19 www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia