- Włączałem komputer, mimo że doskonale wiedziałem, iż nie mam nic do zrobienia, a wszelkie ciekawostki przejrzałem raptem kilkanaście minut wcześniej. Po co więc to robiłem? Wiem, że to głupio zabrzmi, ale po to, aby… usłyszeć szum wiatraka. Bardzo podobał mi się ten odgłos – w taki sposób zaczyna mówić o swoim problemie 30-letni Maciej.

Siecioholizm – choć to pojęcie jest daleko niedoskonałe, bowiem wiele obecnie mówi się o uzależnieniu od internetu, a coraz mniej pamięta o kłopotach związanych z patologicznym korzystaniem z komputerów czy urządzeń przenośnych w ogóle – dotyka w Polsce około 100 tysięcy osób. A kolejne 750 tysięcy jest zagrożonych uzależnieniem. Tak wynika z raportu CBOS („Oszacowanie rozpowszechnienia oraz identyfikacja czynników ryzyka i czynników chroniących w odniesieniu do hazardu, w tym hazardu problemowego oraz innych uzależnień behawioralnych”). Eksperci jednak przyznają, że żadna metodologia nie obroni się w pełni przez uzależnieniami. Zbyt wiele zależy od cech danej osoby, co nie sprzyja uogólnieniom.

- Kluczową kwestią przy ocenie, czy mamy do czynienia z uzależnieniem, wcale nie jest to, czy spędzamy całe dni przed ekranem monitora. Jeden może tak czynić, bo mu to po prostu sprawia przyjemność – i nie będzie uzależniony. A inny zacznie poświęcać inne dobra tylko po to, by jeszcze trochę czasu spędzić przed komputerem – twierdzi dr Dominik Batorski, socjolog z Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego Uniwersytetu Warszawskiego. - I właśnie ten element: odczuwanie i wywoływanie negatywnych konsekwencji wynikających z nadużywania komputera – może świadczyć o uzależnieniu – dodaje dr Batorski.

Siedź i klikaj

- Ślęczę przed monitorem, bo to lubię – mówi Anna, 29-letnia ekonomistka. I oburza się, gdy ją pytam, czy nie sądzi, że być może to już nie jest kwestia wyłącznie w pełni świadomej i dobrowolnej decyzji. - A czy zapytałby pan o to samo biegacza, który codziennie wychodzi przebiec swoje 10 km, niezależnie od pogody? Taki to dopiero jest świrnięty – zauważa rozmówczyni.

Anna czas na surfowanie po internecie znajduje późnymi wieczorami. - Siadam około 21 przed komputerem, chwilę wcześniej przygotowuję sobie dzbanek kawy i tak siedzę czasem do 5 nad ranem.

Co można robić przez tyle godzin przed komputerem? - Jakiś czas temu odkryłam Wykop. Jest tam coś takiego, co się nazywa mikroblog. Z prędkością karabinu maszynowego pojawiają się tam nowe wpisy. O wszystkim. A ja lubię to czytać. Tak jak kiedyś jedna z gazet umieściła zdjęcie faceta podtrzymującego meblościankę z podpisem „nie śpię, bo trzymam kredens”, tak ja nie śpię, bo odświeżam stronę – śmieje się Anna. - Chodzę trochę niewyspana, bo niestety najpóźniej o 9:30 muszę być w robocie. Ale nie jest tak źle. Jedni balują wieczorami, a ja po prostu siedzę przed komputerem. Gorzej było w poprzedniej firmie. Tam rzeczywiście zawaliłam jedną kwestię. Wydawało mi się, że wszystko będzie w porządku, ale jednak nie dałam rady. Czy przez internet? Może tak, a może nie. Gdybym nawet nie siedziała przed komputerem, to możliwe, że poszłabym na jakąś imprezę, koncert albo – kto wie – zaczęła uprawiać akrobatykę powietrzną. I tak samo bym nawaliła – wyjaśnia młoda ekonomistka.

Seksowny nałóg

Na ile siecioholizm przypomina inne uzależnienia behawioralne? - W psychologii podstawy diagnozy uzależnienia oparte są na trzech komponentach: poznawczym, emocjonalnym i zachowaniu. O uzależnieniu mówimy wtedy, gdy obserwujemy zaburzenia w myśleniu, regulacji emocji i postępowaniu człowieka – wyjaśnia naukowe podstawy dr Jacek Buczny, psycholog z SWPS Sopot.

- Ważnym zaburzeniem myślenia jest obsesja, która polega na uporczywym powracaniu myślami do jakiejś sytuacji lub koncentrowaniu się na jakiejś substancji lub przedmiocie. Na przykład patologiczni hazardziści wiele czasu poświęcają nie tylko na granie, lecz także na myślenie o nim, czy planowanie nowych strategii. Cechą obsesji jest to, że nie można jej się pozbyć, nawet jeśli człowiek chce tego. W zaawansowanej fazie uzależnienia alkohol służy przede wszystkim do redukowania nieprzyjemnego napięcia powstającego w fazie przerwy od picia. Podobne obserwacje można poczynić u pracoholików. Jeśli te osoby przebywają poza miejscem pracy, na przykład na urlopie, mogą czuć wtedy silne nieprzyjemne pobudzenie, lęk czy strach o to, że pod ich nieobecność w firmie różne obowiązki nie będą wykonane należycie albo wcale nie będą zrealizowane – kontynuuje dr Buczny.

I w trakcie tej rozmowy zaczynam zastanawiać się nad samym sobą. Przypominam sobie, jak kilka lat temu – gdy dostęp do internetu nie był jeszcze tak banalny jak dzisiaj - szukałem kawiarenki internetowej, będąc na urlopie, bo chciałem sprawdzić, czy nie otrzymałem jakiegoś istotnego maila. - O uzależnieniu możemy mówić wtedy, gdy ktoś czuje przymus wykonywania czynności lub spożywania substancji, odczuwając przy tym nieprzyjemne napięcie. Gdy już dane działanie rozpocznie się (alkoholik sięgnie po butelkę, pracoholik siądzie do pracy, a siecioholik odpali przeglądarkę), to drugim wskaźnikiem uzależnienia jest niemożność przerwania tego działania – wyjaśnia dr Jacek Buczny.

Ile łączy siecioholika z na przykład seksoholikiem?

- Bardzo wiele – przyznaje czołowy polski seksuolog i prosi zarazem, aby nie podawać jego nazwiska. Jak wyjaśnia, naukowo skupia się na uzależnieniu od seksu, a nie od komputera czy internetu, więc woli, aby potraktować jego opinię jako wskazówkę przy tworzeniu materiału, nie zaś jako jego stanowisko niepoparte żadnymi badaniami. - Oczywiście są pewne różnice i sądzę, że większość osób bez problemu je dostrzega. Ale mało kto już dostrzega, że są osoby podatne na różne pokusy – i że występują osoby łatwo uzależniające się. A to świadczy o tym, że dałoby się ustalić uniwersalny kanon podobieństw – dodaje seksuolog.

Czy to oznacza, że siecioholizm może wyniszczać organizm tak samo jak uzależnienie od alkoholu lub narkotyków? - Niestety nie znam badań porównujących stopień wyniszczenia człowieka, które wynikałoby z różnych uzależnień. Niektóre uzależnienia współwystępują, na przykład alkoholizm i uzależnienie od hazardu, co na pewno utrudnia obiektywną ocenę destruktywności każdego z nich. Można za to znaleźć pośrednie dowody, które podpowiadają, że uzależnienia od substancji mogą nieco silniej wyniszczać niż uzależnienia od czynności. Bo wiążą się nie tylko z poważnymi zmianami w działaniu umysłu i w funkcjonowaniu osobowości, lecz także prowadzą do istotnych zmian w organizmie – odpowiada dr Jacek Buczny.

Bezlitosna nowoczesność

Szukam cechy właściwej właśnie dla uzależnienia od komputera i internetu, a jednocześnie takiej, która niekoniecznie dotyczy innych form uzależnienia. I znajduję. Oboje moi rozmówcy to osoby młode. Potwierdzenie znajduję w badaniach CBOS. „90 proc. z osób zagrożonych to ludzie młodzi do 34 roku życia, w większości dzieci i młodzież w wieku poniżej 25 lat”. Pytam dra Dominika Batorskiego, czy rzeczywiście siecioholikami są młodzi Polacy. - Rzeczywiście to domena ludzi młodych lub w średnim wieku. Korzystają oni z nowoczesnych technologii częściej i intensywniej niż starsi. Dlatego też, być może, są bardziej narażeni – twierdzi dr Batorski.

Maciej, ten od szumiącego wiatraka, wspomina, że jak był jeszcze dzieciakiem i miał już co prawda komputer, ale jeszcze bez dostępu do internetu, to klikał codziennie po kilka razy w ikonę „Internet Explorer” w nadziei, że w końcu przeglądarka zamiast błędu, wyświetli mu jakąś stronę www. I śmieje się, że teraz może bez końca klikać w niebieskie „e”, lecz nie robi tego od wielu lat. Jak mówi, woli lisy (chodzi o przeglądarkę Firefox). - Czy zdaję sobie sprawę z tego, że miałem problem? Tak, jestem tego świadomy. Czy uważam, iż już mnie to nie dotyczy? Będzie pewnie dotyczyło przez resztę życia. Ale zdaję sobie z tego sprawę, więc jest mi o tyle łatwiej – uważa Maciej. - Mam cudowną dziewczynę, która spostrzegła kilka lat temu, że już nie tyle siedzę przed komputerem, bo to lubię, lecz klikam bez sensu, żeby tylko klikać. I wzięła się za mnie. A okazało się, że jestem bardziej uzależniony od niej niż od paru układów scalonych.

Dr Jacek Buczny z SWPS Sopot podkreśla, że badania nad uzależnieniami pokazują, iż wsparcie bliskich jest bardzo ważne w procesie leczenia - kochająca i akceptująca bliska osoba może ułatwić wychodzenia z uzależnienia i zwiększać skuteczność terapii. Samo pouczanie i wskazówki „nie siedź tyle” nie pomogą. Warto skonsultować tę kwestię ze specjalistą. Może on pomóc nie tylko uzależnionemu, lecz także jego rodzinie, która nie wie, jak wesprzeć bliskiego.

Maciej, jak sam mówi, nadal kocha wszystko, co jest związane z nowoczesnymi technologiami i nie wyobraża sobie życia bez internetu. Dlatego też pracuje jako… specjalista ds. social media. Czy to nie oszukiwanie samego siebie? - Nie. Kocham komputery, internet. Nie wyobrażam sobie dnia bez sprawdzenia poczty – to prędzej praca jest moją pasją, może czasem trochę niezdrową. Ale znam już umiar, komputer przestał być ważniejszy od najbliższych. A stukanie w klawisze nie jest już bezprzedmiotowe, przez co nie zawalam innych obowiązków – odpowiada rozmówca.

Czy to możliwe, aby Maciej uporał się ze swoim problemem? - Myślę, że jeśli ta osoba rzeczywiście tak się zachowuje, to opanowała sztukę samokontroli. Jeśli kiedyś była uzależniona od komputera, a teraz potrafi rozdzielać życie zawodowe i wirtualne od rodzinnego, doświadczając przy tym wagi życia z innymi ludźmi, to kontroluje siebie, a nie uzależnienie kontroluje ją – konkluduje dr Buczny.