Badanie nad amantadyną podawaną chorym w początkowej fazie COVID-19 będzie kontynuowane. Jak wynika z informacji DGP, taka decyzja zapadła w piątek po spotkaniu naukowców z Agencji Badań Medycznych, która finansuje projekt.

Kierownicy badania sprawdzili dotychczasową skuteczność amantadyny w porównaniu z placebo. Dane pochodziły od 93 pacjentów, z czego około połowa dostawała badany preparat. Jak przekonuje w rozmowie z DGP prof. Konrad Rejdak, kierownik Katedry i Kliniki Neurologii Uniwersytetu Medycznego w Lublinie, a zarazem kierownik naukowy badania, zaobserwowane dotychczas trendy pokazują, że amantadyna na pewno jest bezpieczna. Ponadto szybsze wyzdrowienie było zauważalne u większej liczby u pacjentów, którzy przyjmowali amantadynę. Jednak, jak podkreśla prof. Rejdak, to jeszcze za mało, by wysnuć ostateczne wnioski, bo wyniki nie są istotne statystycznie. To znaczy nie da się przesądzić, na ile mamy do czynienia z realną poprawą stanu zdrowia pacjentów, a na ile z przypadkiem niezwiązanym z podawaniem leku. Naukowcy przekonują, że stwierdzenie, czy to przypadek, czy efekt preparatu będzie możliwe po przebadaniu większej liczby pacjentów. Dostali od ABM zielone światło, żeby badanie kontynuować do momentu zrekrutowania 200 chorych. W grupie badanej są pacjenci, którzy nie otrzymali szczepienia.
W pierwszym badaniu nad amantadyną rekrutacja chorych została przerwana na wniosek kierownika projektu prof. Adama Barczyka ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego. Dotyczyło skuteczności leku w przypadku pacjentów wymagających hospitalizacji. Zgodnie z wstępnymi wynikami amantadyna nie miała skutku terapeutycznego.
Z danych Ministerstwa Zdrowia z niedzieli wynika, że odnotowano kolejny spadek liczby chorych i hospitalizowanych.