W Pałacu Prezydenckim zorganizowano w czwartek wieczorem panel ekspertów "Info Covid–19. Zapytaj – Zdecyduj". Spotkanie - transmitowane w telewizji i internecie - służyło edukowaniu społeczeństwa na temat szczepień oraz sposobów walki z pandemią.

Pierwsza godzinna część wydarzenia transmitowana była m.in. w TVP1, TVP INFO, w POLSAT NEWS, na portalu ONET oraz na stronie www.prezydent.pl i w mediach społecznościowych kancelarii prezydenta Andrzeja Dudy. Druga część dostępna była w sieci.

W eksperckim panelu uczestniczyli: lekarka kierująca Oddziałem Chorób Infekcyjnych i Pediatrii Szpitala im. Stefana Żeromskiego w Krakowie Lidia Stopyra i prezes Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych, członek Rady Zarządzającej Europejskiej Agencji Leków Grzegorz Cessak. W gronie ekspertów był także prof. Krzysztof Pyrć (Uniwersytet Jagielloński w Krakowie, członek Rady ds. Ochrony Zdrowia przy Prezydencie RP), prof. Krzysztof Tomasiewicz (kierownik Katedry i Kliniki Chorób Zakaźnych Uniwersytetu Medycznego w Lublinie) oraz dr Artur Zaczyński, neurochirurg, zastępca dyrektora ds. medycznych Centralnego Szpitala Klinicznego MSWiA. Moderatorami byli dziennikarz Krzysztof Ziemiec i lekarz Michał Sutkowski.

O bezpieczeństwo szczepionek mRNA przeciw COVID-19 zapytano prezesa URPL. Cessak akcentował, że nie są one produktami nowymi. Prace nad stworzeniem tej technologii – jak wyjaśnił - rozpoczęto 30 lat temu i dotyczyły opracowania szczepionek przeciw nowotworom.

Cessak wskazywał, że cały proces rejestracji odbywał się w pełnym reżimie, czyli wszystkie dane dotyczące bezpieczeństwa, skuteczności i jakości leku musiały być dostarczone. "Badania kliniczne pierwszej, drugiej i trzeciej fazy zostały zakończone" – zaznaczył. Szef URPL wyjaśniał, że pewne kwestie można było przesunąć w czasie, ale bez odstępstw, jeśli chodzi o bezpieczeństwo i skuteczność.

Pytany o warunkowość dopuszczenia szczepionek przeciw COVID-19, Cessak wskazał, że jest kilkadziesiąt zarejestrowanych leków w Europie np. w onkologii, immunologii, diabetologii, neurologii, kardiologii i innych dziedzinach, które mają pozwolenia warunkowe. "Wynika to z tego, że pewne dane nie są kluczowe na moment dopuszczenia do obrotu, możemy je przesunąć w czasie i uzyskać w późniejszym okresie. Tak jak dzisiaj dowiadujemy się o boosterze (ang. booster, czyli wzmacniacz - PAP) szczepionek, co w momencie zarejestrowania nie było daną krytyczną i można to było odsunąć w czasie" – wyjaśnił.

Prof. Pyrć wyjaśniał, jak powstają szczepionki. Wskazał na trzy ich rodzaje. "Szczepionki mRNA to są szczepionki, które są tak naprawdę czystą informacją przekazywaną do naszych komórek, która pozwala im wytworzyć białka, fragmenty tego wirusa, tak, że nasz układ odpornościowy uczy się, jak ten (wirus) wygląda" - tłumaczył.

"Oprócz szczepionek mRNA mamy również szczepionki wektorowe, które - co do idei - działają bardzo podobnie: dostarczamy informację do komórki jak ten wirus wygląda, komórka zajmuje się produkcją, natomiast tym medium, nośnikiem informacji jest tutaj zamiast czystego mRNA, czyli kwasu rybonukleinowego, inny wirus. W tym momencie są to adenowirusy, które przenoszą tę informację, nie mogą one powodować choroby, ponieważ one same w sobie są nieaktywne, są inertne, natomiast dostarczają informacji i umożliwiają wyprodukowanie białka" - powiedział.

"A co ważne, mamy nowy rodzaj szczepionek, który w tym momencie już jest zatwierdzony. To jest szczepionka nowa, szczepionka podjednostkowa, gdzie dostarczamy nie informację do naszych komórek, tylko białka. Białka, które są wyprodukowane poza naszym organizmem, ale również w komórkach, w tym wypadku w komórkach owadzich" - poinformował.

Prof. Pyrć odniósł się też do pytania, czy producenci szczepionek korzystali ze szczątków abortowanych płodów ludzkich na jakimkolwiek etapie produkcji i testów szczepionek. "To jest bardzo chyba istotne dla wielu osób pytanie, natomiast trzeba tu się odnieść do różnych rodzajów szczepionek. Szczepionki mRNA nie powstają w komórkach, w związku z czym do ich produkcji nie są wymagane te bioreaktory, jakimi są nasze ludzkie komórki. Podobnie, jak szczepionka podjednostkowa, która wchodzi w tym momencie do użytku. Ta szczepionka była produkowana w komórkach owadzich, jak już wspomniałem" - podał.

"Problem zaczyna się przy szczepionkach wektorowych, które wymagają tego naturalnego systemu, który będzie miejscem, gdzie te białka zostaną wyprodukowane, czy te wirusy, wektory zostaną wyprodukowane" - powiedział Pyrć. Wskazał, że tutaj konieczny jest bioreaktor. "My nie potrafimy tego zrobić w maszynie" - zaznaczył.

"Od wielu, wielu lat stosuje się, wykorzystuje się w biologii molekularnej, w biomedycynie tzw. linie komórkowe, które zostały wyprowadzone np. w latach 50., 60., 70. z różnych tkanek. Czasami są to komórki, które zostały pobrane od osób dorosłych, czasami są to komórki, które zostały pobrane z tkanek płodów, które uległy aborcji" - poinformował.

"Zaręczam, że nie jest to mechanizm taki, że jakakolwiek ciąża została przerwana, żeby pozyskać takie komórki" - podkreślił. "W żaden sposób nie jest to system, który wykorzystuje właśnie proces aborcji do produkcji szczepionek. Jest to wykorzystanie technologii, która została stworzona już kilkadziesiąt lat temu i w tym momencie te komórki, które są stosowane, już wiele wspólnego (z płodem) nie mają i na pewno nie są pobierane do tego typu działań" - wyjaśnił.

Sutkowski zadał pytanie, które przygotował prezydent. "Pan prezydent Andrzej Duda pyta, czy, a jeśli tak, to ile jest ciężkich zachorowań na COVID-19 u osób zaszczepionych dwoma dawkami" – przekazał.

Odpowiedzi udzielił prof. Pyrć. "Osoby, które zaszczepiły się dwoma dawkami, wiemy już to, tracą z czasem odporność, dlatego potrzebują trzeciej dawki. Faktycznie - takich przypadków może być dużo. Jeżeli pytamy, ile jest osób ciężko chorych, to warto zaznaczyć, że (...) chodzi o to, na ile ryzyko ciężkiej choroby jest zredukowane" – wskazał profesor. Kontynuował, że widać, iż w krajach, które były bardzo dobrze zaszczepione przeciw COVID-19, śmiertelność była na znacznie niższym poziomie.

Podczas panelu padło też pytanie czy prawdopodobna jest hipoteza, iż osoby zaszczepione ponoszą winę za niewygasanie wirusa – który podlega kolejnym mutacjom – czy też jest odwrotnie i szczepienia osłabiają koronawirusa. Prof. Pyrć stanowczo zaprzeczył twierdzeniom, że szczepionki powodują mutacje. Jak zaznaczył, szczepionki to nie lek - nie działają one bezpośrednio na wirusa. "To, co powoduje presję na wirusa, który próbuje przeżyć, przetrwać w naszym organizmie, to jest układ odpornościowy i ten układ odpornościowy - kiedy się +uczy+ - po szczepieniu lub po przechorowaniu, stara się zahamować tego wirusa, a wirus stara się mu uciec (...) Jeżeli nie dojdzie do zakażenia, a to ma na celu zaszczepienie, to wtedy wirus nie jest w stanie się namnażać, jeżeli nie jest w stanie się namnażać, to nie jest w stanie mutować" - opisał prof. Pyrć.

O dalszy przebieg pandemii oraz czy i kiedy zmieni się ona w endemię, był pytany dr Cessak. Kwestia ta – jak mówił - jest dyskutowana przez naukowców, którzy rozmawiają na temat podawania czwartej dawki. "Jednomyślnie naukowcy stwierdzają, że częstość podawania tych kolejnych boosterów wcale nie musi się przełożyć na skuteczność i na transmisję wirusa" - zaznaczył. Przypomniał o ostatnim komunikacie Europejskiej Agencji Leków, w którym mowa o planach podawania kolejnych dawek szczepionki sezonowo – jak w przypadku wirusa grypy, kiedy zaistnieje potrzeba wzmocnienia układu odpornościowego przy kolejnych falach zachorowań.

Dr Lidia Stopyra odpowiadała m.in. na pytania dotyczące szczepień dzieci. Wyraziła przekonanie, że szczepionka jest bezpieczna i skuteczna także w tej grupie wiekowej. Wskazała, że wbrew przewidywaniom z początku pandemii okazało się, że także dzieci mogą ciężko chorować na COVID-19, czego dowiodła zwłaszcza czwarta fala, kiedy zaobserwowano wiele takich przypadków, a także zgonów u najmłodszych. Podkreśliła, że zaszczepione dzieci bardzo rzadko wymagają hospitalizacji. Zwróciła też uwagę na psychologiczny aspekt pandemii i liczne próby samobójcze dzieci.

Na pytanie, czy szczepionka ma wpływ na płodność, przebieg ciąży, czy dziecko, które kiedyś się narodzi, dr Zaczyński odpowiedział, że pojawiły się prace, z których wynika, iż "szczepionka na pewno nie wpływa na przebieg ciąży, przebieg porodu". "Powikłań związanych ze szczepieniami u ciężarnych praktycznie nie obserwuje się. Natomiast obserwujemy powikłania u kobiet ciężarnych niezaszczepionych. To widać w praktyce klinicznej" - oświadczył dr Zaczyński.

Wyjaśnił, że "sama instrukcja mRNA nie wpływa na ludzki genom". "Jest to instrukcja dla produkcji białka, które powoduje, że nasz organizm jest odporny przeciw wirusowi. Natomiast nie wbudowuje się on w żaden sposób w nasz genom, wobec tego nie ma żadnych podstaw merytorycznych, żeby sądzić, że ogranicza on ludzką płodność" - wytłumaczył Zaczyński.

Prezes URPL zwracał uwagę, że jeżeli odniesiemy liczbę niepożądanych odczynów poszczepiennych do liczby wykonanych szczepień w Polsce, to okaże się, że NOP wystąpiły zaledwie w przypadku 0,03 proc. wykonanych szczepień. Akcentował, że system weryfikacji działań niepożądanych szczepionek funkcjonuje bardzo sprawnie. NOP po podaniu szczepionek przeciw COVID-19 o charakterze łagodnym stanowiły 0,024 proc, poważne 0,003 proc., a ciężkie jedynie 0,001 proc. (PAP)

Autor Katarzyna Lechowicz-Dyl