Do Sądu Rejonowego dla Warszawy -Śródmieścia wpłynął akt oskarżenia przeciwko byłemu głównemu inspektorowi farmaceutycznemu oraz przedstawicielowi środowiska farmaceutycznego, który miał go nakłaniać do przekroczenia uprawnień.

O sprawie poinformowało wczoraj Centralne Biuro Antykorupcyjne. Podejrzanym grożą kary do 10 lat pozbawienia wolności.
Prokuratura Regionalna w Katowicach zarzuciła byłemu najważniejszemu urzędnikowi lekowemu m.in. niedopełnienie obowiązków i przekroczenie uprawnień w związku z wydaniem korzystnych decyzji administracyjnych dla jednej z warszawskich hurtowni farmaceutycznych. Miały one być sprzeczne z ustaleniami kontroli przeprowadzonej w tej hurtowni przez pracowników inspekcji farmaceutycznej (informowali oni o nieprawidłowościach w funkcjonowaniu tego podmiotu). Postępowanie prokuratury obejmowało lata 2016–2017.
Marek Tomków, wiceprezes Naczelnej Izby Aptekarskiej, zastrzega, że wciąż nie wiadomo wiele o całej sprawie, więc należy wstrzymać się z formułowaniem ostatecznych ocen. Niemniej jednak wniesiony akt oskarżenia przeciwko Zbigniewowi N. może być istotnym potwierdzeniem problemów w działaniu inspekcji farmaceutycznej, o których na łamach DGP piszemy od lat.
– Sprawa pokazuje w negatywnym świetle pracę inspekcji farmaceutycznej, której rola przez długi czas była marginalizowana. A przecież jej urzędnicy nie zajmują się jedynie porządkiem w aptekach, lecz nadzorują rynek warty dziesiątki miliardów złotych – podkreśla Marek Tomków.
Podobnego zdania jest Piotr Rykowski, ekspert w dziedzinie rynku medycznego. – Nie ferując wyroków, zanim zrobi to sąd, można stwierdzić, że przez całe lata państwo jedynie udawało, że walczy z przestępczością farmaceutyczną – mówi Rykowski. I dodaje, że jeżeli były GIF zostanie skazany, to będzie oznaczało, że wojewódzcy inspektorzy farmaceutyczni, wykonując rzetelnie swoją pracę, nie zawsze mogli liczyć na sprawiedliwe rozstrzygnięcie sprawy na poziomie centralnym.
Marek Tomków przypomina, że obecnie planowane są zmiany w inspekcji farmaceutycznej. Wiceszef NIA ma nadzieję, że stanie się ona swoistą policją lekową z odpowiednimi uprawnieniami i solidnym finansowaniem. Dziś wojewódzcy inspektorzy farmaceutyczni podlegają bowiem nie GIF (jest on jedynie instancją odwoławczą od wydawanych decyzji), lecz wojewodom. W efekcie w tych województwach, w których walkę z przestępczością lekową traktuje się poważnie, inspekcja działa przyzwoicie. W większości przypadków wojewodowie niechętnie jednak przeznaczają na ten cel pieniądze. W DGP niejednokrotnie pisaliśmy o tym, że inspektorom farmaceutycznym brakuje nie tylko na nowe etaty, lecz także na paliwo do służbowych samochodów.
– Pomimo stale wpływających informacji ze strony CBA czy Krajowej Izby Skarbowej o kolejnych zatrzymaniach członków tzw. mafii lekowej (zajmującej się nielegalnym wywozem medykamentów z Polski – red.) wciąż nie brakuje chętnych do łamania przepisów na szeroką skalę – twierdzi Marek Tomków.