Jesienna fala zakażeń spowodowała powrót restrykcji nawet w państwach, które wirusa trzymały dotąd w ryzach.
Jesienna fala zakażeń spowodowała powrót restrykcji nawet w państwach, które wirusa trzymały dotąd w ryzach.
Coraz częściej poruszany jest wątek obowiązkowych szczepień. Bundestag ma nad tą kwestią pochylić się w lutym, więc politycy w Berlinie pomysł traktują na razie jako groźbę i pewnie chcą się przekonać, jak przełoży się ona na chęć Niemców do podwijania rękawów. Grozić nie chcą już za to władze w Atenach, gdzie w ubiegłym tygodniu podjęto decyzję, że zaszczepić mają się wszyscy Grecy po 60. roku życia (dotychczas preparatu przeciw COVID-19 nie przyjęło 17 proc. z nich). Jeśli tego nie zrobią, grozi im kara grzywny – 100 euro za każdy niezaszczepiony miesiąc.
Kurs na obowiązkowe szczepienia (od 1 lutego) utrzymują też Austriacy, którzy wydłużyli swój lockdown do 11 grudnia.
Odchodzący minister zdrowia Niemiec Jens Spahn jest przekonany, że okolice świąt będą czasem największego obłożenia nadreńskiej służby zdrowia. Aby powstrzymać falę zakażeń, władze federalne w porozumieniu z premierami krajów związkowych zdecydowały się nałożyć ograniczenia na osoby niezaszczepione: te dalej będą mogły robić zakupy spożywcze, ale nie wejdą już np. do kin. Niemcy chcą też – podobnie jak w ubiegłym roku – zakazać sprzedaży fajerwerków, aby zniechęcić ludzi do świętowania na ulicach.
Ale jesienna fala zakażeń zmusiła do powrotu restrykcji nawet kraje, które dotychczas w radzeniu sobie z pandemią cieszyły się statusem prymusa. Wśród nich jest Portugalia, gdzie dzięki bardzo sprawnej akcji dystrybucji preparatów przeciw COVID-19 udało się osiągnąć bardzo wysoki stopień zaszczepienia – od 1 grudnia znów trzeba tam nosić maski. W Danii, gdzie obecna fala zakażeń jest najcięższa podczas całej pandemii, wrócił obowiązek legitymowania się świadectwami szczepień.
Na Starym Kontynencie obawa przed jesienną falą miesza się z niepewnością co do nowego wariantu koronawirusa. I chociaż na razie wykryto tu zaledwie garstkę przypadków, to Europejskie Centrum Zapobiegania i Kontroli Chorób oceniło, że za parę miesięcy Omikron może odpowiadać nawet za połowę zakażeń w regionie. Topowi brytyjscy naukowcy skupieni w grupie doradczej przy kancelarii premiera (SAGE) ocenili w piątek, że „nie można wykluczyć, że wariant wywoła falę zakażeń podobną, a nawet większą od poprzednich”. Pośrednio o zakaźności Omikronu może świadczyć sytuacja w Republice Południowej Afryki, gdzie doszło do znacznego wzrostu fali zakażeń.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama