Co trzecia dziewczynka i co piąty chłopiec uważają, że źle wyglądają. Niemal 40 proc. dzieci niedobrze ocenia swoje zdrowie, a u 46 proc. mogą występować symptomy depresji.

Naukowcy z Instytutu Matki i Dziecka (IMiD) sprawdzili, co się dzieje z nastolatkami, i porównali wyniki z ostatnią edycją międzynarodowych badań prowadzonych we współpracy z agendą WHO z 2018 r. Chodzi o cykliczny raport HBSC (Health Behaviour in School-Aged Children) dotyczący zdrowia i zachowań zdrowotnych dzieci i młodzieży w wieku szkolnym, przygotowywany co cztery lata. – Uznaliśmy, że w czasie pandemii mogło dojść do dużych zmian. Dlatego postanowiliśmy nie czekać i wykonać nasze badanie wcześniej w oparciu o metodologię międzynarodową – mówi dr Anna Dzielska, kierownik Zakładu Dzieci i Młodzieży w IMiD.
Swój wygląd źle oceniło 22,2 proc. chłopców i 33,8 proc. dziewczynek. To wzrost w porównaniu z 2018 r. mniej więcej dwukrotny. Fatalna sytuacja jest szczególnie w grupie 15-latków: tutaj doszło do wzrostu z 13,8 do 35,2 proc. To wyjątkowo niepokojące, bo w ostatniej edycji HBSC to właśnie 15-letnie dziewczynki były w czołówce nastolatków wyjątkowo krytycznie nastawionych wobec siebie. Co drugie dziecko uważa, że jest za grube, w tym 55 proc. dziewczynek i 40 proc. chłopców. Największy wzrost negatywnych odpowiedzi widać w grupach 15- i 17-latków.
Jak to się ma do rzeczywistości? – Zwiększył się odsetek dzieci z nadwagą i otyłością, ale widać również niepokojący wzrost odsetka nastolatków z niedoborem masy ciała. Zmiany te nie są jednak tak duże jak wzrost negatywnych ocen szczególnie w starszych grupach wiekowych – podkreśla dr Anna Dzielska.
Według badania nadwagę ma 22,4 proc. dzieci – o ok. 2 pkt proc. więcej niż w 2018 r. W grupie chłopców to 31 proc. (wzrost z 27,6 proc.), wśród dziewczynek – 18,6 proc. (wzrost z 13,1 proc.). Nadal najwięcej otyłych dzieci jest wśród 11-latków (co czwarty ma nadwagę), ale starsze roczniki powoli je doganiają. Doktor Dzielska wskazuje, że w czasie pandemii sposób życia chłopców zmienił się bardziej niż dziewczynek, które – jak wynika z badań – bardziej zaangażowały się w życie domowe. Chłopcy natomiast odizolowali się, spędzając więcej czasu w sieci i na grach komputerowych.
– Sygnałem alarmowym są rosnące symptomy depresyjne – podkreśla prof. Anna Fijałkowska, wicedyrektorka Instytutu Matki i Dziecka. Autorzy badania przepytali dzieci na temat ich samopoczucia. Analiza odpowiedzi dotyczących dobrostanu psychicznego wskazuje, że aż u 46 proc. mogą występować objawy depresji. To o niemal 30 proc. więcej niż w 2018 r. Dotyczy to przede wszystkim dziewczynek. Zaskakujące zdaniem autorów jest to, że dzieje się tak, mimo iż dzieci zdecydowanie częściej spędzały czas z rodziną. Jednak nie przełożyło się to na poczucie wsparcia ze strony dorosłych. Tylko 20,8 proc. uważa, że jest zaopiekowane. W 2018 r. takie poczucie miało 36,3 proc.
Sukcesem jest zaś odchodzenie od słodkich napojów. Zmiana nawyków dotyczy głównie chłopców. Teraz sięga po nie co najmniej raz w tygodniu ok. 36 proc. nastolatków, wcześniej była to ponad połowa. – Niewątpliwie ma to związek z wprowadzeniem opłaty cukrowej, która zwiększyła ceny za słodkie napoje. To pokazuje, że narzędzie fiskalne daje efekt. Szkoda więc, że wciąż dotyczy tylko części słodzonych produktów – mówi prof. Anna Fijałkowska.