Pacjenci z chorobą nowotworową są znacznie bardziej narażeni na ciężki przebieg COVID-19, szczepienie przeciwko tej chorobie jest u nich wręcz konieczne – przekonują zgodnie wirusolodzy i onkolodzy.

Specjaliści mówili o tym podczas odbywającej się w Warszawie XI Letniej Akademii Onkologicznej dla Dziennikarzy, zorganizowanej przez Polską Ligę Walki z Rakiem oraz Fundację im. dr Macieja Hilgiera. Podkreślili, że wciąż są pacjenci onkologiczni, którzy się nie zaszczepili przeciwko COVID-19. Jeśli nie ma przeciwwskazań, powinni to zrobić jak najszybciej, należy tylko wybrać odpowiedni etap choroby i terapii.

„U chorych na nowotwory COVID-19 występuje częściej niż w populacji ogólnej, choroba ta ma u nich cięższy przebieg i częściej doprowadza do zgonu” – ostrzegała onkolog z Uniwersytetu Opolskiego dr hab. Barbara Radecka. Z przedstawionych przez nią danych wynika, że u pacjentów onkologicznych trzykrotnie większe jest ryzyko powikłań w razie infekcji SARS-CoV-2.

Specjalistka tłumaczy, że chorzy na nowotwory wykazują często obniżoną odporność, szczególnie ci, którzy poddawani byli chemioterapii i radioterapii. Poza tym zwykle są oni w starszym wieku i mają także inne choroby współistniejące, co dodatkowo zwiększa ryzyko ciężkiego przebiegu COVID-19. Na dodatek z powodu długotrwałego leczenia zmuszeni są do często kontaktu ze służbą zdrowia, co bardziej naraża ich na zakażenia.

„Wiele zależy jednak od ogólnego stanu sprawności chorego, większe ryzyko jest u pacjentów ze złym stanem zdrowia” – zaznacza specjalistka. Typowy gorzej rokujący pacjent to ten w wieku co najmniej 65 lat, leczony chemioterapią, w ogólnie złym stanie zdrowia. Inne niekorzystne okoliczności to progresja choroby nowotworowej, ryzyko zgonu jest wtedy zarówno z powodu samej choroby, jak i ewentualnego zakażenia SARS-CoV-2.

Wiele zależy od rodzaju choroby nowotworowej. W przypadku zachorowania na COVID-19 szczególnie zagrożeni są pacjenci z rakiem płuca. U tych chorych obniżona jest sprawność płuc, do której doprowadza zarówno sama choroba, jak i dewastujące płuca palenie tytoniu.

„O tym, że chorzy na nowotwory są grupą o wysokim ryzyku powikłań zachorowania na COVID-19 przekonują liczne badania populacyjne” – zaznacza prof. Artur Jurczyszyn z Katedry i Kliniki Hematologii Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. Jako przykład podaje pacjentów ze szpiczakiem plazmocytowym. Z badań wynika, że wśród tych, którzy zachorowali też na COVID-19 aż 77 proc. cierpiało z powodu ciężkiego lub umiarkowanego przebiegu tej choroby. 80 proc. z nich wymaga pobytu w szpitalu, a co trzeci hospitalizowany umiera.

„Ze względu na duże ryzyko i brak innych opcji terapii, zapobieganie infekcji przez szczepienie jest najlepszym rozwiązaniem” – uważa specjalista. W przypadku chorych na szpiczaka plazmocytowego kłopotem jest to, że szczepienie może nie być w pełni skuteczne. Do tego niezbędny jest w miarę sprawny układ immunologiczny, a to nie jest możliwe u wielu chorych na szpiczaka, jak i inne nowotwory hematologiczne.

Szczepienie – tłumaczy prof. prof. Artur Jurczyszyn - umożliwia wytworzenie dwóch rodzajów odpowiedzi immunologicznej: humoralnej (w postaci przeciwciał), jak i komórkowej (zależnej od aktywności komórek układu odpornościowego). Tymczasem w przypadku szpiczaka dochodzi do immunosupresji (obniżenia odporności) na skutek wytworzenia złośliwych klonów komórek plazmatycznych. Wpływa to na działanie wszystkich mechanizmów immunologicznych. Do tego dochodzi jeszcze negatywne działanie na układ odpornościowy niektórych leków, co daje skumulowany efekt immunosupresyjny.

„Niestety kluczowe badania kliniczne szczepionek nie dostarczają wiedzy na temat ich skuteczności i bezpieczeństwa w grupach pacjentów z nowotworami hematologicznymi” – przyznaje krakowski hematolog. Wynika to z tego, że do badań tych nie włączono osób z immunosupresją, niedoborami odporności, przyjmujących leki immunosupresyjne lub immunomodulujące.

Nie znaczy to jednak, że chorzy z nowotworami, w tym z nowotworami hematologicznymi, nie powinni być szczepieni przeciwko COVID-19. Oni jedynie mogą gorzej odpowiadać na szczepienie. „W przypadku chorych na szpiczaka u znacznie niższego odsetka zaszczepionych pojawiają się przeciwciała neutralizujące niż w populacji ogólnej” – wyjaśnia specjalista. Podwyższone ryzyko braku odpowiedzi na szczepienie wykazują pacjenci stosujący terapię celowaną oraz przeciwciała monoklonalne anty-BCMA lub Anty-CD38.

Kiedy należy wykonać szczepienie? Zdaniem prof. Artura Jurczyszyna należy odczekać do czasu unormowania się liczby neutrofilii. To najliczniejsza grupa leukocytów zapewniających odporność komórkową, której ubywa po intensywnej chemioterapii cytotoksycznej. W przypadku długotrwałej terapii podtrzymującej oraz niewydolności szpiku spowodowanej chorobą lub terapią, szczepienie przeciwko COVID-19 można zastosować jak tylko jest ono dostępne. A z tym obecnie nie ma kłopotów.