Projekt ustawy o minimalnych wynagrodzeniach pracowników ochrony zdrowia już dzień po przyjęciu przez rząd został poddany pierwszemu czytaniu w Sejmie. Mimo wątpliwości proceduralnych i merytorycznych nowela przeszła przez komisję bez poprawek, a w piątek odbyło się drugie czytanie. Jest szansa, że zostanie przyjęta w tym tygodniu.

Projekt nowelizacji ustawy o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych oraz niektórych innych ustaw został przyjęty przez Radę Ministrów w środę, a w czwartek już trafił pod obrady komisji. Dlatego posłowie mieli wątpliwości co do sposobu procedowania go – co do zasady powinni mieć bowiem co najmniej siedem dni na zapoznanie się z projektem.
Nowela podwyższa wskaźniki służące do wyliczania minimalnych stawek dla poszczególnych grup zawodowych. Nie wszystkie są jednak zadowolone z ich wysokości. Krystyna Ptok, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych, wskazywała podczas posiedzenia komisji, że podział pracowników zaproponowany w ustawie jest krzywdzący, a współczynniki zostały opracowane w oparciu na błędnej metodologii, która nie odzwierciedla najniższych poziomów wynagradzania. – Nie uwzględnia również tak istotnej przy wykonywaniu tych zawodów odpowiedzialności, doświadczenia i wiedzy, jaką posiadamy – wyliczała. Podkreśliła również, że w ustawie brak jest gwarancji dla pracodawców, że znajdą się pieniądze na podwyżki.
Podobne zastrzeżenia wysuwali prof. Andrzej Matyja, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej, oraz Zofia Małas, prezes Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych. Natomiast Maria Ochman z NSZZ „Solidarność” zwracała uwagę na to, że ustawa reguluje wyłącznie okres bieżącego roku, a to samo w sobie stanowi gwarancję kolejnych podwyżek.
Wiceminister zdrowia Maciej Miłkowski podkreślał, że pracodawca ma prawo zatrudniać medyków według swoich oczekiwań – np. osoby z wyższym wykształceniem na stanowiskach, gdzie wymagane jest np. średnie. Stąd płaca z tego tytułu powinna być adekwatna do stanowiska. Wskaźniki uzależnione są bowiem nie od rzeczywistych kwalifikacji, jakie posiada pracownik, ale od tych, jakich wymaga dana posada. – Jak ja byłem ministrem, a pójdę na kierowcę taksówki, to nie będę oczekiwał pensji ministerialnej – argumentował. Zapewnił również, że podwyżki będą finansowane odrębnym strumieniem pieniędzy.
Ostatecznie komisja odrzuciła wniosek o wysłuchanie publiczne, tak samo jak wszystkie zgłoszone przez posłów poprawki – zarówno te dotyczące współczynników, jak i dostosowania ich do posiadanych kwalifikacji, a nie wymagań na konkretnym stanowisku. Komisje przejęły projekt w brzmieniu wniesionym przez rząd. Podczas drugiego czytania zostały zgłoszone kolejne poprawki, zatem projekt ponownie trafi do komisji. ©℗