Po majówce pracodawcy będą mogli formalnie zgłosić chęć przeprowadzenia szczepień. Nadal nie wiadomo, którzy członkowie rodzin pracowników są nimi objęci i kto odpowie za powikłania po podaniu preparatu w zakładzie. Program może być spóźniony.

Czwartego maja na stronie Rządowego Centrum Bezpieczeństwa pojawi się formularz zgłoszeniowy. Za jego pośrednictwem zakłady pracy będą mogły zgłaszać chęć szczepienia. Będzie obowiązywała kolejność zgłoszeń – zapowiedział Michał Dworczyk, szef kancelarii premiera. Problem w tym, że wciąż nie są znane ważne szczegóły całego procesu. Nie są dostępne wzory formularzy zgłoszeń ani kwestionariusza dla zatrudnionych (którzy chcą się zaszczepić), nie wiadomo, czy można zgłaszać też np. nieformalnych partnerów pracowników lub dalszych członków ich rodzin, nie jest przesądzone, kto poniesie odpowiedzialność za ewentualne niepożądane odczyny poszczepienne.
Tego typu kwestie – jak zapowiadał wicepremier Jarosław Gowin – miały być uregulowane w rozporządzeniu, ale do tej pory nie przedstawiono projektu i pojawiają się wątpliwości, czy w ogóle zostanie ono przygotowane. Opublikowano jedynie niewiążące prawnie wytyczne, opracowane przez m.in. kancelarię premiera, resort zdrowia i sanepid.
Pojawiają się też wątpliwości co do celowości całego programu, skoro znaczna część chętnych już się zaszczepiła (do tej pory pierwszą dawkę przyjęło już ponad 8 mln osób), a kolejni otrzymają ją w najbliższych tygodniach. Od 10 maja rząd ma uwolnić rejestrację w powszechnym systemie szczepień dla wszystkich chętnych. Zanim ruszy cały proces w firmach, większość zainteresowanych pracowników może być już albo zaszczepiona, albo będzie mieć wyznaczony termin szczepienia w systemie powszechnym.
– W tej chwili nie jesteśmy w stanie precyzyjnie powiedzieć, że zaczniemy szczepienia – lub nawet pilotaż – w zakładach pracy np. 12 lub 20 maja. Musimy zaczekać, aż unormuje się sytuacja z dostawami do Polski – wskazał minister Dworczyk. Dodał, że zapisy startują już 4 maja, aby cały proces był już przygotowany, gdy pojawią się szczepionki.
Brak definicji
Firmy, które są zainteresowane organizowaniem punktów szczepień, powinny być już przygotowane do rejestracji. Muszą opierać się jedynie na wspomnianych wytycznych, a to powoduje wiele wątpliwości.
– Nie mają one odzwierciedlenia w przepisach, więc nie wiadomo, jak je traktować, zwłaszcza w relacjach pracodawcy z podmiotem leczniczym, który będzie przeprowadzał szczepienia w zakładach. Pojawia się pytanie, jaki jest status wytycznych i co grozi za ich naruszenie, np. zgłoszenie do szczepień – nawet nieumyślne – nieuprawnionych osób – wskazuje Robert Lisicki, dyrektor departamentu pracy Konfederacji Lewiatan.
Podkreśla, że niejasne są też pojęcia użyte w rządowym dokumencie. – Pojawiają się tam określenia zarówno „pracodawca”, jak i „zakład pracy”, co wywołuje wątpliwości. Dużym mankamentem jest to, że pracodawca użytkownik nie będzie mógł zgłaszać do szczepień pracowników tymczasowych. Problemy wywoła też oczywiście pojęcie „członek rodziny” pracownika, którego można zgłosić, bo wytyczne nie precyzują, o jakie osoby chodzi – dodaje.
Od początku konsultacji całego programu szczepień w zakładzie pracodawcy zadają też pytanie o sposób postępowania w sytuacji, gdy zatrudnieni, którzy zadeklarują chęć skorzystania ze szczepień, nie stawią się na nie w ustalonym terminie. Wytyczne nie rozstrzygają tej kwestii, w tym przede wszystkim nie określają zasad odpowiedzialności za pozostałe dawki. A najprawdopodobniej nie będzie to problem wyłącznie teoretyczny. W powszechnym systemie szczepień w praktyce można się bowiem starać o rezerwację terminu szczepienia z konkretnym rodzajem szczepionki (czyli może się zdarzyć, że jeśli do firmy mają trafić np. szczepionki firmy A, to pracownik, który zadeklarował chęć zaszczepienia się w firmie, nagle uzna, że zaczeka jednak na szczepienie w systemie powszechnym szczepionką firmy B).
Firmy chciałyby też jednoznacznie wiedzieć, kto ponosi odpowiedzialność, gdy pojawią się groźne skutki uboczne po podaniu preparatów pracownikom. W wytycznych pominięto tę kwestię.
– Pamiętajmy, że pracodawca będzie musiał nawiązać współpracę z podmiotem wykonującym działalność leczniczą uprawnionym do przeprowadzania szczepień i odpowiedzialnym za ich bezpieczeństwo. Firma ma odpowiadać za zebranie listy zatrudnionych pracowników chętnych do szczepienia i zapewnić np. pomieszczenia – podkreśla Arkadiusz Pączka, wiceprzewodniczący Federacji Przedsiębiorców Polskich.
Przedsiębiorcy zakładają, że to nie oni ponoszą odpowiedzialność za ewentualne niepożądane odczyny poszczepienne. Rząd zapowiadał, że kwestie te mają być uregulowane w rozporządzeniu (którego na razie nie ma i może w ogóle nie być), ale pojawia się wątpliwość, czy jest to możliwe, skoro cały proces szczepień w zakładach pracy nie ma umocowania ustawowego (a rozporządzenie jest tylko aktem wykonawczym; nie może przewidywać uprawnień/obowiązków niewynikających z ustawy).
Nie ma wzorów
Kolejnym problemem jest brak wzoru formularza zgłoszeń do programu oraz kwestionariusza osobowego. 4 maja ma ruszyć rejestracja i w firmach w praktyce już teraz zbiera się oświadczenia od zainteresowanych zatrudnionych. Ale niektórzy pracodawcy obawiają się, że ostatecznie okaże się, że nie zebrali wszystkich wymaganych danych, i proces albo trzeba będzie powtórzyć albo przynajmniej zmodyfikować/uzupełnić dokumenty.
– Wątpliwości jest wiele, ale zatrudniający zaczęli analizować wytyczne, by być gotowi w momencie uwolnienia rejestracji. Z naszej perspektywy najważniejsze jest, aby cały proces już ruszył, nawet jeśli są obawy lub uwagi do procedury – wskazuje Arkadiusz Pączka.
Jego zdaniem ok. 10 maja wystartuje zapowiadany pilotaż (w którym wezmą udział po cztery przedsiębiorstwa publiczne i prywatne), a ok. 20 maja uruchomione powinny być zakładowe szczepienia w szerszej skali.
– Teraz są problemy z zaplanowanymi dostawami preparatów, ale nie można wykluczyć, że w maju sytuacja się poprawi i szczepienia przyspieszą – dodaje.
Pytanie jednak, czy te terminy nie są zbyt późne (biorąc pod uwagę liczbę osób, które już przyjęły preparaty, i to, że znaczna część Polaków – według różnych badań ok. 30–40 proc. – w ogóle nie zamierza przyjmować szczepionek).
– Od początku sygnalizowaliśmy, że termin rozpoczęcia szczepień w firmach – czyli druga połowa maja – jest późny. Wiele firm może nie być już wówczas zainteresowanych tym rozwiązaniem, bo znaczna część pracowników będzie już zaszczepiona albo będzie miała ustalony termin podania preparatu w systemie powszechnym – wskazuje Robert Lisicki.
Jego zdaniem nie zmienia to jednak faktu, że część zatrudniających będzie chciała tworzyć punkty w firmach. – Chodzi np. o przedsiębiorstwa z dużymi zakładami zlokalizowanymi w mniejszych miejscowościach, w których – w systemie powszechnym – nie da się zaszczepić większej liczby osób w krótkim czasie. Kolejnym elementem jest presja ze strony pracowników. Część zatrudnionych liczy, że to firma umożliwi im przyjęcie szczepionki i zorganizuje cały proces – dodaje.
Pracodawcy przypominają też, że cała procedura może przydać się na przyszłość. – Nie można wykluczyć kolejnych fal pandemii lub nowych tego typu zagrożeń. Powinniśmy być wówczas gotowi i mieć opracowane rozwiązania, które można automatycznie wdrażać – podsumowuje Arkadiusz Pączka.
Procedura zgłaszania i organizacji szczepień w firmach