Firmy czekają na ostateczne wytyczne, ale już przygotowują się organizacyjnie – przeprowadzają ankiety wśród pracowników, przygotowują budynki i dają dni wolne.
Firmy czekają na ostateczne wytyczne, ale już przygotowują się organizacyjnie – przeprowadzają ankiety wśród pracowników, przygotowują budynki i dają dni wolne.
Chętne do przeprowadzenia u siebie akcji szczepień są zarówno banki, korporacje telekomunikacyjne, jak i zakłady produkcyjne, które nie były w stanie pracować zdalnie. To szansa dla przedsiębiorstw, by znacznie zmniejszyć absencję związaną z chorobą – izolację czy kwarantannę pracowników.
Choć przedsiębiorstwa czekają jeszcze na ostateczne wytyczne rządu i rozporządzenie w tej sprawie, to znaczna część z nich przystąpiła już do pierwszych działań. Wielu będzie korzystać z usług dotychczasowych partnerów medycznych. – Szczepienia zorganizujemy z firmami prywatnymi. Ze strony państwa czekamy na szczegółowe wytyczne dotyczące zasad organizacji szczepień w firmach – mówi Krzysztof Olszewski, rzecznik prasowy mBanku.
– Mając na uwadze, że jest to Narodowy Program Szczepień, firma musi dostosować się do wytycznych rządu i obowiązującego prawa farmaceutycznego. Czekamy więc na konkretne informacje, w jaki sposób powinny być organizowane te działania, aby były zgodne z systemem państwowym. ArcelorMittal Poland jest już po wstępnych rozmowach z jednostkami, które świadczą usługi medyczne dla pracowników firmy. Ewentualne rozmowy i dalsze działania podejmowane będą po otrzymaniu wytycznych od rządu – deklaruje Marzena Rogozik z biura prasowego ArcelorMittal Poland.
Część z naszych rozmówców twierdzi, że rząd bierze pod uwagę postulaty biznesu przy wypracowywaniu norm. – Większość naszych uwag została uwzględniona. Przede wszystkim postulowaliśmy, aby możliwe było rozłożenie szczepień w czasie, tak aby ewentualne powikłania poszczepienne nie spowodowały masowych absencji wśród pracowników, co mogłoby zachwiać ciągłością procesów produkcyjnych – mówi Adam Ambrozik, dyrektor ds. relacji zewnętrznych w Velux Polska.
To, co można już robić, to np. przeprowadzanie kampanii informacyjnej po to, by po rozpoczęciu programu znaleźć odpowiednią liczbę chętnych. – Zachęcamy pracowników do udziału w szczepieniach. Zapraszamy na zdalne spotkania autorytety medyczne jak prof. Krzysztof Simon, ale także lekarzy i epidemiologów, którzy obalają funkcjonujące mity na temat szczepień i tłumaczą korzyści – mówi Cezary Mączka, członek zarządu i dyrektor pionu zarządzania zasobami ludzkimi w Budimeksie.
Firmy przeprowadzają ankiety, by rozeznać liczbę chętnych. W ramach Grupy Azoty rozpoczęto zbieranie deklaracji już 8 kwietnia. W samych Azotach Tarnów chęć szczepienia wyraziło już ponad 1,5 tys. osób. W gliwickiej fabryce samochodów chętnych jest prawie tysiąc. Firma już dopina to organizacyjnie. – Szczepienie odbędzie się na terenie zakładu, w specjalnie wyznaczonym do tego celu budynku, opracowaliśmy bardzo szczegółowe harmonogramy godzinowe, by uniknąć kolejek i zapewnić pracownikom możliwie największy komfort – opowiada Agnieszka Brania, rzeczniczka zakładów PSA.
Pracownicy, którzy postanowią się zaszczepić, mogą liczyć na to, że pracodawcy uwzględnią ich sytuację. W Volkswagen Poznań każdy dostanie dodatkowe wolne w dniu, w którym przyjmie pierwszą i drugą dawkę. – Harmonogram szczepień staramy się układać w sposób, który zapewni pracownikom dzień lub dwa dni wolnego po szczepieniu. Przykładowo pracownicy zmiany dniówkowej będą zapisywani na szczepienia w piątki, dzięki czemu zyskają dwa dni wolne podczas weekendu – tłumaczy Monika Darnobyt, p.o. rzecznik prasowego Grupy Azoty.
Choć firmy nie wiedzą jeszcze, ile będzie je ostatecznie kosztowała organizacja szczepień i np. udzielenie wolnego dnia, to ich przedstawiciele podkreślają, że w dłuższej perspektywie akcja na pewno będzie się opłacać. – Z pewnością koszt szczepień będzie niższy niż koszty bezpośrednie i pośrednie związane z kolejnymi zakażeniami naszych pracowników. Nie chodzi tu o absencję w pracy, ale po prostu o zdrowie i życie naszych ludzi. Do tej pory od początku pandemii mieliśmy ponad 500 osób chorych. Pandemia wpłynęła pośrednio na dostawę niektórych materiałów i przepływ ludzi z zagranicy na budowy, np. energetyczne, i tym samym zwiększyła nasze koszty o ok. 30 mln zł – mówi Cezary Mączka.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama