Zmiana akcentów w wydawaniu pieniędzy z funduszu covidowego przejawia się także w tym, którzy ministrowie i instytucje w największym stopniu z nich korzystają.
Wydatki z funduszu covidowego w 2021 r., choć wciąż duże, będą o prawie połowę mniejsze niż w ubiegłym roku. Pieniądze trafią do systemu ochrony zdrowia.
Fundusz Przeciwdziałania COVID-19 to pozabudżetowa metoda finansowania walki ze skutkami pandemii. DGP przeanalizował, w jaki sposób spożytkowano środki z tego źródła oraz jaki jest plan na ten rok.
W 2021 r. znacząco wzrósł udział wydatków, o których decyduje minister zdrowia, z 8 proc. do 30 proc. ogółu pieniędzy. Minister Adam Niedzielski ma otrzymać ponad 17,7 mld zł. To prawie 10 mld zł więcej niż rok wcześniej.
Mniej więcej taka suma ma zostać przeznaczona na sfinansowanie zakupu i dystrybucję szczepionek. Niewykluczone jednak, że wydatki te uda się pokryć środkami unijnymi ujętymi w Krajowym Planie Odbudowy (gdzie na ten cel przewidziano 1,3 mld euro), co oznaczałoby uwolnienie analogicznej sumy w funduszu covidowym na inne cele.
W zeszłym roku większość pieniędzy poszła na zminimalizowanie gospodarczych skutków pandemii. 38 mld zł otrzymał minister pracy, a 28,3 mld zł ZUS – były to pieniądze, które miały zrekompensować skutki tarcz, m.in. postojowe czy zwolnienia ze składek. W tym roku nadal to duże kwoty, ogółem przez resort Jarosława Gowina przejdzie 18,5 mld zł.
Plan na 2021 r. to dowód, że rachuby na szybki koniec pandemii okazały się przedwczesne. Jeszcze latem wypowiedzi przedstawicieli rządu wskazywały, że fundusz covidowy będzie znacznie mniejszy niż w 2020 r., ale II fala jesienią zweryfikowała te plany.
Zeszłoroczne wpływy funduszu przekroczyły 110,4 mld zł, z czego większość (100,8 mld zł) pochodziła z emisji obligacji. Wykorzystano jednak niepełną sumę – ok. 92,8 mld zł. Różnica niemal 17,7 mld zł została przepisana na 2021 r. Główne źródło zasilania funduszu, czyli emisja obligacji, jest w tym roku dużo niższa – to niespełna 40 mld zł. Co oznacza, że w 2021 r. fundusz będzie liczył ponad 57,2 mld zł – prawie połowę mniej niż w roku ubiegłym
W zeszłym roku bezapelacyjnym liderem był minister właściwy ds. pracy, czyli głównie Marlena Maląg, a od czasu jesiennej rekonstrukcji rządu Jarosław
Gowin. Ministrowie wykorzystali prawie 38 mld zł z funduszu. W tym roku kwota do dyspozycji będzie wyraźnie niższa, bo zaledwie 9 mld zł. Dużo mniej do dyspozycji otrzyma też ZUS (spadek z 28,3 mld zł do 6,3 mld zł). To efekt zmniejszania strumienia pieniędzy na pomoc dla gospodarki. W tym roku tarcze nie mają tak totalnego charakteru jak w I połowie 2020 r. Od jesieni pomoc ma charakter głównie branżowy, co znacząco zmniejsza wydatki. W przypadku ZUS rzutuje to zarówno na mniejsze zwolnienie ze składek czy postojowe, ale także na minimalizację wypłaty dodatkowych zasiłków opiekuńczych.
Na dużo więcej środków może za to liczyć minister zdrowia. Jego przydział w funduszu covidowym wzrośnie z niemal 8 mld zł w 2020 r. do ponad 17,7 mld zł w tym roku. Przy czym największa skala wzrostu dotyczy pozycji „inne zadania” – z 2 mld zł w 2020 r. do aż 14,5 mld zł w 2021 r.
Co się za tym kryje? – Gros tej pozycji, bo prawie 10 mld zł, to koszt szczepionek. Poza tym dziś z NFZ nic nie idzie na walkę z COVID-19, typu łóżka czy instalacje tlenowe – tłumaczy osoba z rządu. Zaznacza też, że środki z funduszu wpompowane w system ochrony zdrowia nie są wliczane do puli 120,5 mld zł, które w tym roku wydamy na ochronę zdrowia, zgodnie z tzw. ustawą 6 proc.
PKB. W ten sposób wydatki za zdrowie, łącznie z covidowymi, sięgną 138 mld zł.
Nie oznacza to jednak, że Jarosław Gowin – jako minister rozwoju, pracy i technologii – nie będzie miał nic do powiedzenia w kontekście funduszu covidowego. Wręcz przeciwnie – będzie miał do dyspozycji spore pieniądze, tyle że na inne obszary. Jako minister właściwy ds. gospodarki otrzyma bowiem 271 mln zł (zamiast 50 mln zł w 2020 r.) na „sfinansowanie dopłat do oprocentowania kredytów bankowych udzielanych przedsiębiorcom, w tym producentom rolnym”. Oprócz tego pojawią się dwie zupełnie nowe pozycje: ponad 1,6 mld zł na „realizację programu wsparcia dla rynku ubezpieczeń należności” oraz 1,2 mld zł na „pokrycie wydatków związanych z wynagrodzeniem oraz kosztów Polskiego Funduszu Rozwoju”, dotyczących realizacji w 2020 r. tarczy branżowej i finansowej. To nie koniec obszarów z działki Jarosława Gowina, które tym razem uzyskają dużo większe wsparcie. Ponad 2 mld zł trafi na
dopłaty do dodatków mieszkaniowych i Rządowy Fundusz Rozwoju Mieszkalnictwa. Także na turystykę będą dużo większe pieniądze, bo kwota wzrośnie z 1 mld zł do ok. 3,4 mld zł. Przy czym niemal cała posłuży na sfinansowanie Polskiego Bonu Turystycznego.
Na dużo mniejsze środki może za to liczyć szef KPRM i pełnomocnik rządu ds. szczepień Michał Dworczyk. W jego puli widać spadek z 10,8 mld do ok. 3 mld zł. Głównie chodzi tu o wydatki na Rządowy Fundusz Inwestycji Lokalnych (RFIL). W ramach RFIL do samorządów ma trafić łącznie ponad 13 mld zł (6 mld zł według algorytmu, kolejne 6 mld w drodze konkursu, do tego 1 mld zł dla gmin górskich i 250 mln zł dla gmin popegeerowskich). Ostatecznie w 2020 r. wydano 10,3 mld zł. W tym roku wydana zostanie reszta, czyli ok. 3 mld zł.
Żeby sfinansować tegoroczny plan wydatków funduszu covidowego, Bank Gospodarstwa Krajowego, który nim zarządza, będzie musiał wyemitować obligacje o wartości ok. 40 mld zł. Emisje BGK i fundusze są poza budżetem i krajowym systemem finansów publicznych, ale widać je będzie w unijnych statystykach deficytu i długu. Jak bardzo? Według prognoz zawartych w ustawie budżetowej tegoroczny dług liczony metodą unijną ma wzrosnąć do 64,1 proc. PKB. Ale nie wiadomo, czy to jest jeszcze aktualne. Z jednej strony
Ministerstwo Finansów tworząc je, zakładało zmniejszenie roli funduszy pozabudżetowych, bo w połowie roku, gdy tworzono budżet na 2021 r., nikt nie spodziewał się takiego rozwoju pandemii. Ale z drugiej strony wynik za rok 2020, który jest punktem wyjścia, był lepszy od oczekiwanego. Minister finansów Tadeusz Kościński powiedział ostatnio, że w 2020 r. udało się utrzymać dług poniżej 60 proc. PKB, czyli poniżej pierwotnych prognoz (61,9 proc. PKB).
W finansowaniu funduszu covidowego istotny będzie też koszt obsługi długu. W ostatnich tygodniach rentowność obligacji rosła, zwłaszcza długoterminowych, co wynika z coraz większych obaw o wzrost inflacji i związanej z tym konieczności podwyższania stóp procentowych. Inflacja ma rosnąć, co zakłada nawet NBP w swoich prognozach, choć jego przedstawiciele dodają jednocześnie, że o podwyżkach stóp nie ma mowy.
Fundusz covidowy w dwóch latach pandemii