Narodowy Program Szczepień nie przewiduje wyraźnie włączenia w tę akcję zakładów pracy, choć również tego nie wyklucza. Rygorystyczne wymogi mogą jednak spełnić tylko nieliczni.

W ostatnim czasie pojawiły się w mediach informacje o możliwości otwierania punktów szczepień przez pracodawców w ramach Narodowego Programu Szczepień przeciw COVID-19 (NPS). Ale czy w praktyce jest to do zrobienia? O dopuszczalność tworzenia punktów szczepień w zakładach pracy zapytaliśmy Ministerstwo Zdrowia. Resort nie odpowiedział nam wprost, ale przesłał listę warunków, których spełnienie jest niezbędne, by taki punkt utworzyć. Z przekazanych wyjaśnień wynika, że NPS nakłada na organizatorów punktów szczepień równie wysokie wymagania jak na placówki medyczne. Mowa m.in. o ważnym wpisie do Rejestru Podmiotów Wykonujących Działalność Leczniczą czy podłączeniu do Systemu P1. Mimo to jednak niektóre firmy (jak dowiedział się DGP – m.in. z branży spożywczej) podejmują to wyzwanie i znajdują sposób na pokonanie trudności.
‒ W celu utworzenia jednego z punktów szczepień wykorzystaliśmy istniejący już w firmie gabinet lekarski, który został dostosowany do nowych zadań, m.in. poprzez stworzenie poczekalni. Poza tym nawiązaliśmy współpracę z prywatną praktyką lekarską, po stronie której było uzyskanie wpisu do rejestru oraz podłączenie do systemu Centrum e-Zdrowie. Udało się, dlatego na dniach ruszamy ze szczepieniami – tłumaczy Jacek Dziuba, właściciel Kancelarii Doradztwa Podatkowego i Finansowego, która pomaga przy tworzeniu punktów szczepień. Dodaje, że największym wyzwaniem było pozyskanie dostępu do platformy P1 z powodu dużej liczby chętnych, co przełożyło się na bardziej wnikliwą ocenę wniosków. ‒ Na tym jednak wyzwania się nie kończą. Zgodnie z wymogami punkt musi wykonywać minimum 180 szczepień tygodniowo. Dla jednego lekarza jest to zadanie do wykonania. Chcąc jednak docelowo wykonywać więcej szczepień, myślimy m.in. o współpracy z innymi podmiotami – wyjaśnia Jacek Dziuba.

Uzasadnione bariery

Eksperci od rynku zdrowia pochwalają pomysł tworzenia punktów szczepień na terenie firm. Jak mówią, pozwoli to szybciej zagwarantować ciągłość produkcji największych strategicznych zakładów. Jest też dobre z epidemicznego punktu widzenia. Rzesza pracowników nie będzie szturmować lokalnych placówek ochrony zdrowia. Dodatkowe punkty to też sposób na szybsze uzyskanie pożądanego poziomu wyszczepialności w Polsce. Przyznają jednak, że zaproponowane warunki, na jakich można to robić, dla wielu firm mogą być barierą nie do przejścia.
6110punktów szczepień jest obecnie w Polsce
68 proc. Polaków chce zaszczepić się na COVID-19, co oznacza wzrost o 25 pkt proc. w ciągu dwóch miesięcy (sondaż United Surveys dla DGP i RMF FM)
‒ Trudno sobie wyobrazić, by firma tylko dla celów szczepień na COVID-19 wpisywała się do nowego rejestru – wyjaśnia Sławomir Jagieła z Kolegium Kształcenia Podyplomowego Akademii Ekonomiczno-Humanistycznej w Warszawie, menedżer i ekspert branży ochrony zdrowia w BCC.
Poza tym na obecnym etapie swoboda tworzenia punktów mogłaby wywołać chaos, dlatego zaporowe wymagania mają w pewnym sensie swoje uzasadnienie. ‒ Nie zapominajmy, że na razie szczepienia muszą odbywać się zgodnie z harmonogramem określonym w rządowym programie. Mogą być więc firmy, w których niewiele osób w najbliższym czasie będzie kwalifikowało się do podania szczepionki. Co innego w przyszłości – mówi Wojciech Bociański, ekspert BCC ds. służby zdrowia.
Poza tym jednym z wymogów stawianych przez resort jest prowadzenie szczepień przez co najmniej pięć dni w tygodniu, w określonej liczbie, do tego również przez zespół wyjazdowy, co wymaga zapewnienia odpowiedniej liczby personelu. A tego, jak wiadomo, brakuje.
Wreszcie szanse na utworzenie punktu szczepień w firmie osłabia obecnie to, że założony przez resort poziom nasycenia mapy kraju takimi punktami osiągnął już 98 proc. Jednak, jak wskazują eksperci, w tej kwestii przyszłość może zweryfikować dotychczasowe założenia.

Przyszłość nie tak odległa

Dobrawa Biadun, ekspert ds. zdrowia w Konfederacji Lewiatan, uważa wręcz, że już teraz czas myśleć o tym, co przyniesie jutro. ‒ Na wczesnym etapie zrozumiałe jest, że rząd chce zachować nad wszystkim kontrolę. Szczególnie po ostatnich doniesieniach o szczepieniach poza kolejnością czy rozwoju czarnego rynku. Już niedługo jednak dostęp do szczepionek może stać się bardziej powszechny. Poza tym coraz głośniej mówi się o tym, że obecna liczba punktów szczepień może okazać się niewydolna, gdy przyjdzie do podawania drugiej dawki. Mowa szczególnie o punktach podstawowej opieki zdrowotnej, które nie mogą przecież zrezygnować na ten czas z wykonywania innych obowiązków – zauważa Dobrawa Biadun. Podkreśla jednocześnie, że to będzie czas, kiedy w szczepienia trzeba będzie zaangażować nowe podmioty. ‒ Krokiem w tym kierunku jest ustawa dopuszczająca nowe grupy osób do wykonywania szczepień [ustawa z 21 stycznia 2021 r. o zmianie ustawy o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych oraz niektórych innych ustaw, Dz.U. poz. 159; większość jej przepisów weszła w życie we wtorek 26 stycznia – red.]. Mowa m.in. o dentystach, farmaceutach, fizjoterapeutach, diagnostach czy higienistkach szkolnych. Oczywiście będą musieli przejść odpowiednie przeszkolenie. Widać jednak, że myśli się o tym, że lekarzy i pielęgniarek wkrótce może do tego zadania nie wystarczyć – zaznacza Dobrawa Biadun.
Poluzowanie przepisów popiera też Sławomir Jagieła. Szczególnie że, jak podkreśla, szczepionki kolejnych firm nie muszą być przechowywane w tak rygorystycznych warunkach, jak te dotychczas pozyskiwane. Mają być też łatwiej aplikowane.
Co ważne, jak wskazywał w ubiegłym tygodniu w Polskim Radiu 24 Michał Dworczyk, szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów i pełnomocnik rządu ds. szczepień, rząd na razie nie rozważa dopuszczenia komercyjnych szczepień przeciw COVID-19. ‒ Jest bardzo mało prawdopodobne, żeby prywatne podmioty mogły dziś uzyskać na rynku szczepionkę – argumentował.
Wyjaśnienia Ministerstwa Zdrowia z 18 stycznia 2021 r. w sprawie organizacji punktów szczepień w ramach Narodowego Programu Szczepień przeciw COVID-19 wydane dla DGP
Zgodnie z dokumentacją naboru do Narodowego Programu Szczepień przeciw COVID-19 do udziału w programie może zostać zakwalifikowany podmiot leczniczy albo praktyka zawodowa, w szczególności świadczeniodawca posiadający umowę o udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej w zakresie podstawowej opieki zdrowotnej (świadczeniodawca POZ), spełniający następujące warunki:
• posiada ważny wpis w Rejestrze Podmiotów Wykonujących Działalność Leczniczą (RWDPL);
• posiada potencjał osobowy i lokalowy do utworzenia (wydzielenia) zespołów szczepiących;
• podmiot jest podłączony lub zadeklaruje podłączenie do Systemu P1 prowadzonego przez Centrum e-Zdrowia (CEZ) oraz zadeklaruje używanie udostępnionych przez CEZ systemów do dystrybucji szczepionek i e-rejestracji (przy pomocy indywidualnych kont dostępowych).
Dodatkowo podmiot taki musi spełnić szereg wymagań organizacyjnych, m.in.:
• prowadzenie szczepień przez co najmniej 5 dni w tygodniu,
• prowadzenie szczepień przez zespół wyjazdowy (w szczególności w miejscu zamieszkania/pobytu pacjenta, któremu stan zdrowia uniemożliwia samodzielne dotarcie do punktu szczepień); opcjonalnie – prowadzenie szczepień obejmujących organizację transportu z miejsca zamieszkania/pobytu i odwiezienie po szczepieniu osób, którym stan zdrowia uniemożliwia samodzielne dotarcie do punktu szczepień.
Aktualnie na terenie całego kraju mamy 6110 punktów szczepień, co zapewnia pokrycie kraju punktami szczepień w ponad 98%.
Biorąc powyższe pod uwagę (…), podmiot posiadający aktualny wpis do Rejestru Podmiotów Wykonujących Działalność Leczniczą (RWDPL) i spełniający warunki określone w naborze do Narodowego Programu Szczepień przeciw COVID-19 (…) może wystąpić z prośbą do NFZ o zgodę na otwarcie takiego punktu. Niemniej jednak należy pamiętać, że ostateczna decyzja należy do NFZ.
Współpraca Karolina Topolska