Leczenie za granicą wciąż pod kontrolą funduszu zdrowia
Dyrektywa Parlamentu Europejskiego i Rady 2011/24/UE w sprawie stosowania praw pacjentów w transgranicznej opiece zdrowotnej (DZ.U. UE L 88/45), która wprowadza możliwość leczenia za granicą, wejdzie w życie 25 października 2013 r. Zasada teoretycznie jest prosta – pacjent leczy się w wybranym państwie, a NFZ zwraca koszty leczenia do ceny, jaką za daną procedurę płaci polskim świadczeniodawcom. Jednak już wiadomo, że będą ograniczenia. Przede wszystkim trzeba będzie uzyskać zgodę funduszu na leczenie szpitalne, ale także drogie świadczenia ambulatoryjne.
Zysk dla nielicznych
– Na wprowadzeniu dyrektywy zyskają Polacy pracujący w innym kraju UE – podkreśla Andrzej Ryś z Komisji Europejskiej.
Obecnie wielu emigrantów, którzy są zatrudnieni za granicą i tam są ubezpieczeni, nie może bezpłatnie korzystać z polskiej służby zdrowia, np. w czasie urlopu (chyba że wyrobią europejską kartę ubezpieczenia zdrowotnego). Po wejściu w życie nowych przepisów już będą mogli. Za pójście do lekarza czy za zabieg w szpitalu zapłaci kraj, w którym płacą składkę zdrowotną. Nawet jeżeli skorzystają z usług placówki prywatnej. Ubezpieczyciel w kraju, w którym mieszkają, pokryje koszty leczenia do takiego poziomu, do jakiego refunduje je podległym sobie świadczeniodawcom. Ponieważ najczęściej procedury w Polsce są tańsze, emigrant otrzyma pełen zwrot kosztów swojego leczenia.
Limit zwrotu
Teoretycznie na nowych uprawnieniach mają skorzystać również Polacy, którzy żyją w naszym kraju, ale mają potrzebę leczenia się w innym kraju UE. Jeżeli jednak będzie to wymagało hospitalizacji najprawdopodobniej będą musieli otrzymać najpierw zgodę NFZ. Gdy wszystkie formalności zostaną spełnione, pacjent będzie musiał najpierw zapłacić za leczenie z prywatnych pieniędzy, a dopiero później ubiegać się o zwrot pieniędzy z funduszem. Ten mu je zwróci, ale tylko do wysokości, którą by fundusz zapłacił za dany zabieg w Polsce. To znaczy, że jeżeli ktoś wyjedzie np. do Czech na wszczepienie endoprotezy, będzie musiał do świadczenia dopłacić około trzech tysięcy złotych. W Polsce taka operacja wyceniania jest bowiem przez NFZ na 11 737 zł. W Czechach natomiast w publicznej placówce kosztuje 14 573 zł. W przypadku gdy procedura będzie tańsza, pacjent otrzyma od NFZ pełen zwrot poniesionych wydatków.
Czas oczekiwania na zwrot pieniędzy za leczenie za granicą, jeżeli dokumenty je potwierdzające nie będą budziły wątpliwości funduszu, prawdopodobnie będzie wynosić miesiąc. Jednak decyzja w tej sprawie nie została jeszcze podjęta.
Zdaniem Piotra Gerbera z EMC Instytutu Medycznego wielu pacjentom może się nawet opłacać dopłacić do leczenia za granicą, niż np. wykonać dany zabieg w Polsce prywatnie.
Grecka recepta
Dyrektywa pozwoli także na korzystanie z recept niezależnie od tego, w którym kraju Unii byłyby wystawione. Komisja właśnie pracuje nad konkretnymi elementami, jakie powinny one posiadać, tak by aptekarze z różnych państw Wspólnoty nie mieli problemu z wydaniem leku. Chodzi o wprowadzenie takich ujednoliconych zasad wypisywania recept, żeby polski lekarz nie miał problemu z odczytaniem druku wystawionego np. w Grecji. W Polsce zakupy na podstawie takiej recepty będą wykonywane z pełną odpłatnością.
– Dopiero jeśli pacjent zgłosi się do NFZ, ten po zweryfikowaniu recept i uprawnień pacjenta dokona ewentualnego zwrotu kwoty, którą w przypadku realizacji recepty uzyskałby w aptece – potwierdza Agnieszka Gołąbek, rzecznik Ministerstwa Zdrowia.
Koordynacja pozostaje
Wprowadzenie dyrektywy nie blokuje możliwości wyjazdu na zasadach już obowiązujących, czyli w oparciu o przepisy o tzw. koordynacji. Różnica jest taka, że NFZ pokrywa w takiej sytuacji pełne koszty leczenia (dyrektywa natomiast przewiduje tylko częściowy zwrot). Wymaga to jednak uzyskania zgody prezesa NFZ. Ten tylko w wyjątkowych przypadkach udziela takiego pozwolenia. W zeszłym roku z całkowicie refundowanego leczenia w innym państwie skorzystało zaledwie 228 osób, z tego odmowę dostało 23. Najczęściej pacjenci prosili o zgodę na leczenie onkologiczne, z zakresu genetyki klinicznej, ortopedii i traumatologii ruchu, a także okulistyki i hematologii dziecięcej. Aby uzyskać taką zgodę, należy nie tylko przedstawić komplet dokumentów, ale także opinię konsultanta z danej dziedziny.