Wzrosły ceny wielu lekarstw na nowotwory, a dostęp do leczenia onkologicznego mocno ograniczono.
Szpital przy ul. Szaserów w Warszawie już odesłał pierwsze osoby, które zgłosiły się na chemioterapię w drobnocząsteczkowym raku płuc. W Klinice Onkologicznej wstrzymano niektóre typy leczenia u pacjentów chorych na raka jelita. Wielkopolskie Centrum Onkologiczne jeszcze podaje leki pacjentom, ale kupuje je za własne pieniądze. Jednak nie wiadomo, czy w przyszłym miesiącu będzie je na to nadal stać.
W ub. roku część leków onkologicznych była dostępna w ramach standardowego leczenia. Jednak resort zdrowia zdecydował, że od stycznia niektóre (m.in. na raka jelita grubego i trzustki) nie będą ogólnie dostępne, ale używane w programach terapeutycznych. Sęk w tym, że programy te nie weszły w życie. Ponadto, jak mówi prof. Piotr Wysocki z Wielkopolskiego Centrum Onkologicznego, bardzo zawężono wskazania, według których można leczyć tymi specyfikami pacjentów. W rezultacie nawet ci, którzy je przyjmowali, nie mogliby ich dłużej stosować. Na razie szpital kupuje te lekarstwa za własne pieniądze, ale liczy na to, że NFZ będzie je jednak refundował. Zwłaszcza że nie wchodzą one w zakres środków niestandardowych, na których refundację można składać wnioski, kiedy potrzebnego do terapii medykamentu nie można uzyskać w ramach zwyczajnego leczenia katalogowego.
To zwyczajna kwadratura koła: leki są w ramach programów, których nie ma, więc nie można ich stosować. Problem jest znany w Ministerstwie Zdrowia od dawna. Onkolodzy pisali listy, ale konkretnej odpowiedzi nie otrzymali. – Mamy obietnicę od nowego ministra, że jak tylko ogarnie burzę związaną z listą refundacyjną, zajmie się programami – mówi Janusz Meder, prezes Polskiej Unii Onkologii. Chorzy na raka odczuli też na własnej skórze zmiany na liście refundacyjnej. Dostęp do części leków został ograniczony, inne podrożały. Choćby te przeciwbólowe. Lek buprenorfina był do stycznia bezpłatny, teraz cena wynosi od 63 do 103 złotych. Podobnie jest z lekiem oksycodon: do końca roku 2011 pacjent onkologiczny płacił 3,2 za każdą dawkę, od stycznia: od 27 do 47 zł – w zależności od dawki.
Komentarze (26)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszePIEKŁO CZEKA Z POlikotym
Nie są potrzebne komory gazowe
Nie są potrzebne światowe konflikty
Wystarczy
tylko mieć takich urzędników w kraju nad Wisłą...
Załatwią nas w białych rękawiczkach
Co do chorych na raka to już wielmożna Kopaczowa zepsuła wsio.
Potrzebny jest jakiś Orban w Polsce , inaczej będziemy gnić w tym polskim bajzlu.Paru ludka trza do pierdla wsadzić i tyle.
Dlaczego każda wizyta w przychodni, szpitalu czy prywatnym gabinecie nie jest REJESTROWANA przez KASY FISKALNE. Wtedy rząd i NFZ wiedził by ile i jakich zabiegów w danej jednostce jest wykonywanych, ile to kosztuje . Łatwo byłoby wyłapać nieprawidłowości lub marnotrwstwo. Mozna było by zrezygnować z nierentownych placówek lub tych ,które nie cieszą sie zaufaniem pacjenta.
Dziś mamy wolna amerykankę. Pacjenci lecza się w prywatnych gabinetach (które to gabinety nie wykazuja dochodu nie ujawniając liczby pacjentów). Bo tylko tak moga dostać sie do państwowego szpitala na refundowany zabieg czy operację. Taka prawda. itd. itd. itd.
Każdy kto musiał skorzystać z pomocy medyka wie o czym piszę.
Tylko za tę wyżej opisaną sprawę, Oni powinni być postawieni pod ścianę ..., a nie chorzy na raka.
Do tego potrzebny jest jednak Dzierżyński ...
Brak mi słów żeby was rządzących określić,właściwie szkoda słów,jest mi lżej żyć że was nie wybierałam.Będziecie uciekać jak xxxxxxx jak ludzie nie wytrzymają ucisku.