Ofiary błędów medycznych będą mogły dochodzić roszczeń przed specjalnymi komisjami. Tym samym unikną długoletnich procesów sądowych. Nowe przepisy, które dają im taką możliwość, zaczną obowiązywać od niedzieli. Szpitale obawiając się lawiny roszczeń, już zabezpieczają się przed wypłatami ewentualnych odszkodowań.
Według szacunków w Polsce rocznie jest ok. 20 tys. błędów medycznych. Masowe pozwy pokrzywdzonych osób, które zechcą skorzystać z uproszczonej procedury odszkodowawczej, mogłyby zrujnować szpitale i ich ubezpieczycieli. Dlatego te próbuja tego uniknąć.
/>
W większości szpitali pacjenci, udając się na operację, podpisują specjalny formularz zgody na zabieg. Zawiera on pouczenie o ewentualnych powikłaniach, które mogą wystąpić po zabiegu – od zakażenia aż po śmierć. Niektóre placówki idą jeszcze dalej.
– Spotkałam się już z formularzem zawierającym nie tylko pouczenie pacjenta o możliwych powikłaniach, ale wręcz zrzeczenie się roszczeń, jeśli do nich dojdzie – mówi Jolanta Budzowska, radca prawny, wspólnik w kancelarii Budzowska Fiutowski i Partnerzy. Prawnicy ostrzegają przed podpisywaniem takiego druku. Co prawda to, że chory został pouczony o ewentualnych powikłaniach, nie zwalnia szpitala z odpowiedzialności w razie wystąpienia błędu medycznego. – Takie sytuacje są niedopuszczalne i mogą wprowadzać pacjentów w błąd – mówi Krystyna Kozłowska, rzecznik praw pacjenta.
Jak podkreśla Jolanta Budzowska, zgoda, którą standardowo trzeba podpisać przed zabiegiem, nigdy nie obejmuje zawinionego postępowania lekarza i komplikacji, które powstały wskutek jego zaniedbania czy pomyłki. Lekarze mają bowiem obowiązek działać zgodnie ze sztuką lekarską oraz z najwyższą starannością. Dlatego zrzeczenie się przez pacjenta roszczeń związanych z ewentualnymi powikłaniami jest nieskuteczne prawnie.
– Faktem jest jednak, że podpisany, obszernie informujący o możliwych następstwach leczenia formularz stawia pacjenta w trudniejszej sytuacji – w razie szkody na zdrowiu musi on wykazać, że podczas procesu leczenia doszło do błędu medycznego czy organizacyjnego – uważa Jolanta Budzowska.
Ryzykowne ubezpieczenie
Wejście w życie nowych przepisów będzie miało konsekwencje nie tylko dla pacjentów. Placówki medyczne muszą się dodatkowo ubezpieczyć z tytułu ewentualnych roszczeń. Przy czym nie wystarczy posiadanie standardowego ubezpieczenia OC obowiązkowego dla wszystkich świadczeniodawców, którzy mają kontrakt z NFZ. Problem w tym, że towarzystwa ubezpieczeniowe nie chcą doubezpieczać placówek. Tłumaczą to zbyt dużym ryzykiem.
Jak podkreśla Andrzej Twardowski, dyrektor z TU Inter Polska, w przeciętnym polskim szpitalu powiatowym dochodzi rocznie do kilkudziesięciu zgonów. Większość z nich nie będzie uprawniała do starania się o odszkodowanie przed komisją wojewódzką.
– Wystarczy jednak, że w przypadku zaledwie czterech z nich komisja orzeknie odszkodowanie, a dojdzie do wyczerpania sumy ubezpieczenia – mówi Andrzej Twardowski. Z tego powodu polisy dla placówek medycznych z tytułu roszczeń dochodzonych w przyspieszonym trybie na razie zaoferował tylko jeden ubezpieczyciel – PZU.
– Jesteśmy skazani na ofertę monopolisty. Nie mam wątpliwości, że skutkiem wejścia w życie ustawy będzie podwyżka cen polis, także obowiązkowego OC. Obecnie płacimy ubezpieczycielowi 80 tys. zł , a w przyszłym roku szacuję, że kwota wzrośnie do 150 tys. zł – mówi Wojciech Korkowski, dyrektor Samodzielnego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Stalowej Woli.
Informacji o możliwych podwyżkach polis OC nie potwierdza PZU. Ubezpieczyciel nie zdradza jednak na razie swojej nowej oferty.
– Na tę chwilę nie możemy jeszcze ujawnić szczegółów produktu i naszej strategii sprzedażowej – mówi Agnieszka Rosa z biura prasowego Grupy PZU.
Wojewodowie już gotowi
Do orzekania o błędach medycznych przygotowują się już komisje wojewódzkie. Wojewodowie skompletowali ich składy. W każdej z nich zasiądzie 16 osób.
– Dziś odbędzie się zaprzysiężenie komisji, a 9 stycznia zostanie wybrany jej przewodniczący i przyjęty regulamin. Wtedy komisja będzie mogła zacząć pracę – mówi Joanna Gaweł, rzecznik prasowy wojewody podlaskiego.
Do rozstrzygnięcia konkretnej sprawy wojewoda będzie wybierać czteroosobowy skład. To oznacza, że będzie miał do swojej dyspozycji co najwyżej cztery składy orzekające.
Budzi to obawy, że w przypadku dużego napływu spraw od poszkodowanych pacjentów prace komisji mogą zostać sparaliżowane. Zgodnie z ustawą orzeczenie komisji powinno zapaść już po 4 miesiącach od zgłoszenia sprawy. Dorota Brzezińska-Grabarczyk, adwokat z kancelarii Brzezińska, Narolski, Mariański Adwokaci, podkreśla, że do rozstrzygnięcia sprawy komisja musi przesłuchać świadków, a w części przypadków także zasięgnąć opinii biegłego i przeprowadzić postępowanie w szpitalu. Rozpoznanie jednej sprawy będzie więc wymagać kilku posiedzeń składu.
– Ponieważ członkowie komisji nie są w niej na etatach i mają inne obowiązki zawodowe, to przy znacznym wpływie spraw i tylko czterech składach orzekających dotrzymanie 4-miesięcznego terminu wydania orzeczenia będzie całkowicie niemożliwe – uważa Dorota Brzezińska-Grabarczyk.
Z drugiej strony jednak postępowanie przed komisją może być łatwiejsze, ponieważ odszkodowanie będzie można przyznać, bez orzekania o winie lekarza. Obecnie konieczność udowodnienia winy lekarza jest jednym z głównych powodów przewlekłości postępowań sądowych.
Szybciej nie znaczy więcej
Zgodnie jednak z nowymi przepisami to nie komisja wojewódzka, ale ubezpieczyciel szpitala będzie decydować o wysokości odszkodowania.
Prawnicy wskazują, że to rozwiązanie może być źródłem problemów, gdy proponowana pacjentowi wysokość rekompensaty nie zostanie przez niego zaakceptowana.
– Poszkodowanemu, który będzie niezadowolony z zaproponowanej kwoty, pozostaną cywilna droga sądowa i spór oznaczający rozpoczęcie całej procedury od nowa – podkreśla Ewa Rutkowska, adwokat, partner w kancelarii prawnej Baker & McKenzie.
Natomiast osoby, które przyjmą propozycję ubezpieczyciela, nie będą mogły dochodzić swoich roszczeń dodatkowo na drodze sądowej. Tym samym pozbawią się możliwości uzyskania większej rekompensaty. Najwyższe odszkodowanie przyznane przez sąd z tytułu błędu medycznego w 2011 roku wyniosło 1,2 mln zł, czyli dziesięć razy więcej, niż można uzyskać w postępowaniu przed komisją wojewódzką. Z ustawy wynika bowiem, że w przypadku śmierci może to być maksymalnie 300 tys. zł, a pogorszenia stanu zdrowia – 100 tys. zł.
Może się więc okazać, że część pacjentów wybierze dłuższą, ale korzystniejszą finansowo drogę sądową.