Będzie dalsza liberalizacja w uznawaniu kwalifikacji lekarzy ze Wschodu. Do pacjentów będzie można również warunkowo dopuścić pielęgniarkę spoza UE bez urzędowej legalizacji dyplomu.
W trakcie ostatniego posiedzenia Sejm przyjął ustawę o zmianie niektórych ustaw w celu zapewnienia w okresie ogłoszenia stanu zagrożenia epidemicznego lub stanu epidemii kadr medycznych. Dotyczy on m.in. otwarcia rynku pracy na osoby wykonujące zawody medyczne spoza UE, a także utworzenia ministerialnego systemu gromadzenia danych o zachorowaniach.
W trakcie prac odrzucono jeden z najbardziej kontrowersyjnych zapisów, czyli wyłączenie stosowania regulacji kodeksu pracy dotyczących m.in. nadgodzin w stosunku do części pracowników (pisaliśmy o tym w DGP nr 229/2020, „Lekarz na oddziale ratunkowym poza kodeksem pracy”). – Zmuszanie personelu medycznego do dyżurowania na SOR-ach za podstawowe stawki jest głęboko krzywdzące i oburzające – przekonywała Marcelina Zawisza (Lewica).
Sporo zamieszania wywołała propozycja liberalizacji uznawania kwalifikacji medyków ze Wschodu, co budzi zastrzeżenia środowiska lekarskiego. Ich odrzucenia chciała m.in. Naczelna Rada Lekarska (o tym również pisaliśmy w DGP nr 228/2020, „Wsparcie systemu medykami ze Wschodu raczej nie wypali”). Komisja zdrowia najpierw wykreśliła z projektu zapisy dotyczące ułatwień w zatrudnianiu lekarzy cudzoziemców, a następnie rekomendowała poprawkę klubu PiS zgłoszoną w trakcie drugiego czytania, która je przywróciła. Tomasz Latos (PiS) argumentował, że ostatecznie to dyrektorzy szpitali, nie ministerstwo będą podejmować decyzję o tym, czy zdecydują się na zatrudnienie lekarza na nowych regułach.
Burzliwa dyskusja w trakcie prac komisji dotyczyła również otwarcia rynku pracy na pielęgniarki, położne oraz ratowników medycznych spoza Unii. I oni będą bowiem mogli – tak jak lekarze – nabyć m.in. warunkowe prawo wykonywania zawodu ograniczone co do zakresu udzielanych świadczeń, konkretnego miejsca oraz czasu (będzie wygasać po upływie pięciu lat).
Sprzeciw samorządów zawodowych wzbudziła kwestia braku obowiązku legalizowania czy nadania apostille do dyplomów lub ich duplikatów w przypadku chęci uzyskania ograniczonego prawa wykonywania zawodu przez cudzoziemca. Zofia Małas, prezes Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych, zwróciła uwagę, że samorządowi często zdarza się wszczynać postępowania karne, gdy zagraniczne dyplomy okazują się podrobione. Jej zdaniem bez uzyskania urzędowego poświadczenia problem może się nasilić. – Nie mamy nic przeciwko nostryfikowaniu dyplomów, jak miało to miejsce do tej pory. Natomiast zatrudnianie na dziko to ogromna odpowiedzialność pracodawców, ale również naszych koleżanek, które będą zobowiązane wdrażać taką osobę do pracy – argumentowała.
Zwracała również uwagę, że braki w kadrze pielęgniarskiej można byłoby uzupełnić własnymi zasobami. Wskazywała, że część tegorocznych absolwentów tych kierunków nie podjęła pracy wyłącznie ze względu na brak satysfakcjonujących ofert.
O odrzucenie ustawy apelowały również samorządy diagnostów laboratoryjnych i fizjoterapeutów. We wspólnym stanowisku, wraz z NRL i NRPiP, przekonywały, że zaproponowane w niej rozwiązania nie gwarantują rzeczywistej weryfikacji kwalifikacji osób dopuszczanych do wykonywania zawodów medycznych ani nawet ich zdolności do komunikowania się z pacjentem w języku polskim. Ich argumenty rozważą teraz senatorowie.
Etap legislacyjny
Ustawa skierowana do Senatu