W 2020 roku dla zachowania zdrowia i życia obywateli większość rządów zdecydowała się na bezprecedensowe zatrzymanie aktywności gospodarczej. Zdrowie oraz wiedza medyczna stały się wiodącymi tematami. Tak w publicznej wymianie zdań, jak i przy wyrażaniu własnych opinii, zaczęliśmy jak nigdy przedtem posługiwać się ustaleniami nauki. Niekiedy były one jednak traktowane tak, jak latarnia przez pijanego, czyli nie do oświetlania, a tylko do podparcia. Niemniej jednak, w większym niż dotychczas stopniu polityka zaczyna być dzisiaj oparta o wiedzę, tak jak od dawna ma to miejsce w gospodarce.
DGP
Okazało się, że zachowanie zdrowia i życia (wbrew upowszechnianemu sloganowi, że „zdrowie prawem, nie towarem”) kosztuje i jest policzalne. Tak jak straty przedsiębiorstw, które dostały zakaz działalności. Sprawą publiczną jest dziś liczenie kosztów, a zwłaszcza tych związanych ze zdrowiem i funkcjonowaniem tzw. publicznej służby zdrowia. Uwaga dziś nakierowana jest na koszty związane z pandemią. Inne bardziej powszechne choroby, schorzenia czy epidemie zostały medialnie zepchnięte na dalsze plany, mimo że mają czasami znacznie poważniejsze wpływ na zachowanie zdrowia i życia.
Epidemia palenia papierosów w Polsce powoduje rocznie przedwczesną śmierć ok. 65 tysięcy osób, a w świecie 8 milionów. Do tej pory ciężar walki z tą epidemią spoczywał m.in. na ministrze finansów. Stawką gry o życie obywateli była wyznaczana przez niego stawka akcyzy na wyroby tytoniowe. Sytuacja zmieniła się, gdy pojawiły się na rynku wyroby alternatywne, czyli podgrzewacze tytoniu i papierosy elektroniczne – dwie alternatywy dla papierosów, które w świetle badań naukowych uchodzą za produkty mniej szkodliwe i mniej ryzykowne. W wielu krajach wykorzystuje się je jako ostatnie koło ratunkowe rzucane palaczom przez lekarzy. Wskazanie na ten element ograniczenia szkód palenia tradycyjnych papierosów jest kluczowe w apelu skierowanym do świata polityki przez międzynarodową organizację International Association on Smoking Control & Harm Reduction (SCOHRE).
Apel podpisało 55 ekspertów z 26 państw: lekarze, naukowcy i specjaliści ds. polityki zdrowotnej. Zwracają oni uwagę na konieczność wdrażania nowych regulacji w obszarze walki z epidemią papierosową, popartych naukowymi dowodami i torujących drogę programom redukcji szkód. Eksperci wskazują, że najbardziej zatwardziałych palaczy, którzy pomimo prób rzucenia papierosów dalej je palą, nie powinno się pozostawiać poza nawiasem politycznych działań, zmierzających do ograniczenia szkodliwych skutków tego nałogu. W ich ocenie zalecanie im korzystania z mniej szkodliwych i ryzykownych alternatyw dla papierosów przyniesie pozytywny wpływ na zdrowie wielu palaczy.
Nie powinno być wątpliwości, że polski rząd, który w tym roku tak często odwoływał się do stanu badań i wiedzy medycznej, utrzyma właśnie taką politykę regulacyjną i podatkową w budżecie na kolejny rok. Wiedza powinna być co do zasady rozstrzygająca przy podejmowaniu decyzji politycznych, w tym podatkowych, tak jak to ma miejsce w medycynie. Jednak ustalenia naukowe dotyczące zdrowia i palenia są dziś przedmiotem opinii nie tylko lekarzy, ale też – co może zaskakiwać – części doradców podatkowych. Niektórzy z nich zaproponowali ostatnio podniesienie stawki akcyzowej na jeden z produktów mniej szkodliwych od papierosów, a konkretnie: na podgrzewacze tytoniu. Taka propozycja wyraźnie stoi w kontrze do wspomnianych wcześniej stanowisk medycznych oraz naukowych – i trudno znaleźć dla niej naukowe usprawiedliwienie. Wygląda na to, że ustalenia naukowe w tym zakresie nie są tym doradcom znane. Warto zatem zwrócić uwagę na fakt, że w państwach wyznaczających kierunki walki z epidemią papierosową, takich jak Stany Zjednoczone czy Wielka Brytania, promuje się wyroby mniej szkodliwe od papierosów, właśnie w ten sposób realizując politykę redukcji szkód. Dyskusyjna była dotąd kwestia ich szkodliwości. Ostatnie decyzje niezależnych agend rządowych wydają się jednak kończyć te dyskusje. Amerykańska Agencja ds. Leków i Żywności (FDA) uznała niedawno jeden z podgrzewaczy tytoniu (w którego opracowanie niemały wkład miały polskie firmy) za produkt o profilu mniejszej szkodliwości dla zdrowia. Holenderska agenda ministerstwa zdrowia RIVM, stwierdziła, że u palaczy, którzy całkowicie przeszli na nowatorskie wyroby tytoniowe, ryzyko przedwczesnej śmierci z powodu raka jest wyraźnie niższe, niż u palaczy tradycyjnych papierosów. Z kolei brytyjska Narodowa Służba Zdrowia (PHE) zaleca zatwardziałym palaczom przejście na regulowane papierosy elektroniczne, otwarcie uznając je za mniejsze zło.
Polacy, którzy chcą odejść od papierosów na rzecz alternatyw, nie mogą być za to karani finansowo. Z tego też powodu mniej szkodliwe produkty powinny być dostępne cenowo dla wszystkich osób ciągle jeszcze palących w naszym kraju. Nie tylko dla tych najbogatszych kilku procent palaczy, lecz przede wszystkim: dla osób o niższych dochodach, wybierających siłą rzeczy tańsze produkty. Polska nie może nie wykorzystać doświadczenia wymienianych państw i ich agencji, dlatego powinna również zróżnicować stawkę podatku akcyzowego na podgrzewacze tytoniu, która powinna być zdecydowanie niższa od stawki dla tradycyjnych papierosów, tak jak w przypadku papierosów elektronicznych. Tymczasem niektórzy z doradców podatkowych proponują rzecz zgoła odwrotną: podwyższanie akcyzy na produkty mniej szkodliwe, a w tym wypadku konkretnie na jedną kategorię: nowatorskie wyroby tytoniowe – popularnie określane podgrzewaczami tytoniu. Różnica cenowa między paczką papierosów, a paczką nowatorskich wyrobów tytoniowych do podgrzewania, stanowi swoisty bufor bezpieczeństwa.
Z braku możliwości odwołania się do przytaczanych wcześniej ustaleń naukowych tworzone są mity i wrażenia, że nowatorskie wyroby tytoniowe są „produktami premium”, czyli towarem luksusowym. Wystarczy spacer do osiedlowego sklepu, by przekonać się, że paczka 20 sztuk nowatorskich wyrobów tytoniowych do podgrzewania kosztuje 14 zł. Tyle samo, co paczka tradycyjnych papierosów z najniższej półki.
Kolejnym mitem są „takie same koszty produkcji wyrobów nowatorskich i papierosów”. W rzeczywistości różni je od siebie praktycznie wszystko: począwszy od kosztów ich wytworzenia, poprzez miliardowe nakłady na badania naukowe, model dystrybucji, a na wspomnianych konsekwencjach zdrowotnych kończąc.
Następny z mitów stwierdza, że „nie ma ryzyka szarej strefy na wyrobach nowatorskich”. Faktem jest, że zeszłoroczna, 10-proc. podwyżka akcyzy na tradycyjne papierosy, nie doprowadziła do wzrostu szarej strefy. Zamknięcie gospodarki spowodowało chwilowe spadki w sprzedaży papierosów, ale od czerwca sytuacja na tym rynku się stabilizuje. Od lipca widać zaś wzrosty w porównaniu z analogicznym okresem ubiegłego roku. Diametralnie odwrotna sytuacja panuje dzisiaj na rynku wyrobów nowatorskich, który – z uwagi na odmienny model dystrybucyjny – w czasie lockdownu praktycznie się załamał i nadal nie zdołał się podnieść. Nieuzasadnione jest twierdzenie, że podniesienie akcyzy na nowatorskie wyroby tytoniowe w tym momencie nie spowoduje wzrostu szarej strefy dla tych produktów. Za chwilę wejdą ułatwienia na granicy z Białorusią, za którą cena za paczkę wkładów tytoniowych do podgrzewania jest prawie dwukrotnie niższa niż w Polsce.
Inny zaś mit mówi o „preferencji podatkowej dla nowatorskich wyrobów tytoniowych wśród mniej szkodliwych alternatyw”. Produktami opodatkowanymi w preferencyjny sposób są papierosy elektroniczne, które działają w tzw. systemach zamkniętych (na tzw. kapsułki czy „pody”). Odpowiednik paczki papierosów jest tutaj obłożony akcyzą w kwocie od około 0,38 zł do około 1,10 zł (w zależności od typu produktu). Tymczasem analogiczna akcyza na paczce nowatorskich wyrobów tytoniowych to około 1,95 zł. Wyższy podatek akcyzowy, ze względu na zużycie płynu, zapłacą tylko użytkownicy e-papierosów używający tzw. systemów otwartych, w których znaczącą rolę odgrywają małe i średnie polskie firmy.
Ktoś mógłby powiedzieć, że w związku z pojawiającymi się głosami wspierającymi podwyżkę akcyzy na produkty alternatywne, należałoby także zdecydowanie podnieść akcyzę również na płyny do papierosów elektronicznych, czyli na drugą kategorię alternatywną i mniej szkodliwą od papierosów. Sęk w tym, że takie działanie jest bezcelowe z uwagi na wcześniej podniesione kwestie zdrowotne. Nie powinno się faworyzować jednej grupy produktów mniej szkodliwych względem drugiej. Akcyza musi być uczciwa. A jeśli rzeczywiście trzeba ja podnieść, to na tradycyjne papierosy. Zeszłoroczna 10% podwyżka na papierosy nie spowodowała wzrostu przemytu w tym roku.
Ostatni z mitów głosi, że „bajońska rentowność nowatorskich wyrobów tytoniowych umożliwia ich producentom płacenie wysokiego CIT-u”. Zacznijmy od tego, że rentowność nowatorskich wyrobów tytoniowych oraz papierosów elektronicznych – w szczególności tych w systemach zamkniętych, produkowanych przez międzynarodowe koncerny tytoniowe – jest porównywalna. Zarówno wyroby nowatorskie jak i papierosy elektroniczne nie są jeszcze przecież obłożone efektywnym podatkiem akcyzowym. Zaskakująca jest zatem zauważalna i trudna do uzasadnienia rozbieżność w wysokości podatku CIT, płaconego przez firmy tytoniowe w Polsce. Należy przypomnieć, że jeden z międzynarodowych koncernów tytoniowych kontroluje obecnie znaczącą część polskiego rynku papierosów elektronicznych, które dostępne są u nas od 2006 roku. 11 lat później, w 2017 roku, nowatorskie wyroby tytoniowe wprowadził zaś w Polsce inny międzynarodowy koncern tytoniowy. Można byłoby więc założyć, że przez te blisko 14 lat firmy tytoniowe działające w branży papierosów elektronicznych i zwolnione w tym okresie z płacenia akcyzy na takie produkty odprowadziły do budżetu krajowego jakieś astronomiczne sumy, prawda?
Odpowiedź ma od dawna Ministerstwo Finansów. Z publicznie dostępnych danych można dowiedzieć się o wysokość podatku CIT zapłaconego w ostatnich latach przez firmy z branży tytoniowej. Z danych nie wynika, że wielkość odprowadzanego podatku CIT jest faktycznie uzależniona jest od „bajońskiej rentowności” wyrobów alternatywnych dla papierosów, jak też nie widać skokowego wzrostu płaconego przez firmy CIT, odkąd takie wyroby pojawiły się na polskim rynku. Przykładem jest brak związku między posiadaniem większościowych udziałów w polskim rynku e-papierosów oraz produktów wyrobów nowatorskich, a płaconym w Polsce CITem. Jak wskazują dane Ministerstwa Finansów na poniżym wykresie.
Wykorzystajmy naukę oraz doświadczenie również przy podejmowaniu decyzji politycznych, a zmniejszy się poziom błędnych decyzji i ich dotkliwych konsekwencji.
Andrzej Sadowski, prezydent Centrum im. Adama Smitha