39,8 proc. – to średnie wykonanie tegorocznego ryczałtu przez szpitale, które wziął pod lupę Związek Powiatów Polskich. Wiadomo już na pewno, że niektórym nie uda się nadrobić zaległości, jakie powstały w związku z pandemią.
ZPP zbadał kondycję szpitali zakwalifikowanych do I i II stopnia sieci – w sumie 372 podmioty. Najwyższy uśredniony procent wykonania ryczałtu zanotowały placówki II stopnia inne niż powiatowe (bez szpitali jednoimiennych). Najniższy – jednoimienne szpitale powiatowe II stopnia (przy czym w zestawieniu znalazły się tylko dwie takie placówki). We wszystkich typach lecznic wykonanie ryczałtu za pierwsze półrocze 2020 r. waha się od 20,3 proc. do 59,4 proc. (wartości te odnoszą się do ryczałtu zaplanowanego na cały rok 2020).
Na ten stan wpływ miało m.in. zamykanie poszczególnych oddziałów z uwagi na wystąpienie koronawirusa SARS-CoV-2, w niektórych wypadkach oddziały te zamykano wielokrotnie, w różnych odstępach czasowych, a w przypadku mniejszych szpitali zdarzało się, że wyłączona z funkcjonowania była cała placówka – zwracają uwagę autorzy raportu. Przypominają, że w początkowej fazie epidemii w wielu lecznicach brakowało środków ochrony osobistej dla personelu, co w połączeniu ze wzmożonym reżimem sanitarnym powodowało, iż odmawiały one wykonywania zabiegów planowych. Często występowały też sytuacje, że sami pacjenci rezygnowali z zaplanowanego leczenia.
Zdaniem autorów raportu wiele tych jednostek nie będzie w stanie nadrobić strat. Potwierdzają to dyrektorzy i eksperci. – Marzec i kwiecień to były miesiące z ostrymi obostrzeniami, nie mogliśmy wykonywać planowych przyjęć i zabiegów. Dlatego od dawna mówimy, że powinniśmy ten rok skwitować jako szczególny, bo nie była to wina ani dyrektorów, ani NFZ, po prostu dostosowaliśmy nasze działania do warunków – przekonuje Waldemar Malinowski, prezes Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Szpitali Powiatowych.
Rafał Janiszewski, właściciel kancelarii doradzającej placówkom medycznym, dodaje, że jeden ze współpracujących z nim dyrektorów wyliczył, że aby odrobić straty, musiałby wykonywać średnio trzy zabiegi dziennie więcej. A to niemożliwe. Dlatego szefowie szpitali rozmawiali wczoraj z ministrem zdrowia na temat sposobu rozliczania tegorocznych budżetów. Zdaniem Rafała Janiszewskiego resort musi znaleźć złoty środek – by jakoś zrekompensować spowodowane obiektywnymi czynnikami straty, ale nie odpuszczać zupełnie zaległych należności.