Poradnie POZ mogą zlecać testy na obecność koronawirusa. Teoretycznie. Bo lista wątpliwości rośnie z każdym dniem.
Mamy prawdę na papierze i realia gabinetowe – mówi dr Joanna Zabielska-Cieciuch z Porozumienia Zielonogórskiego. – Teoretycznie zgodnie z rozporządzeniami ministra zdrowia, z których ostatnie wczoraj weszło w życie, lekarz POZ po teleporadzie może wystawić skierowanie na test koronawirusowy, jeśli pacjent zgłasza jednocześnie temperaturę powyżej 38 st., kaszel, duszności, utratę węchu lub smaku. W innych przypadkach może wypisać skierowanie dopiero po badaniu w przychodni lub u pacjenta w domu. Może też decydować o przedłużeniu izolacji, jeśli objawy zakażenia nie ustępują. Teoretycznie, bo system Gabinet.gov.pl, który wyposażony w te funkcje miał działać, w wielu poradniach odmówił współpracy.
– Ostatnie kilkadziesiąt godzin boksujemy się z problemami technicznymi – mówią nam lekarze POZ z różnych części kraju. Dowiadują się, że aby korzystać z aplikacji, trzeba złożyć wniosek do Centrum e-Zdrowia (CeZ). Na nadanie uprawnień administratora trzeba czekać. Dopiero administrator może dodawać do aplikacji nowych użytkowników, czyli konkretnych lekarzy. Ale tu pojawia się kolejny problem: nie można tego zrobić. Taki problem techniczny wystąpił m.in. w Białymstoku, Zielonej Górze, Łodzi.
– Sam systemGabinet.gov.pl istnieje od ponad roku. Do tej pory służył np. wypisywaniu recept poza poradniami, gdy np. pacjent potrzebował leku w weekend czy święto – opisuje dr Tomasz Zieliński, prezes lubelskiego związku lekarzy rodzinnych. Dlatego część placówek miała go już na stanie, a niektórzy lekarze korzystali z niego. – Ja np. chciałam wczoraj zrobić test aplikacji. Okazało się, że nie mogę wypisywać skierowań, bo gdzieś zniknęła zakładka „badania”. Wysłałam do CeZ informację o problemie. I czekam. Kolejni lekarze robią podobnie i słyszą, że rozpatrzenie zgłoszenia ma trwać do 5 dni – dodaje dr Zabielska-Cieciuch. I przekonuje, że nie byłoby tego szaleństwa, gdyby lekarze odpowiednio wcześniej dostali instrukcje, jak postępować.
– Gdy już się uda wejść, lekarz, wypisując skierowanie, musi wypełniać pola, np. kto finansuje badanie. Teoretycznie mamy zapewnienia rządu, że to państwo finansuje walkę z koronawirusem. Jednak jako lekarz rodzinny działam w ramach kontraktu z NFZ i nie mam w wykazie tego rodzaju badań czy świadczeń – mówi dr Zieliński. – Chciałbym wiedzieć, kiedy pacjent będzie miał test, czy i kiedy wynik do mnie trafi. Nie zgadzam się też z postawieniem sprawy, że tylko pełnoobjawowy pacjent ma szansę na test już po teleporadzie. Duszność to stan zagrażający życiu, nie ma czasu na badania zlecane przez poradnie.
– W dalszym ciągu, zgodnie z ustawą o przeciwdziałaniu chorobom zakaźnym, najlepszą rzeczą, jaką może zrobić lekarz POZ, to skierować podejrzanego do szpitala – ocenia Marek Sobolewski, lekarz POZ z Białej Podlaskiej. – Z niewytłumaczalnego powodu MZ uznało, że my mamy badać pacjentów z podejrzeniem i zakażonych. Zamierzam każdego, kto chce przyjść do przychodni, uprzedzać, że wcześniej był tu pacjent z koronawirusem. Tak, by sam oceniał ryzyko.
Lekarze POZ alarmują, że sanepid wysyła do nich pisma, których nie rozumieją. Na przykład na Śląsku poradnie zostały poinformowane, że „każda przychodnia powinna już posiadać dostęp do Gabinet.gov.pl”. I że „zgodnie z nowym rozporządzeniem to lekarz wydaje decyzje o kwarantannie czy izolacji i decyduje o długości jej trwania”. Sanepid zobowiązuje też placówki do uruchomienia całodobowej linii telefonicznej czynnej także w święta, dostępnej dla inspekcji sanitarnej.
Dlatego Kolegium Lekarzy Rodzinnych apeluje do środowiska medyków: „Kategorycznie oświadczamy, iż wszelkie żądania organów Sanepid, dotyczące np. podania takiego telefonu, a także tego, iż to lekarz POZ ma obowiązek (a nie prawo) zlecania badań w kierunku koronawirusa oraz podejmowania decyzji o kierowaniu pacjenta do izolacji domowej, są nieprawdziwe. (…) Pamiętajcie, że w ustawie o chorobach zakaźnych obowiązują wszystkie artykuły, ale dominującym jest art. 28” (mówi o tym, że lekarz w razie podejrzenia lub rozpoznania choroby zakaźnej kieruje pacjenta do szpitala specjalistycznego i powiadamia o tym inspektora sanitarnego).
– Kilka dni temu przedstawiciele Kolegium Lekarzy Rodzinnych szli na spotkanie z ministrem, licząc na wysłuchanie, ale najwyraźniej się przeliczyli – mówi dr Alek Biesiada, przedstawiciel Młodych Lekarzy Rodzinnych.
Spytaliśmy MZ m.in. o wątpliwości medyków, a także o to, czy odnotowuje techniczne problemy i jaka ewentualnie jest ich skala. Do czasu zamknięcia wydania nie dostaliśmy odpowiedzi.