Coraz częściej zdarzają się sytuacje, gdy – w przypadku podejrzenia, że pacjent ma koronawirusa – izolowany jest cały oddział, wraz z personelem. Czy to jest dopuszczalne?
Karolina Podsiadły-Gęsikowska adwokat z kancelarii adwokacko-radcowskiej Podsiadły-Gęsikowska, Powierża Sp.p. / DGP
Na pytania odpowiada Karolina Podsiadły-Gęsikowska, adwokat z kancelarii adwokacko-radcowskiej Podsiadły-Gęsikowska, Powierża Sp.p.
Możliwość ograniczenia lub pozbawienia wolności człowieka może wynikać wyłącznie z ustawy. Tak stanowi konstytucja. Nie może to być więc akt prawny niższy rangą, czyli np. rozporządzenie. W omawianym przez nas przypadku możliwość ta wynika z ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi. Jej art. 5 umożliwia m.in. poddawanie nadzorowi epidemiologicznemu, kwarantannie, hospitalizacji, izolacji czy też izolacji w warunkach domowych.
Ustawa wskazuje również, kto może zastosować środki ograniczające wolność – lekarz oraz organy inspekcji sanitarnej. Ponadto obowiązek poddania się kwarantannie wynika z rozporządzenia Rady Ministrów w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii i dotyczy automatycznie wybranych osób przekraczających granicę Polski. Zatem lekarz może w określonych okolicznościach poddać odpowiednie osoby izolacji, przy czym ma obowiązek zawiadomić o tym fakcie m.in. inspektora sanitarnego. A decyzja taka ma rygor natychmiastowej wykonalności i nie wymaga uzasadnienia.
Warto jednak przypomnieć, czym jest izolacja – to odosobnienie osoby lub grupy osób chorych albo podejrzanych o chorobę zakaźną. Z kolei kwarantanna to odosobnienie osoby zdrowej, która była narażona na zakażenie. Natomiast ze zgłoszeń lekarzy napływających do naszej kancelarii wynika, że personel i pacjenci zostają poddawani izolacji w związku z tym, że jeden pacjent na oddziale ma zdiagnozowany SARS-CoV-2. Izolacji zostają zatem poddane osoby zdrowe, ale narażone na zakażenie. Już z samej definicji pojęcia izolacji wynika, że w takiej sytuacji nie ma podstaw prawnych do jej zastosowania. Gdyby natomiast uznać, że osoby te wymagają kwarantanny, to zatrzymanie ich na wspólnym oddziale z innymi pacjentami może spełniać znamiona z art. 160 k.k., czyli narażenia ich na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Nie można bowiem dopuszczać do kontaktu osób zdrowych z chorymi. Fakt, że zetknęły się z osobą zakażoną lub podejrzaną o zakażenie, nie może oznaczać, że powinny mieć dalszy kontakt z takimi osobami.
W sytuacji niesłusznego poddania izolacji czy kwarantanny pacjenci i lekarze mają podstawy do złożenia zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa z art. 160 k.k. Ponadto w przypadku wykazania, że wspólne przebywanie tych osób doprowadziło do ich zakażenia z winy placówki medycznej, mogą liczyć na stosowne odszkodowania, zadośćuczynienie czy może nawet rentę.
A co z prawami pracowniczymi osób poddanych takiej izolacji? Obowiązują ich chyba normy czasu pracy i nie powinno się ich zmuszać do nieprzerwanej, wielogodzinnej opieki nad pacjentami. A takie sytuacje też mają miejsce.
Osoba zakwalifikowana do kwarantanny jest osobą zdrową, a więc teoretycznie jest zdolna do wykonywania pracy. Niemniej w mojej ocenie zależy to od tego, co robi. Jeśli ma możliwość wykonywania pracy zdalnie, bez kontaktu z innymi osobami, wówczas jest to możliwe. W przypadku lekarzy zamkniętych na oddziale z innymi pacjentami jest to w mojej ocenie niedopuszczalne. Zatem po zakończeniu dyżuru pracownicy powinni móc wrócić do domu.
A co jeśli lekarz czy pielęgniarka nie ma zmiennika, bo np. szef placówki nie pozwala pozostałemu personelowi przebywać na izolowanym oddziale? Zgodnie z prawem nie można pacjenta zostawić bez opieki, ale od nikogo nie można wymagać pracy np. kilka dób z rzędu. To niebezpieczne dla obu stron.
Niestety zdarza się – i to nie tylko w tych nadzwyczajnych okolicznościach, z którymi teraz mamy do czynienia – że lekarze, kończąc dyżur, nie mają zmiennika i, tak jak pani zauważyła, jest to sytuacja dość patowa. Pozostawienie oddziału bez zabezpieczenia medycznego może być kwalifikowane jako przestępstwo z art. 160 k.k. Ale też w wielu przypadkach lekarz nie będzie w stanie dłużej dyżurować, będąc wyczerpanym zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Wówczas jest zobowiązany do podjęcia działań, np. przez poinformowanie kierownika oddziału i kierownika podmiotu leczniczego o zaistniałej sytuacji, sporządzenia (dla własnego bezpieczeństwa) notatki opisującej fakt narażenia przez kierownictwo pacjentów na utratę zdrowia i życia przez brak zabezpieczenia ciągłości diagnostyczno-terapeutycznej. W ostateczności może wezwać policję, informując o niemożności kontynuowania dyżuru osobiście ze względu na swój stan psychofizyczny wywołany zmęczeniem.