Po co kolejny fundusz? Z punktu widzenia systemu ochrony zdrowia oraz potrzeb pacjentów jest kompletnie niepotrzebny. Gorzej – może jedynie wprowadzić jeszcze większy bałagan do i tak bardzo mało przejrzystego systemu finansowania kosztownych terapii. Niewiele osób zdaje sobie sprawę, że są opłacane z bardzo wielu źródeł. Ten najbardziej podstawowy mechanizm to lista refundacyjna. Ta jest publikowana co dwa miesiące, a terapie, które są na nią wpisane, to efekt wielomiesięcznych, czasem wręcz wieloletnich negocjacji ministerstwa z firmami farmaceutycznymi. Czasem wpisywane są na nią naprawdę drogie terapie.
Ale co do zasady te najdroższe są dostępne dla pacjentów w ramach tzw. programów lekowych. To taki dziwny system – którego legalność działania jest przez niektórych prawników podważana, ponieważ wprowadza nowe leczenie, ale tylko dla wybranej grupy pacjentów. Takich, którzy spełniają określone kryteria, niejednokrotnie bardzo wyśrubowane, czasem wręcz absurdalne i wykluczające kogoś, np. ze względu na wiek, masę ciała czy zbyt wczesny etap choroby. Taka formuła ma jeden główny cel – kontrolę wydatków.
Kolejnym źródłem jest dość zagadkowy Ratunkowy Dostęp do Technologii Lekowych. To twór, który działa od kilku lat. Miał być nadzieją na leczenie, którego nie ma ani w programie lekowym, ani na listach refundacyjnych. Tyle że korzysta z niego bardzo niewiele osób. De facto nie ma on – choć miało być – osobnego finansowania i właściwie jest dostępny dla pacjentów kilku największych szpitali w Polsce. Między innymi dlatego, że lekarze nie wiedzą, jak mają wypełniać wnioski i o jakie leczenie mogą w ramach tego systemu poprosić. Ostatnio jedna z onkolożek, która „obsługuje” większość takich wniosków o leczenie ratunkowe (w sumie kilkunastu pacjentów), opowiadała nam, że przy jednej z terapii raka piersi już z automatu wypełnia wnioski, potem czeka na zgodę, którą zazwyczaj dostaje, i tak się to toczy – taka gra proceduralna co miesiąc. Po co? Lekarze już się przyzwyczaili do zbędnej biurokracji. Nie pytają. Cieszą się, że coś jest. Wcześniej była np. chemio terapia niestandardowa – leczenie na indywidualny wniosek lekarza, podpisany przez konsultanta krajowego, czasem specjalny zespół. Jeszcze wcześniej była farmakoterapia niestandardowa – która obejmowała szerszy pakiet leczenia, nie tylko onkologiczne.
Ale na tym nie koniec. Jest jeszcze leczenie w ramach opieki transgranicznej – można dostać terapię, jeżeli zbyt długo czeka się na nią w Polsce, w innym kraju Unii Europejskiej (choć częściej dotyczy to zabiegów niż leków). Skomplikowane, prawda? To jeszcze tylko dodam, że np. możliwy jest import docelowy, czyli sprowadzanie leków, których nie ma w Polsce. Ministerstwo osobno wydaje zgodę na sprowadzanie ich z zagranicy, a osobno podejmuje decyzje, czy będzie je finansować. Często nie wydaje. I choć przegrało w tych sprawach już kilka razy z pacjentami, nadal nic się niezmienia.
Czy zatem dodatkowy fundusz, z którego będzie finansowane „drogie leczenie”, jest potrzebny? A może lepiej dodać pieniędzy i uprościć w końcu system. Tak, żeby pacjenci wiedzieli, co im naprawdę przysługuje i do jakiego leczenia mają prawo. Tak, żeby nie byli zdani na los, który skieruje ich do lekarza, który jest świetnie zorientowany w systemie ochrony zdrowia albo wręcz przeciwnie. Może byłoby lepiej zmniejszyć biurokrację, a nie zmuszać pracowników medycznych do wypełniania dodatkowych druczków.
Na potrzeby wyborów liczy się hasło, mające zagwarantować większą liczbę głosów, a w efekcie powstanie coś, co stanie się obciążeniem. Jeżeli kogoś nie przekonują poprzednie argumenty, to dodam jeszcze jedno: resort zdrowia mówi, że już został powołany kolejny… zespół, który będzie się głowił, na co i jak wydać te dodatkowe środki. Nie mówiąc o tym, że nie wiadomo, jak będzie z finansowaniem. Czy to te same środki, które i tak miały być w systemie na ochronę zdrowia, czy coś nowego. Owszem, każde dodatkowe środki na zdrowie są potrzebne, ale naprawdę nie trzeba do tego kolejnego funduszu. Upraszczajmy. Nie komplikujmy.
Kolejny fundusz z punktu widzenia systemu ochrony zdrowia i potrzeb pacjentów jest kompletnie niepotrzebny