Janusz Cieszyński: Jeśli podczas prac w Senacie pojawią się konstruktywne rozwiązania w kwestii opłaty zdrowotnej, jesteśmy skłonni podejść do tego pozytywnie
/>
Z opłaty cukrowej wyłączane są kolejne produkty. W Sejmie do listy wyjątków dopisano napoje mleczne. W Senacie, który ma zająć się ustawą w tym tygodniu, możemy spodziewać się kolejnych?
Te wyłączenia wynikają stąd, że bierzemy pod uwagę głos strony społecznej. Nie sądzę, aby na etapie prac w Senacie pojawiły się kolejne, ale oczywiście inicjatywa należy tu do senackiej większości.
Jeszcze podczas prac rządowych wprowadziliśmy podział na opłatę stałą i zmienną. Stała dotyczy wszystkich napojów z dodatkiem cukru i substancji słodzących, zmienna jest uzależniona od zawartości cukru w napoju. Każdy gram powyżej 5 gramów na 10 mililitrów oznacza podniesienie tej stawki. Ma to zachęcać producentów, by zmieniali swoje receptury, żeby były one coraz lepsze i zawierały mniej cukru. A to właśnie chcemy osiągnąć – nie cel fiskalny, lecz zdrowotny. Im lepiej ustawa będzie działać, tym mniejsze będą wpływy z jej tytułu.
Poza produktami, w których na pierwszym miejscu w wykazie składników znajduje się mleko albo jego przetwory, już wcześniej z opłaty stałej wyłączyliśmy dwie istotne grupy napojów: te z co najmniej 20-procentową zawartością soku owocowego, warzywnego lub owocowo-warzywnego oraz izotoniki – ich dokładną definicję zawiera rozporządzenie unijne, więc łatwo je wyodrębnić. We wszystkich tych przypadkach braliśmy pod uwagę udowodnione skutki zdrowotne i opieraliśmy się na opinii Instytutu Żywności i Żywienia.
Poza tym jest wiele produktów, które od początku były wyłączone, to m.in. te zarejestrowane jako wyroby medyczne czy żywność dla niemowląt.
Kto właściwie ten podatek zapłaci? Producent, hurtownik czy sprzedawca? A może konsument?
Punkt poboru opłaty przesunęliśmy w toku prac z producenta lub importera na podmiot, który wprowadza produkty do sprzedaży, czyli ostanie ogniwo przed detalem. Jeśli są takie podmioty, które produkują i jednocześnie prowadzą detal, to może to być np. w momencie przesunięcia magazynowego do detalu. Kwestie związane z poborem doprecyzowaliśmy we współpracy z Krajową Administracją Skarbową, chcemy, żeby ta opłata była jak najbardziej przyjazna dla tego, kto musi ją wnosić i obliczać, by nie była to dodatkowa biurokracja. W tej sprawie również posłuchaliśmy strony społecznej. Jednocześnie, jeśli podczas prac w Senacie pojawią się konstruktywne rozwiązania w tej kwestii, jesteśmy oczywiście skłonni podejść do tego pozytywnie.
Ostatecznie resort uwzględnił również postulat dotyczący wydłużenia vacatio legis.
Tak, datę wejścia ustawy w życie przesunęliśmy z 1 kwietnia na 1 lipca br. W Sejmie pojawiały się postulaty, by czekać jeszcze dłużej, jednak trzeba pamiętać o tym, że jeśli mamy cel zdrowotny, to dotrzymanie go powinno nas motywować do szybkich działań.
Wielu komentatorów powątpiewa, że ustawa spowoduje oczekiwaną zmianę nawyków żywieniowych. Pan się nie obawia, że może przynieść skutek odwrotny do zamierzonego?
W tej sprawie głos oddaliśmy ekspertom – Światowa Organizacja Zdrowia w liście skierowanym do ministra zdrowia poparła to rozwiązanie i wskazała, że takie instrumenty sprawdziły się już w innych krajach.
Na co trafią pieniądze z nowej opłaty? W projekcie określone to zostało dość ogólnie.
Wręcz przeciwnie, określiliśmy to możliwie dokładnie. Właśnie dlatego jest to opłata, a nie podatek, ponieważ środki te przeznaczone zostaną na zdefiniowany cel, czyli walkę ze skutkami nadmiernego spożywania cukru – leczenie nadwagi, otyłości, działania edukacyjne, profilaktykę. I tak jak prezes NFZ musi składać sprawozdanie z wykonania całego swojego budżetu, tak będzie musiał również rozliczyć się z tych konkretnych pieniędzy, czyli i z opłaty cukrowej, i tych, które będą pochodzić ze sprzedaży tzw. małpek. Będzie trzeba jednoznacznie wykazać, że był tu związek przyczynowo-skutkowy.
Czyli jest gwarancja, że te pieniądze nie pójdą na łatanie bieżących potrzeb funduszu, niezwiązanych z profilaktyką, np. bezlimitowe finasowanie operacji zaćmy?
Przepisy mówią wyraźnie, że prezes NFZ nie mógłby w ten sposób wykorzystać tych pieniędzy. A ja się zobowiązuję, że nie będziemy wprowadzać rozwiązań, które będą pozwalały na ich obejście.
Czy środki te mogłyby zasilić nowy fundusz medyczny, którego powstanie zapowiedziano w miniony weekend? W końcu ma być on przeznaczony również na działania profilaktyczne.
Nic nam o tym nie wiadomo.
Ustawa zawiera też rozwiązania dotyczące zamówień publicznych. Czy to oznacza, że – tak jak zapowiadał pan kilka miesięcy temu na naszych łamach – nie będzie ciastek w urzędach?
Owszem, to kolejne narzędzie do kształtowania zdrowych nawyków. W ramach polityki zakupowej państwa będzie bowiem obowiązek uwzględniania kryteriów zdrowotnych.