Krytycy zarzucali wcześniej opieszałość szczególnie władzom miasta Wuhan, w którym – jak się podejrzewa - pod koniec ubiegłego roku pojawił się nowy wirus. Gdy epidemia stała się problemem ogólnokrajowym, sekretarz partii w Wuhanie Ma Guoqiang ocenił, że władze powinny były zareagować szybciej.
Jeden z lekarzy w Wuhanie, który jeszcze pod koniec grudnia usiłował ostrzec kolegów po fachu przed epidemią wirusa wywołującego zapalenie płuc, był wśród ośmiu osób pouczonych przez policję, że nie powinni rozpowszechniać nieprawdziwych informacji.
Zdaniem Bogusza epidemia mogła zostać opanowana na poziomie lokalnym, a do jej rozwoju przyczynił się chiński system polityczny „z obsesją kontroli i nietolerancji dla wszelkiej niezależności”. „Zadziałała stara stalinowska recepta: stłucz termometr, to gorączka zniknie” - ocenił ekspert w rozmowie z PAP.
„W ChRL urzędnicy mówią między sobą, że +szefa boli głowa+. To eufemizm wskazujący, że +góra+ nigdy nie jest gotowa słyszeć złych informacji, które wymagałyby podjęcia jakichś działań. Zadziałało to zarówno w 2002 roku, na początku epidemii SARS, jak i teraz w Wuhanie. Dlatego urzędnicy woleli represjonować lekarzy, którzy starali się poinformować opinię publiczną o chorobie, niż alarmować górę” - wskazał Bogusz.
Według przekazanych we wtorek oficjalnych danych zarażenie koronawirusem z Wuhanu potwierdzono jak dotąd w Chinach u ponad 20 tys. osób, a 426 zmarło. Wuhan i okoliczne miasta objęto kwarantanną i praktycznie odcięto od świata. Zakażenia odnotowano również w około 25 krajach świata, a Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) ogłosiła międzynarodowy alert w związku z wirusem.
Stwierdzenie o „słabych punktach i niedostatkach” pojawiło się w komunikacie z posiedzenia Stałego Komitetu Biura Politycznego Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Chin (KPCh) w sprawie epidemii, opublikowanego przez agencję Xinhua w poniedziałek późnym wieczorem. Polecono w nim usprawnienie zarządzania kryzysami.
„Powszechny brak zaufania społecznego od dawna stanowi poważną przeszkodę rozwojową ChRL, ale teraz okazuje się, że w stanie kryzysu stanowi przeszkodę w jego rozwiązaniu. Wszyscy eksperci twierdzą, że zaufanie ludności jest warunkiem zwalczania wszelkich epidemii” - zauważył Bogusz.
Zwrócił przy tym uwagę, że pod rządami obecnego przywódcy Xi Jinpinga w Chinach przeprowadzono kampanię mającą na celu zniszczenie „wszelkich zrębów społeczeństwa obywatelskiego”, w tym organizacji pozarządowych (NGO). „W czasie SARS to w dużym stopniu NGO wymusiły na władzach działanie i były w stanie mobilizować opinię publiczną. Dzisiaj zostały uciszone, a równocześnie aparat kontroli mediów i internetu tłumi wszystkie niezależne głosy” - dodał.
Według Bogusza kwestia odpowiedzialności za brak szybkiej reakcji na epidemię będzie zależała od jej rozmiarów. „Wygląda na to, że teraz kozłem ofiarnym będą władze lokalne, a jeżeli to nie wystarczy, to spadną głowy z poziomu prowincjonalnego” - ocenił.