Szykują się duże zmiany dla pracowników pogotowia. Zmniejszy się liczba rejonów operacyjnych. Dla dyspozytorów oznacza to, że będą obsługiwać znacznie większe tereny niż dotychczas
Zgodnie z ustawą z 10 maja 2018 r. o zmianie ustawy o Państwowym Ratownictwie Medycznym (PRM) oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. z 2018 r. poz. 1115) od 1 kwietnia br. obowiązywać będzie nowa definicja rejonu operacyjnego – będzie on tożsamy z rejonem dyspozytorni medycznej. Czyli rejonów powinno być tyle samo, ile dyspozytorni. Poza tym od 1 kwietnia system ratownictwa ma zostać upaństwowiony. Artykuł 32 ustawy o PRM stanowi, że jednostkami systemu są tylko zespoły wchodzące w skład podmiotu leczniczego będącego SP ZOZ, jednostką bud żetową albo spółką kapitałową, w której co najmniej 51 proc. udziałów albo akcji należy do Skarbu Państwa lub jednostki samorządu terytorialnego. To wszystko oznacza, że wojewodowie musieli przygotować nowe plany działania systemu PRM dla swoich regionów, które będą obowiązywać od drugiego kwartału. Większość projektów jest już gotowa i czeka na zatwierdzenie przez resort zdrowia. Część uzyskała już akceptację.

Więcej pracy

Najwięcej zmian dotyczy rejonów operacyjnych. Są województwa, w których modyfikacje są znaczące. Przykładowo w woj. lubelskim liczba rejonów zmniejszy się z 14 do czterech; w dolnośląskim zamiast 12 rejonów będą dwa; po jednym rejonie – obejmującym całe województwo – będzie np. w warmińsko-mazurskim (zamiast ponad 20) oraz świętokrzyskim (w miejsce trzech dotychczasowych), a także w łódzkim (gdzie obecnie jest 20).
Burzliwe dyskusje towarzyszyły opracowywaniu planu dla Mazowsza. Wojewoda przekazał do konsultacji samorządom propozycję dwóch wariantów: z trzema lub pięcioma dyspozytorniami. Ostatecznie, po protestach m.in. zarządu województwa, zdecydowano się pozostawić obecną ich liczbę. Likwidacji ulec ma jeden rejon (w Grodzisku Mazowieckim), pozostanie pięć dyspozytorni oraz pięć rejonów. Powiaty z likwidowanego rejonu przypisano do trzech innych placówek – w Warszawie, Płocku i Radomiu.
Co takie zmiany oznaczają w praktyce? Określona dyspozytornia musi obsłużyć większy rejon. Powinno być to związane ze zwiększeniem zatrudnienia, ale nie wszędzie jest to możliwe z powodu braków kadrowych.
– Kiedyś kierowaliśmy karetki tylko do Warszawy, potem zaczęliśmy to robić dla Otwocka, Wołomina, Łomianek, później dostaliśmy kolejne miejscowości. A wszystko to obsługuje ta sama grupa ludzi. Zaczynałam od 40 karetek, teraz mam 87 – wylicza dyspozytorka z Warszawy.
Przyznaje, że trudniej jest dysponować zespołami w regionach, których się nie zna. – Wymaga to od nas większego skupienia, poznania specyfiki danego rejonu, szpitali w oddalonych miastach. Nie znamy lokalnych „smaczków”, które się przydają, gdy wysyła się karetkę – od której strony najlepiej dojechać, gdzie jest ślepa uliczka etc. To są dla nas niedogodności – dodaje.
Plany resortu zdrowia zakładają koncentrację dyspozytorni. Docelowo ma być ich 18 – po jednej w każdym województwie, poza Mazowszem i Śląskiem, gdzie będą mogły być po dwie. To jednak ma następować stopniowo – do końca 2027 r. Ich liczba jednak już się zmniejsza: obecnie funkcjonują 42, a jeszcze w 2016 r. było ich 103. W tym roku żaden z wojewodów nie planuje likwidacji.

Bez prywaciarzy

W niektórych województwach wyzwaniem może być eliminacja prywatnych karetek. Według danych MZ z systemu wypadnie 135 zespołów, które stanowią zabezpieczenie dla 2 mln osób. Status dysponenta utraci ok. 20 podmiotów, które posiadają teraz 9,2 proc. ogółu karetek. Największym graczem na tym rynku jest firma Falck, która ma ich ok. 90, głównie w woj. łódzkim.
Z informacji uzyskanych od wojewody łódzkiego wynika, że dwóch dysponentów spośród 10 to podmioty prywatne, co stanowi 32,07 proc. potencjału wszystkich zespołów. Jednak – w jego ocenie – w województwie istnieje wystarczający potencjał organizacyjny, sprzętowy i kadrowy, aby zapewnić sprawne funkcjonowanie systemu w zmienionych warunkach.
Z nowymi przepisami różnie sobie radzą w poszczególnych regionach. W woj. warmińsko-mazurskim, gdzie na 80 zespołów ratownictwa prywatnych jest 18 (w tym pięć wodnych), w grudniu ub.r. powstało konsorcjum, w skład którego wchodzą 22 podmioty publiczne. – Jego celem jest przygotowanie i złożenie oferty na realizację zadań ratownictwa medycznego w całym rejonie operacyjnym. Przedstawiciele konsorcjum poinformowali wojewodę, że są w stanie przejąć obsługę obszarów, na których do tej pory funkcjonowały podmioty prywatne – informuje Krzysztof Kuriata, dyrektor Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego w Urzędzie Wojewódzkim w Olsztynie. Jak dodaje, ogłoszenie konkursu nastąpi prawdopodobnie 22 stycznia. Jego zdaniem jedynym logistycznym problemem może być kwestia techniczna, przełożenie wyposażenia z karetek prywatnych (GPS-ów, tabletów) do nowych. – Myślę jednak, że sobie poradzimy – ocenia.
Na Dolnym Śląsku tylko jeden rejon był obsługiwany przez podmiot prywatny. Jednak, jak informuje Sylwia Jurgiel, rzeczniczka tamtejszego wojewody, zmienił on formułę prawną i się upaństwowił (51 proc. udziałów należy do samorządu powiatowego).
Resort zdrowia również zapewnia, że nie powinno być z tym problemów. I przekonuje, że pogotowie – podobnie jak chociażby straż pożarna – powinno być w rękach państwowych.
42 tyle obecnie jest dyspozytorni
18 tyle ma być docelowo dyspozytorni