Co najmniej kilkaset placówek leczniczych nie spełnia ustawowych wymogów sanitarnych i technicznych. To, czy będą dalej działać, zależy od inspekcji sanitarnej, która ma stwierdzić, czy nie zagrażają bezpieczeństwu pacjentów.
Wymogi, które muszą spełniać szpitale i przychodnie / Dziennik Gazeta Prawna



Do końca zeszłego roku szpitale i przychodnie miały czas, by spełnić warunki określone w rozporządzeniu ministra zdrowia z 26 czerwca 2012 r. w sprawie szczegółowych wymagań, jakim powinny odpowiadać pomieszczenia i urządzenia podmiotu wykonującego działalność leczniczą (Dz.U. poz. 739). Placówka, która nie spełnia tych warunków, jest wykreślana z rejestru.
Termin na dostosowanie się do tych przepisów był kilkakrotnie przekładany. W listopadzie zeszłego roku weszła w życie nowelizacja ustawy o działalności leczniczej (Dz.U. z 2016 r. poz. 1638 ze zm.), która zobligowała placówki niespełniające wymogów do wystąpienia o stosowną opinię do sanepidu. Te podmioty, które rozpoczęły tzw. program dostosowawczy, powinny były przed końcem roku poprosić inspekcję sanitarną o wydanie opinii, czy nie zagrażają bezpieczeństwu pacjentów.
Według danych Głównego Inspektoratu Sanitarnego w grudniu programy realizowało 3217 placówek różnego rodzaju – od szpitali po samodzielne praktyki lekarskie i pielęgniarskie. GIS szacował, że do końca roku programów nie zrealizuje 1400 z nich.
Setki placówek do sprawdzenia
Dotychczas, jak informuje Ministerstwo Zdrowia, do Państwowej Inspekcji Sanitarnej wpłynęło kilkaset wniosków. Są one w trakcie rozpatrywania.
– Opinia państwowego inspektora sanitarnego nie wydłuża okresu dostosowawczego. On tylko ocenia, czy niezgodności w podmiocie leczniczym mają wpływ na zdrowie i bezpieczeństwo pacjenta – przypomina Jan Bondar, rzecznik GIS. Ich usunięcie jest odrębnym postępowaniem administracyjnym, w którym zostanie wyznaczony termin na doprowadzenie podmiotu do stanu wymaganego przepisami.
Bazą do wydania opinii będzie analiza ryzyka, którą placówki powinny dołączyć do wniosku. – Szczególną uwagę będziemy zwracać na bezpieczeństwo biologiczne – przenoszenie biologicznych czynników chorobotwórczych, właściwą sterylizację i dekontaminację; wyposażenie sal i bloków operacyjnych, w tym również właściwą wentylację, oraz zapewnienie rezerwowych źródeł zasilania w energię i wodę – zapowiada rzecznik GIS. Opinia będzie dotyczyła wyłącznie czynników, które mają wpływ na bezpieczeństwo pacjentów, kwestie np. ochrony przeciwpożarowej, budowlane czy BHP nie będą w niej uwzględniane.
Na podstawie opinii organ rejestrowy, czyli wojewoda, wyważy za i przeciw, dopiero wtedy będzie mógł wydać decyzję o dalszych losach placówki.
W przypadku opinii stwierdzającej, że niespełnianie wymagań nie stanowi zagrożenia, podmiot będzie mógł dalej funkcjonować w dotychczasowej strukturze. Jeśli zaś placówka, która uzyska negatywną opinię, nie podejmie żadnych działań, organ prowadzący rejestr powinien wszcząć postępowanie w sprawie jej wykreślenia.
Stare budynki, duże problemy
Jacek Krajewski, prezes Federacji Związków Pracodawców Ochrony Zdrowia „Porozumienie Zielonogórskie”, przyznaje, że skala problemu jest bardzo duża. – To trzeba mądrze i bezpiecznie załatwić – ocenia.
– Musimy pamiętać, że wiele placówek, zwłaszcza szpitali, funkcjonuje w starych budynkach, gdzie spełnienie warunków rozporządzenia jest niezwykle trudne i kosztowne, wymaga wręcz zmian strukturalnych – mówi Krajewski. A często są to jednostki niezbędne w danej społeczności lokalnej, nie można ich zamknąć na czas remontu lub przenieść. Szef PZ zwraca uwagę, że czas na dostosowanie do warunków rozporządzenia przedłużano od lat, były okresy przejściowe, ale to nie rozwiązało problemu. – Prawdopodobnie nowa formuła – że może zostać tak, jak jest, byle zapewnić bezpieczeństwo pacjentom – umożliwi dalsze funkcjonowanie tych jednostek. Ale pewnie z biegiem czasu i możliwości, także finansowych, będą one musiały się dostosować do wymogów rozporządzenia i realizować programy dostosowawcze – ocenia Krajewski.
Zwraca uwagę, że procedura wydawania opinii nie jest do końca jasna, w związku z czym problemy mają i szefowie placówek, i pracownicy sanepidu. Jego zdaniem sytuacja jest trudna również dla urzędników, w których rękach znajdą się losy wielu placówek. – Wszystko zależy od tego, w jaki sposób podejdą do tego służby. Czy na przykład brak windy zdyskwalifikuje placówkę? Owszem, ze względu na osoby z niepełnosprawnością windy powinny być, ale nie każda jednostka je zapewniła – mówi Krajewski.
Na to, że nie określono kryteriów, jakimi ma się kierować Państwowa Inspekcja Sanitarna przy wydawaniu swoich opinii, zwracała uwagę jeszcze w grudniu Naczelna Rada Lekarska. Jej zdaniem rodzi to duże ryzyko arbitralności decyzji i ich niejednolitego stosowania w poszczególnych rejonach kraju. NRL wskazywała też, że nie przewidziano wyraźnej możliwości wniesienia przez podmiot leczniczy odwołania od opinii sanepidu, przez co kwestia zaskarżenia niekorzystnego stanowiska będzie dyskusyjna. Samorząd lekarski domagał się zmiany przepisów, alarmując, że zagrożone jest dalsze funkcjonowanie wielu placówek, które nie spełniają wymogów, a to może skutkować ograniczeniem dostępu pacjentów do świadczeń.

Na razie wnioski od podmiotów niespełniających kryteriów są analizowane. Dopiero po ich rozpatrzeniu okaże się, ilu placówkom grozi zamknięcie. Jak zapewnia Milena Kruszewska, rzeczniczka Ministerstwa Zdrowia, zarówno resort, jak i Główny Inspektorat Sanitarny prowadzą stały monitoring tego procesu.