- Obecnie najwięcej uwagi poświęcamy e-recepcie. Większość mamy już zbudowaną, teraz zostały procesy uruchamiania, poprawiania i dostosowywania tego rozwiązania - mówi Marcin Węgrzyniak.
/>
Rozstrzygnięcie ostatniego przetargu na dokończenie P1 przesuwa się o miesiąc. Zostaje coraz mniej czasu do końca. Czy to nie zagrozi projektowi?
Marcin Węgrzyniak: Zdążymy. Wkalkulowaliśmy opóźnienie w wyniku potencjalnych odwołań przy wyborze wykonawców. Ważne, że prace cały czas trwają i już w lutym uruchomimy pilotaż e-recepty, bo nad tą częścią systemu pracują wybrane wcześniej zespoły programistyczne. Ale nie tylko ta ważna funkcjonalność zostanie uruchomiona. Po raz pierwszy w historii tego projektu udostępniliśmy środowisko integracyjne firmom informatycznym obsługującym m.in. apteki oraz systemy szpitalne czy gabinety lekarskie. Dzięki temu mogą sprawdzić, jak system działa, jak łączy się z używanym przez nie oprogramowaniem, czy są kompatybilne. W efekcie mamy już wszystkich dostawców systemów dla rynku medycznego podłączonych do tego środowiska. I do tej pory, w ramach testów tej funkcjonalności, mamy już na tym środowisku ok. 80 prawidłowo zapisanych e-recept.
Co z całego systemu jest już gotowe?
Zgodnie z nową formułą realizacji, projekt P1 został podzielony na mniejsze części. Obecnie najwięcej uwagi poświęcamy pierwszej z funkcjonalności, czyli e-recepcie. Większość mamy już zbudowaną, teraz zostały procesy uruchamiania, poprawiania i dostosowywania tego rozwiązania. Razem z e-receptą kończymy też prace nad warstwą dostępową dla pacjenta, czyli Internetowym Kontem Pacjenta. I co bardzo ważne, zostały nam jeszcze testy bezpieczeństwa i testy wydajności. Obowiązek ustawowy wystawiania e-recepty wejdzie w życie od początku 2020 r., ale już od lutego 2018 r. będzie można korzystać z tej e-usługi w ramach pilotażu.
System w praktyce zadziała tylko, gdy masowo zaczną z niego korzystać i apteki, i pacjenci.
O apteki bym się nie martwił, one wszystkie są już zinformatyzowane, rynek jest mocno konkurencyjny, a więc walcząc o klienta, będą gotowe na takie ułatwienia. Co do pacjentów, to oczywiście wiele zależy od tego, jak bardzo spopularyzuje się profil zaufany. Ale trzeba przyznać, że Ministerstwo Cyfryzacji mocno nad tym pracuje. Szczególnie ważne było podpisanie umów z bankami, by można za ich pośrednictwem zakładać PZ bez wychodzenia z domu. Już 24 mln klientów bankowości ma taką możliwość.
Plan wygląda optymistycznie, ale co z pieniędzmi na wykonanie? CPPC odmówiło zatwierdzenia projektu pod dotacje i nakazało go poprawić.
Owszem, projekt przekazano nam do poprawek. Uznano, że nasze opisy są na niewystarczającym poziomie szczegółowości. Takie uwagi się pojawiają, a my mamy czas do połowy września na złożenie poprawek. Nie widzę tu wielkiego ryzyka. I tak planujemy umowę z wykonawcami na tę część prac podpisać do końca roku.
Uwagi dotyczyły m.in. tego, że CSIOZ nie uaktualnił prognoz dotyczących e-zdrowia.
My takie analizy już szykowaliśmy dla KE na przełomie 2015 i 2016 r. I w naszej ocenie były wystarczająco aktualne.
Mówi pan, że macie jeszcze dużo czasu do końca roku na zamknięcie tych kwestii. Ale przecież trzy miesiące w administracji to niewiele czasu.
Ale wszyscy wiedzą, że to jest bardzo istotny projekt. Dodatkowo pamiętajmy, że wciąż pracujemy na tym, co wcześniej przygotowano w ramach projektu, i zakresie systemów, i infrastruktury. Jeszcze w 2013 r. wydano 120 mln zł na serwery. I są one gorsze niż te, które można by kupić dzisiaj.
Gdyby nie ten sprzęt, to jak mogłaby wyglądać obecnie budowa P1?
Być może – podobnie jak Ministerstwo Finansów stworzyło jednolity plik kontrolny – system powstałby w chmurze. Zresztą planujemy, że w 2020 r. trzeba będzie podjąć konkretne decyzje, co z tą infrastrukturą. Już nie będziemy przedłużać gwarancji u producentów, bo to będzie sprzęt siedmioletni. Być może będzie wtedy już działać chmura administracji, nad którą pracuje resort cyfryzacji, a może przeniesiemy się do prywatnej. Na razie pracujemy na tym, co mamy.