Prezes Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego prof. Agata Szulc uczestniczyła w VIII Konferencji „Psychiatria. Aktualności ze świata”. Eksperci biorący udział w wydarzeniu zwrócili uwagę na coraz większe zapotrzebowanie na leczenie psychiatryczne, w tym szczególnie depresji.
Według raportu EZOP z 2012 r. co najmniej jedno zaburzenie psychiczne w ciągu całego życia wystąpiło u co najmniej 23,4 proc. Polaków, czyli u co najmniej 6 mln osób.
Z danych przedstawionych podczas obrad wynika, że obecnie z powodu różnego typu zaburzeń psychicznych ambulatoryjnie leczonych jest w naszym kraju 2 mln osób, a 200 tys. objętych jest opieką szpitalną.
Leczenie szpitalne wciąż dominuje w naszym kraju w niektórych schorzeniach psychiatrycznych, takich jak schizofrenia. „Nawet w takich krajach jak Włochy aż 70 proc. pacjentów w jakimś okresie tej choroby nadal jest hospitalizowanych” – powiedziała prof. Agata Szulc.
Dr hab. Adam Wichniak z Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie, powiedział, że w leczeniu schizofrenii dostępne są skuteczne leki, nie wystarczy jednak odpowiednio je dobrać, muszą być jeszcze stosowane przez pacjentów i to przez długi czas. „Jedynie dobra współpraca chorego z lekarzem pozwala znacznie zmniejszyć ryzyko nawrotu tej choroby i hospitalizacji” – powiedział. Dodał, że „przerwanie leczenia jest największym wrogiem lekarza”.
Z danych przedstawionych przez specjalistę wynika, że schizofrenia nawraca u 80 proc. chorych, którzy nie stosowali leczenia farmakologicznego. W przypadku pacjentów przyjmujących leki zdarza się to u co drugiego z nich. „Każdy epizod schizofrenii jest toksyczny dla mózgu chorego, ponieważ uszkadza istotę szarą, a to z kolei pogarsza codzienne funkcjonowanie chorego i zwiększa ryzyko wystąpienia oporności na leczenie” – wyjaśniał dr Wichniak.
Dla poprawy skuteczności leczenia w schizofrenii coraz częściej stosuje się leki długodziałające, podawane w iniekcjach. Często pozwalają one również uchronić chorego przed pobytem w szpitalu. Do niedawna dostępne były leki psychotyczne podawane co dwa tygodnie, a nie codziennie. Potem częstotliwość ich stosowania wydłużono do czterech tygodni. „Obecnie wprowadzane są leki podawane jedynie raz na kwartał, czyli zaledwie cztery razy w roku” – podkreślił dr Wichniak.
Dr Sławomir Murawiec z Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego przekonywał, że zmienia się koncepcja leczenia depresji. „Nie chodzi już tylko o to, żeby skutecznie leczyć tę chorobę, ważne jest dopasowanie terapii do indywidualnej sytuacji życiowej chorego, jego potrzeb i oczekiwań” – podkreślił.
Farmakoterapia depresji jest skuteczna u 70-75 proc. chorych. Zdarza się jednak, że lek został dobrze dobrany, ale nagle przestał działać, albo jest już niewystarczający. Zdarza się również, że terapia była efektywna w szpitalu, lecz przestała działać po jego opuszczeniu przez chorego. Powodem jest właśnie to, że w życiu codziennym lub po zmianie sytuacji życiowej chorego, niezbędne jest zastosowanie innych leków.
„Inna jest sytuacja chorego, który pracuje w korporacji niż osoby, która przebywa na emeryturze. Do każdej z nich trzeba dopasować odpowiednie leki” – podkreślił dr Murawiec. Przekonywał, że jest to możliwe, ponieważ dostępnych jest wiele leków przeciwdepresyjnych, a nawet te o podobnym działaniu mają nieco inną specyfikę farmakologiczną.
„Jedne leki działają bardziej zobojętniająco, ułatwiają zachowanie dystansu, zmniejszają złość i drażliwość, z kolei inne bardziej wpływają na motywację i podejmowanie decyzji, zmniejszają konfliktowość i pomagają budować dobre relacje z innymi osobami” – tłumaczył dr Murawiec. Specjalista przyznał, że w tak selektywnym leczeniu potrzebne jest doświadczenie, ale jest ono możliwe i poprawia skuteczność terapii.
Na pytanie PAP, czy lekami przeciwdepresyjnymi można nieco modyfikować osobowość również osób zdrowych, dr Murawiec wyjaśnił, że prowadzono badania w tym zakresie. „Sugerują one, że jest to możliwe” – przyznał. Dodał jednak, że chodzi głównie o to, żeby pomóc osobom zmagającym się z zaburzeniami psychicznymi.