Resort turystyki nie przygotował ustawy. Jeśli zbankrutuje touroperator, nikt nie ściągnie jego klientów z zagranicy.
Upadłości biur podróży i linii lotniczych w 2012 r.
/
Dziennik Gazeta Prawna
Nie ma nikogo, kto zająłby się ściąganiem turystów z zagranicy w razie upadłości biura podróży. Marszałkowie województw zapowiadają, że ograniczą się jedynie do uruchomienia pieniędzy z gwarancji ubezpieczeniowych.
– Jako beneficjent gwarancji uruchomimy ją i przekażemy pieniądze z ubezpieczenia właścicielowi biura podróży – wyjaśnia Tomasz Wiktor, dyrektor departamentu sportu i turystyki Urzędu Marszałkowskiego Województwa Wielkopolskiego.
To oznacza, że jeśli kwota gwarancji będzie za niska albo biuro przestanie istnieć, turyści będą mieli problem z powrotem do kraju.
– Przywiezienie ich do Polski nie jest naszym zadaniem – wyjaśnia Izabela Stelmańska, zastępca dyrektora departamentu kultury, promocji i turystyki Urzędu Marszałkowskiego Województwa Mazowieckiego.
Marszałkowie nie chcą się zajmować przywozem turystów, bo w trakcie ostatniego sezonu musieli z budżetów samorządów wojewódzkich wyłożyć na ten cel pół miliona złotych. – Ministerstwo Sportu i Turystyki stwierdziło wówczas, że niepotrzebnie ściągaliśmy ludzi, trzeba było ich zostawić na krawężnikach w Hurgadzie, Szarm el-Szejk i Turcji – zaznacza Wiktor.
Siedzę w weekend na dyżurze w urzędzie i modlę się, aby nie upadło żadne biuro podróży – zdradza Tomasz Wiktor, dyrektor departamentu
sportu i turystyki wielkopolskiego urzędu marszałkowskiego.
Ministerstwo Sportu dotąd nie rozstrzygnęło, kto ma pomagać polskim turystom w powrocie do kraju w razie bankructwa touroperatora, który wysłał ich za granicę.
– Resort miał prawie rok, aby uzupełnić lukę w przepisach, wyznaczyć kogoś, kto zajmie się organizacją
pomocy, jeśli np. właściciel zniknie z pieniędzmi biura, ale nie zdołał tego zrobić – wyjaśnia Tomasz Wiktor. – Nie wiadomo też, kto miałby za powrót tych turystów zapłacić – dodaje.
Na początku wakacji Ministerstwo Sportu i Turystyki ogłosiło, że to Polska Organizacja Turystyki ma organizować akcję ściągania naszych obywateli z zagranicznych kurortów w razie finansowych tarapatów biura podróży. Stało się to po tym, jak marszałkowie zapowiedzieli, że oni tego robić nie będą. Ustawy o działalności turystycznej, w której wskazano by POT jako jednostkę odpowiedzialną za pomoc turystom, jednak nie zmieniono. Z kolei marszałkowie nie podpisali żadnych porozumień z organizacją, bo uznali, że nie są do tego uprawnieni. – Ministerstwo Sportu i Turystyki stwierdziło, że pomoc turystom nie jest naszym zadaniem, nie możemy więc nikomu tego zlecić – wyjaśnia Izabela Stelmańska, zastępca dyrektora departamentu kultury, promocji i turystyki Urzędu Marszałkowskiego Województwa Mazowieckiego.
Co więcej, marszałek jako beneficjent gwarancji ubezpieczeniowej biura podróży pochodzące z niej pieniądze może przekazać tylko właścicielom tego biura. POT zaś nie dysponuje żadnym budżetem, z którego mogłaby w razie braku środków dołożyć pieniądze na akcję pomocy turystom. Te miałyby pochodzić ze specjalnego funduszu, który stworzą touroperatorzy.
– Przygotowany przez Ministerstwo Sportu i Turystyki projekt założeń do ustawy o Turystycznym Funduszu Gwarancyjnym przewiduje, że zadania z zakresu organizacji powrotu do kraju klientów niewypłacalnych biur podróży miałby realizować właśnie Turystyczny Fundusz Gwarancyjny – wyjaśnia Katarzyna Kochaniak, rzecznik resortu sportu. – Projekt jest obecnie na etapie uzgodnień międzyresortowych, trudno powiedzieć, kiedy zostanie przyjęty przez parlament – dodaje.
Co do czasu wejścia jego zapisów w życie? Na to pytanie odpowiedzi z ministerstwa nie otrzymaliśmy.
W tym roku upadły dwa biura – GTI i R’Tur. Obydwa jednak otoczyły swoich klientów opieką, organizując im bezpieczny powrót do kraju. Co się stanie, jeśli w tarapaty finansowe popadnie touroperator, który nie będzie w stanie bądź nie zechce zadbać o swoich klientów? – Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie – przyznaje Stelmańska. Wiktor dodaje, że trudno w obecnej sytuacji oczekiwać od marszałków, że będą na własny koszt ściągali z zagranicy ludzi. – Nikt nie może mieć do nas pretensji, że postępujemy zgodnie z prawem, skoro rok temu dostaliśmy po łapach za to, że naciągaliśmy przepisy i płaciliśmy za powroty ludzi – zaznacza Tomasz Wiktor.
W ubiegłym roku urzędy marszałkowskie województw mazowieckiego, wielkopolskiego i śląskiego z własnej kieszeni wydały prawie 0,5 mln zł na pomoc turystom. Nikt im tych pieniędzy nie oddał, a regionalne izby obrachunkowe uznały, że te wydatki zostały dokonane niezgodnie z prawem.
MSZ może pożyczyć pieniądze na powrót
Ministerstwo Spraw Zagranicznych zapewnia, że pomaga Polakom w trudnej sytuacji poprzez swoje wydziały konsularne w placówkach na całym świecie. Konsul może np. pośredniczyć w nawiązaniu kontaktu z krewnymi lub znajomymi w Polsce w celu przekazania pieniędzy. Może też wypłacić wnioskującemu kwotę, jaka zostanie wpłacona przez krewnych lub znajomych na konto MSZ w Warszawie. W szczególnie uzasadnionych przypadkach rodacy mogą liczyć na pomoc finansową, niezbędną do powrotu do Polski najtańszym środkiem transportu, o ile turysta zobowiąże się do zwrotu pożyczki po powrocie.