Cotygodniowe decyzje brytyjskiego rządu dotyczące przywrócenia kwarantanny w przypadku przyjazdu z poszczególnych krajów odnoszą się tylko do Anglii, natomiast o tym, czy mają ją odbyć przyjeżdżający do Szkocji, Walii i Irlandii Północnej decydują tamtejsze rządy. Wprawdzie w kilka razy zdarzało się, że szkocki rząd uprzedzał pozostałe i jako pierwszy zdejmował jakieś państwo z listy bezpiecznych, ale pozostałe zwykle szły jego śladem i do tej pory lista była spójna.
Tymczasem w tym tygodniu zapanował w tym względzie kompletny chaos. We wtorek wieczorem Szkocja poinformowała, że od czwartku rano przywrócona zostaje kwarantanna dla przyjeżdżających z Grecji. Zgodnie z dotychczasowym modelem działania spodziewano się, że od soboty rano kwarantanną zostaną objęci wszyscy przyjeżdżający do Wielkiej Brytanii z Grecji - a także z Portugalii, gdzie wskaźnik nowych zakażeń koronawirusem przekroczył 20 na 100 tys. mieszkańców, co do tej pory było dla brytyjskiego rządu punktem granicznym.
W czwartek po południu brytyjski minister transportu Grant Shapps zapowiedział, że na razie nie będzie zmian w liście bezpiecznych krajów. Wkrótce potem rząd walijski ogłosił, że od godz. 4 rano w piątek przywrócona zostaje kwarantanna dla przyjazdów z Portugalii, ale z wyłączeniem Madery i Azorów, z Gibraltaru, Polinezji Francuskiej i sześciu greckich wysp (Krety, Zakynthos, Lesbos, Mykonos, Paros i Andiparos). Z kolei rząd szkocki, wprowadził ją dla przyjeżdżających z całej Portugalii i Polinezji Francuskiej, ale w obu przypadkach zacznie ona obowiązywać 24 godziny później, czyli o 4 rano w sobotę. Żadnych zmian na liście nie wprowadził natomiast rząd północnoirlandzki.
Brak porozumienia pomiędzy poszczególnymi częściami Zjednoczonego Królestwa w sprawie kwarantanny został mocno skrytykowany przez branżę turystyczną, a także przez Brytyjczyków przebywających obecnie w krajach, których dotyczą te decyzje. Jak wskazują, prowadzi to do jeszcze większego chaosu niż miał miejsce w poprzednich tygodniach, gdy głównym przedmiotem krytyki było to, że decyzja o kwarantannie wchodziła w życie zaledwie ok. 30 godzin po jej ogłoszeniu. To z kolei powodowało drastyczny wzrost cen biletów lotniczych i kolejowych, gdyż wiele osób próbowało wrócić jeszcze przed jej wejściem w życie.