Choć część z nas planuje urlop, nie wszystkim uda się wyjechać tam, gdzie by chcieli
Epidemia wpływa nie tylko na codzienne życie Polaków, ale też ich ambicje i pragnienia. Doskonałym przykładem są wakacje; 36 proc. ankietowanych zamierza je spędzić w domu. Na urlop w kraju zdecyduje się 47 proc., a tylko 13 proc. wciąż liczy na zagraniczne wczasy – wynika z sondażu opracowanego na zlecenie DGP. Zapytaliśmy również, jak wyglądałyby wakacje respondentów, gdyby nie epidemia. Podboje zagraniczne stanowiłyby główny punkt programu. Wybrałoby się na nie niemal trzy razy więcej osób, bo 38 proc. Jednocześnie w Polskę wyjechałoby w sumie 39 proc. osób, a w domu zostało 25 proc., czyli o 11 pkt. proc. mniej niż obecnie.
– Koronawirus zmienił tryb życia Polaków. Wpłynął nie tylko na preferencje, ale i możliwość wyboru w związku ze zmianą zasobności portfeli. Rozbudzone przed epidemią marzenia o zagranicznym podróżowaniu, a ten trend z każdym rokiem nasilał się w związku z koniunkturą gospodarczą, trzeba teraz odłożyć – mówi psycholog społeczny prof. Zbigniew Nęcki. Może to mieć konsekwencje dla zdrowia psychicznego. Nie będziemy w pełni zadowoleni z zaplanowanego wypoczynku, co docelowo może przełożyć się na wydajność w pracy i wywołać napięcia w rodzinie.
– Można mieć nadzieję, że zadziała teoria dysonansu poznawczego, zgodnie z którą człowiek, gdy nie ma tego, co lubi, zaczyna cenić to, co ma. Istnieje nadzieja, że zaczniemy dorabiać ideologię do możliwości, które stwarza nam obecna sytuacja. Jeśli tak się stanie, zaczniemy modyfikować przekonania na temat spędzonego urlopu, czyli postrzegać go za udany – tłumaczy Nęcki.
Inaczej na sprawę patrzy prof. Ireneusz Krzemiński związany z Instytutem Socjologii UW. Według niego izolacja bardzo nam już doskwiera. – Każdy wyjazd będzie radością i odskocznią od codzienności, więc będzie korzystny z psychologicznego punktu widzenia. Choć niepozbawiony lęku, bo chorych na COVID-19 wciąż przybywa, co może wpływać na jakość wypoczynku – dodaje.
Dane dotyczące planów wakacyjnych mogą przyprawić o ból głowy przedstawicieli branży turystycznej. Ta musi się szykować na gorszy rok. Dotyczy to zwłaszcza turystyki wyjazdowej, która w ostatnich latach przeżywała rozkwit. W ubiegłym roku, według Instytutu Badań Rynku Turystycznego TravelDATA, na urlop za granicę wybrało się 3,17 mln Polaków. – W tym roku nPSAV_bigphotoależy oczekiwać 65-proc. spadku, czyli powrotu do poziomów sprzed 13 lat – uważa Andrzej Betlej z TravelDATA. I tłumaczy, że I kw. zakończył się na poziomie równym temu w 2019 r. Potem przyszła zapaść. Itaka przyznała, że przez ostatnie tygodnie sprzedawała po 10–15 miejsc dziennie, a w kwietniu 2019 r. było to ok. 5 tys. na dzień.
– Wygląda na to, że latem uda się zrealizować sprzedaż na poziomie 25 proc. tego, co w ubiegłe wakacje. I to pod warunkiem, że w lipcu zostaną odblokowane granice. Kluczowa będzie jesień. Jeśli sezon zimowy nie wystartuje, czyli popyt spadnie rok do roku, spadki w turystyce wyjazdowej mogą być ostatecznie wyższe – dodaje Betlej.
Dla rynku oznacza to mniej biur podróży, które mogą bankrutować albo zawieszać działalność. To ostatnie już się dzieje. Jak wynika z danych Turystycznego Funduszu Gwarancyjnego, w marcu i kwietniu na zawieszenie działalności zdecydowały 664 podmioty. Rok temu o tej porze było ich 380. Na koniec kwietnia w kraju było niemal 5000 aktywnych biur podróży.
– Z rynku będą znikać przede wszystkim mali gracze. Duże biura powinny sobie poradzić, choć wiele zależy od pomocy, jaka zostanie im udzielona – dodaje Betlej.
Nie obędzie się też bez strat dla krajowej turystyki, w tym przede wszystkim właścicieli obiektów noclegowych. Szacuje się, że w ich przypadku obecny rok będzie o 50 proc. gorszy od ubiegłego. Pewne nadzieje mogą wiązać z planowanym rządowym bonem turystycznym. Jak wynika z danych portalu Travelist.pl, dodatkowe środki skłoniłyby do wyjazdu 54 proc. respondentów, którzy deklarowali, że nie mają w planach wyjazdu lub są niezdecydowani. 73 proc. badanych stwierdziło, że w pierwszej kolejności przeznaczyłoby bon na letni wyjazd z rodziną, a 28 proc. na krótki wypad weekendowy.