– Problem dotyczący opłaty mocowej jest bardzo duży. W miastach z metrem czy dużą liczbą tramwajów stanowi ona już prawie 30 proc. wydatków przedsiębiorstw komunikacji miejskiej na energię elektryczną – mówi Marcin Zawadka z Izby Gospodarczej Komunikacji Miejskiej. Koszt opłaty mocowej rośnie z roku na rok wraz z kosztami energii. W 2021 r. Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne we Wrocławiu wydało na energię elektryczną 10,7 mln zł, z czego 3,1 mln to były koszty opłaty mocowej. W 2023 r. prąd dla tramwajów i autobusów elektrycznych kosztował miasto prawie 16 mln zł. Z tego 4 mln to była opłata mocowa. Tramwaje Warszawskie w 2023 r. na energię elektryczną wydały 23,3 mln zł, z czego koszty opłaty mocowej wyniosły 6,8 mln zł.
Izba zwraca uwagę, że zgodnie z decyzją prezesa Urzędu Regulacji Ener getyki od 1 stycznia 2025 r. opłata mocowa rośnie o kolejne 11 proc. – Te rosnące koszty często nie są bez znaczenia dla podnoszenia cen biletów komunikacji miejskiej. Włodarze kolejnych miast są zmuszeni wprowadzać podwyżki – dodaje Zawadka.
Niedawno podwyżkę cen biletów ogłosił Poznań. Od września przyszłego roku cena biletów 15-, 45- i 90-minutowych rośnie o złotówkę (do 5, 7 i 9 zł). Jako powód jest podawany m.in. wzrost cen energii. W październiku ceny biletów o kilka, kilkanaście procent podwyższyła Górnośląsko-Zagłębiowska Metropolia.
IGKM w piśmie do prezesa URE zwróciła się z wnioskiem o zmniejszenie lub całkowite zniesienie obowiązku wnoszenia opłaty mocowej przez przedsiębiorstwa komunikacji miejskiej. Izba zwraca uwagę, że to jest kolejne wyraźne obciążenie, które muszą ponosić miasta, a sukcesywny wzrost cen energii coraz bardziej utrudnia zapewnianie mieszkańcom wygodnego transportu. „Komunikacja publiczna jest natomiast najbardziej dogodną, wydajną i przystępną cenowo formą transportu w miastach, które walczą z zakorkowanymi ulicami i nadmiarem samochodów prywatnych” – pisze IGKM.
Opłata mocowa jest naliczana na mocy ustawy przyjętej w 2017 r. Głównym uzasadnieniem jej wprowadzenia była potrzeba zapewnienia stabilności i bezpieczeństwa dostaw energii elektrycznej. Chodzi o to, by mieć stałe dostawy prądu np. w sytuacjach, kiedy pogoda uniemożliwia jego wytwarzanie z OZE. Stawka opłaty mocowej jest uzależniona od ilości energii elektrycznej pobranej z sieci w dni robocze w godz. 7–22. IGKM zwraca uwagę, że właśnie w tych godzinach przedsiębiorstwa komunikacji miejskiej zużywają najwięcej prądu, bo obsługują poranny i popołudniowy szczyt komunikacyjny.
Urząd Regulacji Ener getyki zaznacza, że adresatem apelu IGKM powinno być raczej Ministerstwo Klimatu. – Problemem chcemy niedługo zainteresować posłów. Wspólnie wystąpimy do rządu, żeby zajął się sprawą na poziomie ustawy – przyznaje Marcin Zawadka.
Postulaty izby popiera Związek Miast Polskich. – Koszty energii to dla miast duży problem. Postulat zniesienia opłaty mocowej dla przedsiębiorstw komunikacji miejskiej jest jak najbardziej godny poparcia. Trzeba rozmawiać na ten temat z parlamentarzystami i przedstawicielami rządu – mówi Marek Wójcik z ZMP. Przyznaje, że komunikacja miejska wymaga zmian podejścia ze strony rządzących. – Od dłuższego czasu staramy się, by realizowany przez miasta transport podmiejski podlegał dofinansowaniu z Funduszu Rozwoju Przewozów Autobusowych. Na to jednak wciąż nie ma zgody – zaznacza Marek Wójcik. Skutek jest taki, że gminy ościenne często przejmują obsługę połączeń wokół dużych miast. Mieszkańcy tracą jednak „wspólny bilet” na komunikację miejską. ©℗
Droga energia utrudnia zapewnianie mieszkańcom wygodnego transportu