Przewozy taxi zamawiane za pośrednictwem aplikacji mobilnych spełniają wszelkie warunki do budowy zrównoważonej mobilności w miastach. Na horyzoncie są jednak nowe przepisy, które mogą pokrzyżować plany samorządów w tym zakresie

W połowie czerwca wchodzi w życie regulacja, której celem jest włączenie wszystkich kierowców świadczących przewozy taxi, także tych pochodzących z zagranicy, do polskiej bazy Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców (CEPiK). Ma to umożliwić ewidencję wykroczeń drogowych, a także przyznawanie punktów karnych. Zdaniem ekspertów, choć zamierzenie jest słuszne, to w praktyce może mieć poważne konsekwencje dla rynku przewozów osób taxi, a co za tym idzie – też dla miast.

W praktyce oznacza to wymaganie wobec kierowców taxi posiadania polskiego prawa jazdy, a o jego otrzymanie może ubiegać się osoba przebywająca w Polsce co najmniej przez 185 dni. Po odczekaniu tego czasu, wbrew pozorom, nie trzeba wykonywać dodatkowych testów czy egzaminów, wystarczy ten czas odczekać i wymienić prawo jazdy na polskie.

– Cudzoziemcy, którzy przyjeżdżają do pracy w Uberze, Bolcie czy we FreeNow, przebywają w naszym kraju zwykle krócej niż sześć miesięcy. Dla nich Polska zwykle jest przystankiem w drodze dalej na Zachód – mówi Maciej Mysona, dyrektor rozwoju biznesu w TOR. Zatem, jak dodaje, wielu cudzoziemców zostanie wykluczonych z pracy na taxi.

Ale to niejedyna przeszkoda. W zależności od specyfiki kraju, z którego pochodzi kierowca, czas oczekiwania na wydanie polskiego prawa jazdy może się wydłużyć, nawet do pięciu miesięcy. Wiąże się to bowiem z koniecznością potwierdzenia posiadanych przez kierowcę uprawnień w odpowiednim urzędzie państwa, przez które zostały one wydane.

Poza tym w przypadku cudzoziemców mających prawo jazdy wydane w państwie, które nie przystąpiło do konwencji o ruchu drogowym (Konwencja genewska o ruchu drogowym z 1949 r. i Konwencja wiedeńska o ruchu drogowym z 1968 r.), dodatkowym warunkiem otrzymania polskiego prawa jazdy jest złożenie z wynikiem pozytywnym części teoretycznej egzaminu państwowego i przedstawienie uwierzytelnionego tłumaczenia zagranicznego dokumentu. Tymczasem w Polsce egzamin teoretyczny można zdawać jedynie po polsku, angielsku i niemiecku, a od niedawna również po ukraińsku. To stanowi wyzwanie dla obcokrajowców nieznających tych języków w stopniu umożliwiającym poprawne zrozumienie zadawanych pytań. Bariera językowa może być problemem także w momencie zakładania profilu kandydata na kierowcę (PKK), niezbędnego do umówienia terminu i przystąpienia do egzaminu. Tymczasem zarówno formularze, które należy w tym celu wypełnić w formie tradycyjnej, jak i dostępne w formule elektronicznej (Elektroniczna Skrzynka Podawcza PWPW) utworzono jedynie w wersji polskojęzycznej. Niemniej jednak obecnie zdecydowana większość zagranicznych kierowców taxi w Polsce pochodzi z krajów objętych konwencjami, nie dotyczą ich więc obowiązki egzaminacyjne.

Nowe przepisy służą tylko zamianie jednego dokumentu na drugi. Nie mają nic wspólnego ze zwiększeniem bezpieczeństwa, które leży u ich podstawy. Przypomnijmy, są pokłosiem przestępstw obyczajowych, do których swego czasu dochodziło w taksówkach. Od tego czasu jednak pośrednicy aplikacyjni wdrożyli rozwiązania mające na celu zapewnienie wyższego poziomu bezpieczeństwa pasażerom przewozów taxi zamawianych przez aplikacje – podkreśla Maciej Mysona

– Nowe przepisy służą tylko zamianie jednego dokumentu na drugi. Nie mają nic wspólnego ze zwiększeniem bezpieczeństwa, które leży u ich podstawy. Przypomnijmy, są pokłosiem przestępstw obyczajowych, do których swego czasu dochodziło w taksówkach. Od tego czasu jednak pośrednicy aplikacyjni wdrożyli rozwiązania mające na celu zapewnienie wyższego poziomu bezpieczeństwa pasażerom przewozów taxi zamawianych przez aplikacje. W 2023 r. zgłoszono już o połowę mniej przypadków przestępstw na osobach korzystających z takiej usługi, bo 14 w skali całego kraju, a mówimy tutaj o milionach przejazdów – podkreśla Maciej Mysona.

I dodaje, że wejście nowych przepisów tylko zahamuje napływ kierowców. A wszystko to w sytuacji, gdy na rynku przewidywane jest pogłębianie się deficytu pracowników, m.in. z powodu czynników o charakterze społecznym, środowiskowym, ekonomicznym, politycznym czy technologicznym, a także ze względu na trendy demograficzne.

– Z naszych szacunków opracowanych na bazie rozmów z przedstawicielami pośredników aplikacyjnych wynika, że w samej Warszawie podaż usług w związku z tym spadnie o 30 proc., a w innych miastach o około 10 proc. – informuje Maciej Mysona.

Konsekwencją tego może być nawet dwukrotne wydłużenie się średniego czasu oczekiwania na taksówkę w centrach aglomeracji. Może też pociągnąć za sobą wzrost cen o 40–60 proc.

A to prosta droga do powrotu szarej strefy w przewozach taxi. Już teraz, mimo rosnącego rynku, liczba osób wykonujących zawód taksówkarza zmniejsza się z roku na rok. Może to też prowadzić do zmian w zachowaniu pasażerów taksówek. Z badania zrobionego w marcu 2024 r. wśród mieszkańców Warszawy, Poznania, Łodzi, Krakowa, Trójmiasta, Wrocławia i Katowic wynika, że w przypadku znacznego ograniczenia dostępności usług taksówkarskich i podwyżki cen ok. 50 proc. przejazdów wcześniej wykonywanych przy użyciu tego środka transportu będzie realizowanych komunikacją miejską, a niemal 20 proc. – prywatnym samochodem.

To z kolei oznacza kłopoty również dla samorządów. Przeniesienie ruchu o tej skali z taksówek na prywatne samochody spowoduje zwiększenie liczby aut wjeżdżających do centrów aglomeracji. Efektem tego będzie wzrost zapotrzebowania na miejsca parkingowe.

Szacunki Zespołu Doradców Gospodarczych TOR wskazują na konieczność utworzenia z tego powodu łącznie ok. 4,8 tys. nowych miejsc parkingowych w aglomeracjach Warszawy, Poznania, Łodzi, Krakowa, Trójmiasta, Wrocławia i GZM. Koszt ich budowy jest szacowany na 150–320 mln zł, w zależności od tego, czy powstaną na poziomie terenu, czy w obiektach wielopoziomowych.

Dlatego według ekspertów wejście zmiany przepisów powinno zostać odsunięte co najmniej o rok.

– Umożliwi to rozpoczęcie prac legislacyjnych nad opracowaniem konkretnego rozwiązania podnoszącego bezpieczeństwo, a jednocześnie nieograniczającego rynku – mówi Maciej Mysona.

Eksperci podpowiadają, że rozwiązaniem mogłoby być rozszerzenie funkcjonalności i zastosowania rozwiązania wzorowanego na tymczasowym elektronicznym prawie jazdy, jednak bez przyznawania cudzoziemcom polskich uprawnień. Poza tym dla dobrego stanowienia przepisów regulujących sytuację branży taxi powinna zostać zorganizowana platforma wymiany informacji i współpracy w zakresie regulacji dotyczących weryfikacji kierowców taksówek. Wdrożenie takiego rozwiązania pomogłoby w konsultowaniu i przygotowaniu regulacji przemyślanych, opartych na konkretnych danych i dopasowanych do specyfiki rynku.

Partner

ikona lupy />
Materiały prasowe