W odwecie Rosjanie zamknęli swoją granicę dla ukraińskich ciężarówek, a te które wjechały już na terytorium Federacji odsyłają na parkingi.
Za kryzys transportowy rosyjscy politycy winią Polskę. Twierdzą, że nasz kraj domaga się zbyt dużej liczby zezwoleń na przejazdy przez ich terytorium. Tymczasem polskie Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa oświadczyło, że to strona rosyjska radykalnie zmniejsza roczne kwoty zezwoleń, aby wyrugować zagranicznych przewoźników ze swojego rynku.
Od 1 lutego polskie auta nie mogą wjechać do Rosji, a rosyjskie do Polski. Rosjanie próbują znaleźć trasy objazdowe przez Ukrainę i Litwę. Ukraińcy solidaryzując się z Polakami zablokowali tę możliwość. Ostro skrytykował za to władze w Kijowie rosyjski premier Dmitrij Miedwiediew mówiąc o „skandalu” i „bezprawiu”. Ukraińcy się nie przestraszyli i nadal blokują ruch rosyjskich aut.
Tymczasem rosyjscy przewoźnicy alarmują, że przedłużanie się „kryzysu ciężarówkowego” powoduje wielomilionowe straty firm transportowych, a w dłuższej perspektywie oznacza utratę pracy dla kilku tysięcy osób.