Ministrowie państw unijnych odpowiedzialni za transport podczas spotkania w Luksemburgu wsparli dwie generalne zasady nowych regulacji: stopniowe otwarcie rynku oraz lepsze zarządzanie spółkami kolejowymi.

Celem nowych rozwiązań jest poprawa jakości usług kolejowych. Zgodnie z propozycją unijne przedsiębiorstwa z tego sektora będą miały dostęp do sieci kolejowej we wszystkich państwach członkowskich, tak by móc oferować krajowe przewozy pasażerskie. Firmy takie będą mogły oferować własne usługi, by konkurować z krajowymi operatorami lub starać się o kontrakty publiczne.

Zgodnie z uzgodnieniami ministrów, główną zasadą przyznawania kontraktów na kolejowe usługi publiczne ma być wygranie przetargu. Od reguły tej będą jednak wyjątki, tak by w określonych okolicznościach zamówienia mogły być przyznawane bezpośrednio. Jak podkreślono w komunikacie Rady UE chodzi m.in. o niewielkie kontrakty, gdy organizowanie przetargu nie jest uzasadnione.

Państwa członkowskie UE wydłużyły jednak okres przejściowy: władze krajowe będą mogły przyznawać wedle własnego uznania kontrakty na świadczenie usług publicznych jeszcze przez 10 lat po wejściu w życie nowych przepisów. Umowy już zawarte będą mogły być realizowane aż do czasu ich wygaśnięcia.

Propozycja Komisji Europejskiej zmierzała też do tego, by zarządcy infrastruktury byli operacyjnie i finansowo niezależni od przewoźników kolejowych. Miało to zapewnić wszystkim przedsiębiorstwom dostęp do torów na równych zasadach i wyeliminować potencjalne konflikty interesów. Pomysł ten nie podobał się kilku państwom członkowskim, zwłaszcza Niemcom, gdyż Deutsche Bahn jest i przewoźnikiem i zarządcą tamtejszych trakcji kolejowych.

Rada UE uznała jednak, że już teraz struktury organizacyjne zarządców sieci kolejowych są w dużej mierze zgodne z celami pakietu, dlatego zamiast ogólnego podejścia zdecydowano się na rozwiązanie kilku potencjalnie problematycznych sytuacji. KE już w swojej propozycji przewidziała, że można przyjąć, iż przedsiębiorstwa będące i przewoźnikami, i właścicielami torów zapewnią "konieczną niezależność" operatorom.

W takim przypadku zastosowane miało być zabezpieczenie gwarantujące niezbędny rozdział prawny, finansowy i operacyjny takim podmiotom. Ostatecznie jednak ministrowie zdecydowali, że wystarczy niezależność w sprawie decyzji dotyczących przydzielania tras, a także opłat za użytkowanie infrastruktury. Jak uzasadniono w komunikacie Rady takie podejście ma pomóc "uniknąć niepotrzebnych kosztów adaptacyjnych".

Państwa członkowskie mogą jednak zlecić przydzielanie tras i pobieranie opłat za infrastrukturę niezależnej jednostce, tak by wyeliminować potencjalny konflikt interesów.

Kraje unijne mają mieć trzy lata na dostosowanie do nowych wymogów unijnych. W tym okresie musiałyby wprowadzić niezależność zarządów infrastruktury, czy przejrzystość finansową. Inne regulacje, jak niedyskryminacyjny dostęp do sieci kolejowych, miałby obowiązywać od 2020 roku.

Porozumienie ministrów przełamuje prawie trzyletni impas w tej sprawie, ale nie oznacza końca prac nad nowymi regulacjami. Teraz mają rozpocząć się żmudne negocjacje z Parlamentem Europejskim przy udziale KE. Dopiero po osiągnięciu porozumienia między instytucjami pakiet może zostać przyjęty.

Polska już przyjęła przepisy, które częściowo wypełniają założenia pakietu. We wrześniu Sejm uchwalił regulacje, które wprowadzają rozdział instytucjonalny podmiotów zarządzających infrastrukturą od tych, które zajmują się przewozami kolejowymi.

Sektor kolejowy zatrudnia w UE ok. 800 tys. pracowników. W wielu państwach jednak koleje są w złym stanie i nie rozwijają się. Niedoinwestowanie stworzyło błędne koło, które doprowadziło do upadku sektora, a pogorszenie stanu infrastruktury i taboru kolejowego spowodowało spadek atrakcyjności kolei. Zgodnie z danymi Eurostatu 12 proc. Europejczyków regularnie korzysta z tego środka transportu.