Choć na rynek wróciła koniunktura, branża transportu drogowego w Polsce wciąż nie może odbudować się po pandemii. W tym roku działalność zawiesiły już 3084 firmy.
Dla porównania w całym 2022 r. było ich 5926. To efekt pogłębiających się problemów finansowych. Między marcem 2022 r. a marcem 2023 r. długi sektora wzrosły o ponad 145 mln zł, czyli o 8,4 proc., a od wybuchu pandemii o 284 mln zł, czyli o 18 proc. Przybyło też firm zgłaszających problemy.
– Zleceń jest mnóstwo. Nie ma jednak jak ich realizować. Firmy borykają się z brakiem kierowców. Gdy autokary zostały uziemione, kierowcy przeszli do pracy w transporcie towarów – tłumaczy Rafał Jańczuk, prezes Polskiego Stowarzyszenia Przewoźników Autokarowych, właściciel przedsiębiorstwa Raf Trans, dodając, że w niektórych firmach braki sięgają 50 proc. Do tego dochodzi brak autokarów. – Banki i firmy leasingowe przez brak spłaty rat przejęły 600 pojazdów. Dziś, by je odkupić, trzeba czekać dwa lata. Taki jest czas realizacji zamówienia. Brak przychodów uniemożliwia spłacanie zobowiązań finansowych. Wiele firm płaci podwójne raty, bo podczas pandemii pozwolono im regulować tylko odsetki – zaznacza. Kierowców brakuje też w transporcie towarowym. Szacuje się, że braki przekraczają 150 tys. osób. Tu zadziałał odpływ Ukrainców w związku z wojną. Ale nie tylko. – Hamulcem jest też szalejąca inflacja. Sytuacji nie poprawia ogólny spadek krajowej konsumpcji i spowolnienie gospodarki – mówi Waldemar Rogowski z BIG InfoMonitor. ©℗