Spółki zajmujące się transportem kolejowym skarżą się, że firma likwiduje potrzebną im infrastrukturę.
Spółki zajmujące się transportem kolejowym skarżą się, że firma likwiduje potrzebną im infrastrukturę.
Na stacji Redaki, między Iławą i Malborkiem, przez którą przejeżdżają dziś m.in. pociągi Pendolino, między torem a placem rozładunkowym, inwestor prowadzący prace modernizacyjne ustawił ekran akustyczny. I odciął dostęp do znacznej części rampy wyładunkowej. – Takie są codzienne bolączki przewoźników, którzy chcą rozwijać swój biznes i przyciągać towary na kolej – twierdzi Michał Litwin ze Związku Niezależnych Przewoźników Kolejowych, do którego należą m.in. CTL, Freightliner, Lotos Kolej i Pol-Miedź Trans. PKP PLK twierdzi, że konieczna była ochrona akustyczna pobliskich domów. – Bocznica jest rzadko wykorzystywana. Z toru ładunkowego można korzystać przy zachowaniu odpowiedniej organizacji ruchu – twierdzi Maciej Dutkiewicz z PKP PLK.
– PKP likwidują tory wyładunkowe w miejscach, gdzie klienci zgłaszają popyt na usługi. Szczególnie niepokojące jest uniemożliwienie wyładunku na modernizowanych liniach – twierdzi Michał Litwin. Przykładów znikających torów jest wiele. Jeden z przewoźników chciał rozładować cztery składy na stacji Gostyń, ale okazało się to niemożliwe, bo w drugiej połowie 2014 r. PKP rozebrały tory przy wyładowni i sprzedały do huty – usłyszeliśmy.
Przewoźnicy towarowi skarżą się na likwidację całych stacji w ramach modernizacji prowadzonej przez PKP PLK. – Peron i tory główne, przelotowe pozostają. Znikają rozjazdy i tory dodatkowe, gdzie można zjechać, żeby np. przepuścić ekspres, odstawić skład lub wjechać na bocznicę – tłumaczy Litwin.
W ten sposób zarządca infrastruktury redukuje koszty, zdejmując sobie z barków konieczność utrzymywania rozjazdów, zapewniania obsługi na wypadek, gdyby przewoźnik chciał skorzystać z wyładunku w nocy itd. Pełny priorytet mają przewozy pasażerskie.
W ten sposób wzdłuż linii Warszawa–Gdańsk kolejarze zlikwidowali dla przewoźników towarowych m.in. stacje: Świercze, Turza Wielka, Montowo.
Według PLK liczba miejsc do przepuszczania szybszych pociągów na linii Warszawa–Gdańsk jest wystarczająca. – Zmiana była przedmiotem konsultacji z samorządami i przewoźnikami. Odległość między stacjami obecnie tylko w niektórych przypadkach wynosi kilkanaście kilometrów – twierdzi Maciej Dutkiewicz.
Podobne zjawisko wystąpiło podczas modernizacji linii E20 i E30, które przecinają Polskę ze wschodu na zachód. Na przykład na zmodernizowanej linii od granicy niemieckiej do Opola aż roi się od miejsc, w których tory wyładunkowe były, ale w ramach modernizacji zniknęły. To np. Węgliniec, Zebrzydowa, Tomaszów Bolesławiecki i Legnica.
– Nastąpiły duże zmiany na rynku przewozów towarowych. Zmniejszyła się liczba przesyłek nadawanych w systemie rozproszonym, przeładunków pojedynczych wagonów na bocznicach – twierdzi Dutkiewicz. Zarządca torów uważa, że biznes kolejowy skupia się na przewozie przesyłek całymi składami pociągów w długich relacjach.
PLK wylicza, że zarządza punktową infrastrukturą ładunkową w ponad 400 lokalizacjach. – Z tego tylko 30 proc. jest wykorzystywane przez klientów. Staramy się utrzymywać w pełnej sprawności punkty o dużej pracy ładunkowej, np. z kopalni piasków i kruszyw – twierdzi przedstawiciel PLK.
Infrastruktury dla przewoźników cargo ubywa też ze względu na zły stan techniczny czy braki w dokumentacji kontrolnej. W ciągu ostatnich miesięcy UTK nakazał wstrzymanie ruchu kolejowego na wielu bocznicach, m.in. należącej do Elbudu w rejonie Przemyśla, w Lublinie – użytkowanej przez PPH Standard, na stacji Mełno – używanej przez Ampol-Merol.
Przewoźnicy mają pretensje do Urzędu Transportu Kolejowego, który egzekwuje wymogi bezpieczeństwa, że jest rygorystyczny wobec zarządców małych, prywatnych bocznic, a wyrozumiały dla działalności potentatów, np. spółki Cargotor należącej do PKP Cargo.
– Mamy świadomość gospodarczego znaczenia decyzji o wstrzymaniu ruchu. Przesłanką jest stwierdzenie zagrożenia bezpieczeństwa dla ruchu kolejowego – twierdzi Grzegorz Mazur z UTK. Według niego w 2014 r. urząd przeprowadził ponad 230 kontroli użytkowników bocznic, a decyzji o wstrzymaniu ruchu zostało wydanych siedem.
PKP PLK zapowiadają, że w nowej perspektywie unijnej 2014–2020 to właśnie linie towarowe mają się stać inwestycyjnym priorytetem. Dzisiaj pociągi wloką się ze średnią prędkością 22 km/h. – Za dwa lata planujemy osiągnąć średnią prędkość kursowania pociągów towarowych 30 km/h, a po 2020 r. 40 km/h – zapowiada zarządca torów PKP.
Celem jest uzyskanie do 2023 r. efektu sieci, czyli jak najdłuższych i powiązanych ze sobą odcinków o parametrach odpowiadających potrzebom klientów kolei. W ubiegłym roku PKP PLK wymieniły 1,4 tys. km torów kolejowych. Spółka twierdzi, że wydała na ten cel ponad 7 mld zł.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Powiązane
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama