Wielkie problemy na lotniskach europejskich rykoszetem odbijają się na naszych portach. Jednak nie grozi nam paraliż, bo cięcia kadr nie były tak wielkie.
Wielkie problemy na lotniskach europejskich rykoszetem odbijają się na naszych portach. Jednak nie grozi nam paraliż, bo cięcia kadr nie były tak wielkie.
W ostatnich dniach wielkie lotniska europejskie zmagają się z gigantycznymi kłopotami. Kiedy po dwóch latach pandemii spragnieni latania podróżni rzucili się na bilety, okazało się, że porty nie są na to przygotowane. Brakuje pracowników do wykonywania monotonnych i ciężkich zajęć – ładowania walizek czy kontroli bezpieczeństwa. Przez dwa lata ograniczonego popytu na latanie wiele osób odeszło do innych, lepiej płatnych zajęć. Do tego dochodzą protesty personelu pokładowego czy strajki kontrolerów ruchu lotniczego, jak choćby w ostatni weekend we Francji. Te wszystko rykoszetem odbija się na naszej branży lotniczej.
Z powodu ograniczeń na lotniskach w Londynie i w Amsterdamie LOT musiał skasować część połączeń do tych miast podczas wakacji. Zamiast trzech odbędą się dwa rejsy dziennie. – W najbliższych dniach trzeba się też spodziewać odwołanych lotów do Brukseli, bo pracownicy tamtejszego portu zapowiedzieli kolejny strajk – mówi Krzysztof Moczulski, rzecznik LOT-u. Przez brak odpowiedniej liczby samolotów u jednego z przewoźników cięcia musiało wprowadzić biuro podróży Itaka. Touroperator odwołał niektóre wycieczki do Hiszpanii i Grecji. Do tego dochodzi wiele opóźnień i odwołanych lotów przez regularne linie. – W ostatnich dniach opóźnień jest więcej. Dotyczy to zwłaszcza samolotów lecących z Włoch czy Hiszpanii. Jest też trochę odwołanych lotów – mówi Natalia Vince, rzeczniczka lotniska w Krakowie.
W działających w Polsce firmach, które zajmują się odprawą podróżnych i bagaży, twierdzą, że nie grozi nam paraliż jak na lotniskach Europy Zachodniej. – Nasze niedobory kadrowe są relatywnie małe. W Polsce zrobiliśmy dwie rzeczy lepiej. Po pierwsze w ostatnich dwóch latach w mniejszym stopniu zredukowaliśmy załogę. Tu pomogły rządowe tarcze. Po drugie nauczone trudną sytuacją z zeszłorocznych wakacji różne służby lotnicze, w tym także my, wcześniej zajęły się rekrutacjami. Od jesieni zwiększyliśmy zatrudnienie o 200 osób – mówi Jakub Kluziński, prezes Welcome Airport Services (WAS), jednej z dwóch największych firm w Polsce, które zajmują się obsługą podróżnych na lotniskach.
Kluziński twierdzi, że przed końcem sezonu letniego poziom zatrudnienia powinien osiągnąć stan sprzed pandemii. Zaznacza, że firmy handlingowe od niedawna współpracują za sobą i np. w godzinach szczytu podsyłają sobie autobusy, które mają przewieźć podróżnych z terminala do samolotu. Dodaje, że kłopoty na lotniskach w Europie Zachodniej często mocno komplikują pracę zatrudnionych w jego firmie. – Przy opóźnieniach dochodzi często do kumulacji lotów, co tworzy nowe kłopoty. Na przykład dochodzi do zatorów w sortowni. Jeśli zaś linia odwołuje znienacka rejs, bo np. zabrakło jej załogi, to często nasi pracownicy muszą brać na siebie tłumaczenie podróżnym tej sytuacji – dodaje Kluziński.
Dominik Sipiński z portalu Ch-aviation.com i Polityki Insight spodziewa się jednak, że w czasie wakacji na polskich lotniskach, zwłaszcza na Okęciu, mogą się powiększać kłopoty z opóźnionymi bagażami. – Przed pandemią był problem z niedoborem pracowników i spóźnieniami. Zapewne teraz on powróci. Praca przy ładowaniu bagaży jest ciężka i słabo płatna – zaznacza Mariusz Piotrowski z portalu Fly4free. Spodziewa się, że sytuacja na europejskich lotniskach w najbliższych tygodniach nadal będzie oddziaływała na nasze porty. – Branża lotnicza działa jak system naczyń połączonych. Efekty dużego popytu na podróże widzimy zaś choćby w przypadku kłopotów Itaki. Kiedy wypadł im jeden samolot z linii czarterowej, to miało to ogromny wpływ na ich całą siatkę – przyznaje.
Wszystko wskazuje na to, że szefostwu Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej uda się porozumieć ze związkiem kontrolerów ruchu lotniczego i nie grozi nam paraliż nieba. Pod koniec kwietnia ustalono, że ostateczne zapisy regulaminu pracy i wynagrodzeń będą wynegocjowane przed 10 lipca. Jest już wstępne porozumienie w tej sprawie. Do północy w poniedziałek PAŻP czekał jeszcze na opinie pozostałych związków. ©℗
Powraca problem niedoborów pracowników sprzed pandemii
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama