Od 21 maja firmy wykorzystujące tzw. dostawczaki w transporcie międzynarodowym będą musiały posiadać licencję wspólnotową. Za jej brak posypią się kary
Od 21 maja firmy wykorzystujące tzw. dostawczaki w transporcie międzynarodowym będą musiały posiadać licencję wspólnotową. Za jej brak posypią się kary
Obecnie biuro ds. transportu międzynarodowego Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego (GITD) wydaje licencje wspólnotowe na podstawie wniosków złożonych na początku kwietnia. To oznacza, że czas oczekiwania wynosi już miesiąc. I choć urzędnicy pracują w systemie dwuzmianowym, stało się jasne, że nie wszyscy przewoźnicy zdążą z dopełnieniem formalności. Zwłaszcza że przed wystąpieniem o licencję trzeba jeszcze zdać egzamin w Instytucie Transportu Samochodowego (ITS) i uzyskać Certyfikat Kompetencji Zawodowych w transporcie drogowym. - Dokument jest wydawany w ciągu dwóch tygodni od pozytywnego wyniku - mówi Mikołaj Krupiński, rzecznik ITS.
Do 4 maja GITD wydał 458 licencji (na 3755 pojazdów) dla przewoźników dysponujących wyłącznie pojazdami o dopuszczalnej masie całkowitej od 2,5 do 3,5 t. Tylko w kwietniu złożono ponad 8 tys. wniosków, a w marcu ponad 5,6 tys., choć w tej grupie są też wnioski o licencję dla tzw. dużego transportu.
- Sprawy są rozpatrywane według kolejności wpływu, dlatego apelujemy do przewoźników, aby nie zwlekali do ostatniej chwili i składali wnioski z wyprzedzeniem - mówi Monika Niżniak, rzecznik GITD.
To o tyle ważne, że weryfikacja wniosków niekiedy kończy się wykryciem błędów w dokumentach.
- Najczęściej polegają one na niezaznaczeniu w wykazie pojazdów ciężarowych rubryki dotyczącej oświadczenia o wykorzystaniu ich wyłącznie do transportu drogowego rzeczy pojazdem lub zespołem pojazdów o dopuszczalnej masie całkowitej nieprzekraczającej 3,5 t, w przypadku, gdy będzie nim wykonywany wyłącznie tego rodzaju transport lub też błędnego wpisania dmc - mówi Monika Niżniak. - W przypadku stwierdzenia błędów lub też braków, aby usprawnić proces realizacji spraw, pracownicy urzędu kontaktują się z wnioskodawcą telefonicznie lub e-mailowo, pod warunkiem że we wniosku podano dane umożliwiające bezpośredni kontakt - dodaje Niżniak.
Za egzamin oraz wydanie Certyfikatu Kompetencji Zawodowych przedsiębiorca musi zapłacić 800 zł. Z kolei opłata za zezwolenie na wykonywanie zawodu przewoźnika drogowego (a więc dokument niezbędny do wydania licencji) wynosi 1 tys. zł. Sama 5-letnia licencja międzynarodowego zarobkowego przewozu drogowego rzeczy kosztuje 4 tys. zł (plus 440 zł za każdy wypis). W przypadku licencji wydawanej na 10 lat liczby te wynoszą odpowiednio 8 tys. zł i 880 zł. Liczba niezbędnych wypisów zależy od wielkości taboru.
- O ile trzeba przyznać, że GITD bardzo sprawnie obsługuje proces wydawania uprawnień, to nie ma szans, by wszyscy zdążyli na czas, bo wielu przewoźników niestety zaspało i zbyt późno przystąpiło do działania - mówi mec. Dawid Korczyński, adwokat specjalizujący się w prawie transportowym.
Potwierdza to mec. Łukasz Chwalczuk z kancelarii prawnej Iurdica. - Od 21 maja br. podmioty, które do tej pory nie musiały mieć licencji wspólnotowej na transport międzynarodowy, będą obowiązane działać na zasadach zbliżonych do tych dla transportu ciężkiego. Niestety, z moich statystyk wynika, że mniej więcej połowa firm nie wie o tym wymogu lub nadal nie złożyła wniosku do GITD o wydanie licencji wspólnotowej - mówi mec. Chwalczuk.
Tymczasem kara za wykonywanie transportu międzynarodowego bez licencji może wynieść do 12 tys. zł. - Należy się spodziewać zmasowanych kontroli na terenie Niemiec i Francji po 21 maja. Firmy transportowe, które nie będą miały licencji wspólnotowej, będą dopuszczały się „najpoważniejszego naruszenia” (zgodnie z nomenklaturą przepisów unijnych), a tym samym organ będzie miał podstawę do nałożenia wysokich kar finansowych. Będzie też mógł oczekiwać od polskiego GITD sprawdzenia, czy firma spełnia wymogi dotyczące tzw. dobrej reputacji - dodaje mec. Chwalczuk.
Warto podkreślić, że po pierwsze nowe obowiązki dotyczą tylko firm, które wykonują międzynarodowy przewóz rzeczy, a nie osób. Po drugie spod tych regulacji są wyłączone przewozy w krajowym transporcie towarów. Wreszcie zezwolenie i licencja wspólnotowa nie będą wymagane od tych przedsiębiorców, którzy używają tzw. busów do transportu towarów na potrzeby własne. W tym przypadku jednak muszą być spełnione następujące warunki: pojazdy będące w posiadaniu przedsiębiorcy muszą być prowadzone przez niego lub jego pracowników, a przewożony towar muszą stanowić rzeczy związane z funkcjonowaniem danej firmy. A więc chodzi np. o sprzedany lub kupiony towar czy choćby naprawiany przez dane przedsiębiorstwo sprzęt.
Z tego względu, choć w Polsce jest zarejestrowanych ok. 2 mln pojazdów o dmc od 2,5 do 3,5 t, jak przyznaje Leszek Luda z Polskiej Unii Transportu, skupiającej głównie przewoźników wykonujących tzw. transport lekki, nikt nie jest w stanie precyzyjnie stwierdzić, ilu przedsiębiorców ani ile pojazdów obejmą nowe wymogi.
Wprowadzenie wymagań dla sektora tzw. małego transportu to jedna z głównych zmian przewidzianych w unijnym pakiecie mobilności. W dalszej kolejności od połowy 2026 r. firmy wykonujące transport dostawczakami obejmie też wymóg instalowania tachografów.
- Mimo że rozporządzenie 561/2006 będziemy stosowali dopiero od 1 lipca 2026 r., przewoźnicy i tak mają obowiązek rejestracji czasu pracy kierowców wynikający z przepisów poszczególnych krajów członkowskich - zaznacza mec. Robert Krzych, radca prawny specjalizujący się w obsłudze przedsiębiorstw transportowych. - Są państwa członkowskie, które wymagały i nadal wymagają określonego sposobu rejestracji czasu pracy kierowcy pojazdu do 3,5 t - tłumaczy.
Dla przykładu na terenie Niemiec istnieje obowiązek posługiwania się tzw. Kontrollbuch, czyli książeczką, w której kierowca niejako w zastępstwie tachografu samodzielnie odnotowuje swoje czynności.
/>
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama